Racjonalizacja polityki transferowej według Mauricio Pochettino

Do tej pory polityka transferowa Tottenhamu przypominała swoistą łapankę. Ktoś zagrał dobrze podczas Pucharu Konfederacji i podobno grał kiedyś w Polsce, ale się na nim nie poznano? Bierzemy. Jesteś podobno ogromnym talentem w Rumunii i poleca Cię sam Gigi Becali? Zaczynasz od jutra. Szukamy na szybko jakiegoś obrońcy, bo jest 31 sierpnia, kibice marudzą, że nie ma stopera i w ostateczności kontraktujemy faceta, który nijak wpasowuje się w filozofię trenera? Witajcie w Tottenhamie. A właściwie w dawnym Tottenhamie. Tak się składa, że wreszcie znalazł się odważny człowiek, który powiedział STOP bezmyślnej polityce prowadzonej przez duet Daniel Levy – Franco Baldini.

Wystarczy przypomnieć to nieszczęsne okienko transferowe w 2013 roku, kiedy to Tottenham ostatniego dnia sprzedał Garetha Bale’a i na szybko ściągał zawodników, którzy mieli zastąpić Walijczyka. Operacja ta, eufemistycznie mówiąc, nie powiodła się. Jak to idealnie podsumował jeden ze znajomych mi kibiców The Spurs : Sprzedaliśmy Elvisa, kupiliśmy Beatlesów, niestety otrzymaliśmy Trubadurów.  Na dodatek, piłkarze zakupieni w miejsce Bale’a na boisku zachowywali się dokładnie tak, jak mówi tekst piosenki tychże Trubadurów:

Od kilku ładnych lat piętą achillesową Kogutów jest obrona. Dość powiedzieć, że w niedawno zakończonym sezonie Tottenham miał lepszą defensywę  od raptem czterech drużyn. Przyjął się nawet żart, mówiący o dwóch rzeczach widocznych z kosmosu. Jedną jest oczywiście Wielki Mur Chiński, natomiast ta druga to właśnie dziura w obronie Tottenhamu. Nie można myśleć o Lidze Mistrzów, mając gorsze wyniki w grze defensywnej od Hull City czy Sunderlandu. Popisem nieudolności był mecz z Chelsea sprzed roku, gdzie każdy gol wynikał z horrendalnej postawy obrony. Wszystko możemy obejrzeć tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=UpT1nJTEfCs

Wnioski nasuwają się same.

Problemy zaczęły się po odejściu Ledleya Kinga, który był prawdziwym liderem drużyny i przy okazji fantastycznym obrońcą. Niestety, 21-krotnego reprezentanta Anglii prześladowały kontuzje, zmuszając do przedwczesnego zakończenia kariery. Od tamtej pory The Spurs mają notoryczny problem ze zgraniem defensywy. Wzmocnienia są najbardziej potrzebne właśnie w tej formacji. W tym roku kwestią tą po swojemu zajmie się Mauricio Pochettino.

Od dłuższego czasu argentyński szkoleniowiec domagał się zaprzestania interwencjonizmu Baldiniego w kwestie transferowe. Wydaje się, że wreszcie porozumienie zostało osiągnięte, gdyż Tottenham przestał inwestować w środek pomocy, tylko zaczął kupować piłkarzy, którzy rzeczywiście są potrzebni. Tym sposobem do drużyny ściągnięto Kierana Trippiera, który wyróżnił się w barwach Burnley licznymi dośrodkowaniami oraz skuteczną grą w obronie. Z pewnością nie jest to zawodnik klasowy, jednak na pewno zmobilizuje do cięższej pracy Kyle’a Walkera, który zgubił gdzieś swoją formę sprzed kontuzji. Byłym obrońcą Burnley interesował się sam Arsene Wenger. Trippier był więc łakomym kąskiem dla klubów Premier League. Wybrał jednak Tottenham, którego podobno jest sympatykiem. Do Internetu wyciekły bowiem jego „tweety” , z których jasno wynikało jego przywiązanie do Tottenhamu. Z pewnością kupno dobrze dośrodkowującego prawego obrońcy za 3,5 miliona funtów wyjdzie drużynie na dobre.

