To już dzisiaj! Za kilkanaście godzin nasza futsalowa reprezentacja stanie do walki w Mistrzostwach Europy. Nie ma przelewek, bo to turniej mistrzowski, a w dodatku trafiliśmy na wymagających rywali. Postanowiliśmy przepytać osobę, która spędziła trochę czasu z halową odmianą piłki nożnej, dzięki czemu jesteśmy nieco mądrzejsi przed słoweńskim Euro.
Jeśli oglądaliście Orange Sport, prawdopodobnie znacie Rafała Kędziora, który jest zapalonym fanem futsalu. Wiele lat komentowania rodzimej ligi pozwoliło na dogłębne poznanie trenera oraz zawodników, którzy będą grali z orzełkiem na piersi w Słowenii. Kędzior dzisiaj działający jako agent piłkarski w FairSport Agency (mają pod swoimi skrzydłami m.in. Stanislava Lobotke) podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat pierwszej mistrzowskiej imprezy w 2018 roku z udziałem reprezentacji Polski.
Rafał Szyszka: Jakie szansę ma nasza kadra na futsalowym Euro? Wracamy po wielu latach, drugi występ w historii i do tego trafiamy na bardzo trudnych przeciwników.
Rafał Kędzior: Nasza grupa jest tak naprawdę najmocniejszą, na jaką mogliśmy trafić. Powiem trochę prowokacyjnie, tak żeby naszych chłopaków trochę zmotywować, że realnie patrząc, szansę są niewielkie. Zarówno Rosja, jak i Kazachstan, który w dużej mierze składa się z Brazylijczyków stanowiących o sile tej drużyny, to zespoły absolutnie topowe i myślę, że są teoretycznie poza naszym zasięgiem. Wiemy jednak również, że na dziesięć meczów z takimi przeciwnikami, jeden można wygrać i oby właśnie taki był na Euro
To będą mistrzostwa, na które wracamy po siedemnastu latach takiego czasu, gdy w polskim futsalu nie działo się najlepiej, ale myślę, że może to być taki bodziec do zainteresowania się futsalem. Chociażby to, że rozmawiamy na ten temat oznacza, że ten futsal ma teraz szansę zaistnieć w świadomości wielu kibiców. Jednocześnie warto trzymać kciuki za biało-czerwonych i przekonać się, że futsal jest fajnym, widowiskowym sportem, chociaż przestrzegam, że nasz zespół nie jest Brazylijczykami Europy. My będziemy grali raczej zaangażowaniem, wolą walki i mądrym ustawieniem taktycznym, które przygotuje trener Błażej Korczyński i to nam może dać dobre wyniki w tych dwóch meczach. Tak jak powiedziałem, patrząc przez pryzmat realiów szansę są niewielkie, ale głęboko wierzę, że wyniki pozwolą nam na wyjście z grupy.
Formuła tego turnieju jest taka, że jeden dobry mecz wystarczy, żeby znaleźć się w 1/4 finału. Teraz kwestia, który z meczów polskiej reprezentacji w ostatnim czasie lepiej oddaje nasz potencjał – sparingowe 0:7 z Włochami czy eliminacyjne 1:1 z Hiszpanią?
Szczerze, ani ten, ani ten (śmiech). Wydaje mi się, że nasze miejsce w futsalowej hierarchii oddaje dwumecz z Węgrami i to, że okazaliśmy się od nich lepsi i znaleźliśmy się na Euro. Rosja to trzeci zespół rankingu światowego, Kazachstan dziewiąty, a gdy poszukamy Polaków, to musimy głębiej sięgnąć i znajdujemy się w okolicach 30. miejsca.
Nie jesteśmy tacy słabi, jak pokazał wynik meczu z Włochami ani tacy dobrzy, żeby każdy mecz z Hiszpanią remisować. Co mnie napawa optymizmem? To, że w najważniejszym meczu z Hiszpanią potrafiliśmy zremisować i być może podobnie będzie w nadchodzących meczach z Rosją i Kazachstanem. Z tymi ostatnimi znamy się z eliminacji do Mistrzostw Świata.
Mamy rachunki do wyrównania…
Tak, i tam też trafił nam się bardzo dobry mecz w Szczecinie, kiedy pierwsze spotkanie dawało nadzieje przed rewanżem. Później jednak specyfika Kazachstanu, atmosfery na trybunach itd., zrobiły swoje. Tutaj gramy na neutralnym terenie i wiem, że wielu kibiców z Polski wybiera się dopingować biało-czerwonych i kto wie, może to będzie ten dzień. Tym bardziej, że kadra Kazachstanu od tamtego czasu praktycznie się nie zmieniła, to będzie w 90% ten sam zespół, który nas wtedy pokonał.
Jak znam trenera Korczyńskiego, pewnie kilka, kilkadziesiąt godzin poświęcił na rozpracowanie tej drużyny, tym bardziej, że ją znamy i mamy rachunki do wyrównania. Może jakieś zaskoczenie, może jakaś taktyka, która wytrąci naszych rywali z równowagi i w tym jednym, kluczowym meczu, okaże się skuteczna.
Jeśli jesteśmy przy kibicach. Transmisje w Polsacie Sport mogą być bodźcem, by później fani tłumnie ruszyli do polski hal i oglądali rozgrywki ligowe? Do tej pory futsal był pokazywany w Orange Sporcie czy Sportklubie, a powiedzmy sobie szczerze, że te telewizje były/są w miarę dostępne, ale jednak o mniejszym zasięgu i prestiżu.
Zgadza się. Zapewne starsi kibice pamiętają, że kiedyś mecze Clearexu Chorzów w Lidze Mistrzów były transmitowane w Polsacie czy nawet w Wizji TV, ale to zamierzchłe czasy. Cieszę się, że mecze będą w Polsacie, cieszę się, że Polsat podszedł do tego na poważnie. Grzegorz Michalewski zaprezentował już kilka fajnych rzeczy, m.in. reportaż o naszej kadrze sprzed siedemnastu lat i wielkie brawa dla Polsatu, że tak to potraktowali.
Kibice piłkarscy są spragnieni tych emocji i wielkich wrażeń i wszystkiego, co wiąże się z wielką piłką. Mamy jeszcze przerwę w lidze, chwilę musimy poczekać na Ekstraklasę, więc czemu nie usiąść przed telewizorem i obejrzeć te dwa, lub więcej, mecze