trip

O ile Trippier jest zawodnikiem, którego mieliśmy okazję oglądać na bieżąco w Premier League, to nic nie wiemy o kolejnym wzmocnieniu KogutówKevinie Wimmerze. Austriak w zeszłym sezonie występował w barwach FC Koln i ciężko powiedzieć, czy okaże się wzmocnieniem dla podopiecznych Pochettino. Skoro jednak Argentyńczyk uznał, że to właśnie taki piłkarz jest drużynie potrzebny, to należy zaufać jego trenerskiemu nosowi. Za Wimmera zapłacono 6 milionów euro, co pokazuje że włodarze The Spurs wreszcie przestali trwonić pieniądze i każdego pensa lub centa oglądają kilka razy. Wimmer i Trippier mają odpowiednio 23 i 25 lat. Są to więc zawodnicy już ukształtowani, którzy spokojnie są w stanie grać na najwyższym poziomie przez długie lata. Do tego planowany jest transfer Toby’ego Alderweirelda z Southampton. Jeżeli do niego dojdzie, być może wreszcie uda się stworzyć monolit z defensywy Tottenhamu. Belg to przecież dobry kolega występującego w Spurs Jana Vertonghena, a i bardzo porządny obrońca. Tych trzech piłkarzy może zapewnić spokój w tyłach, którego od tak dawna brakuje. Pieniądze na to zapewne się znajdą, ponieważ w to lato ma dojść do sporej czystki w klubie. Piłkarze, których sprowadzono za pieniądze z transferu Garetha Bale’a do Realu Madryt, szukają właśnie nowych pracodawców. Nie dotyczy to oczywiście Christiana Eriksena oraz Nacera Chadliego, którzy jako jedyni poradzili sobie w angielskiej ekstraklasie. Wczoraj już ogłoszono sprzedaż Paulinho do Chin za 10 milionów funtów. Brazylijski Jermaine Jenas zupełnie się nie sprawdził i na pewno kibice Tottenhamu odetchnęli z ulgą po odejściu tego gracza. Jeżeli wierzyć mediom, bliski podpisania kontraktu z Kogutami jest finalista tegorocznej edycji Ligi Europy, Ukrainiec Yewhen Konopylanka, o którego Pochettino zabiegał już w zeszłym roku. Skrzydłowy bardzo przydałby się Argentyńczykowi, bo sam Nacer Chadli nie jest w stanie pociągnąć za sobą zespołu na obu flankach. A w ramach exodusu zapewne drużyna pożegna się z Aaronem Lennonem, który nie pasuje do koncepcji Pochettino i prawdopodobnie wzmocni Everton, którego barwy już reprezentował na wypożyczeniu w niedawno zakończonym sezonie.

Nie ma się co jednak oszukiwać – priorytetem dla Kogutów na to lato jest utrzymanie w zespole Harry Kane’a oraz Hugo Llorisa, co wcale nie będzie zadaniem łatwym. Obaj są rozchwytywani przez czołowe kluby Europy, które są w stanie, w przeciwieństwie do Tottenhamu, zapewnić byt w Lidze Mistrzów. Jeżeli te dwie czołowe postaci uda się zachować w klubie, okienko dla Pochettino będzie więcej niż udane.

trip2

Dotychczasowe transfery na pewno nie były klasowe,  jednak pokazują wyraźną zmianę pewnej tendencji na White Hart Lane. Nie kupuje się już bezsensownie zawodników niesprawdzonych za 30 milionów funtów, tylko szuka się faktycznie potrzebnych piłkarzy. Zarząd Tottenhamu wreszcie poszedł po rozum do głowy i należy wyczekiwać kolejnych, oby przemyślanych, ruchów transferowych. Okazało się, że nie trzeba zwalniać trenera co sezon, tylko dać mu trochę czasu i miejsca na zrealizowanie własnej wizji. Projekt Pochettino ma szansę wypalić, o ile tylko Daniel Levy wykaże się odpowiednią cierpliwością.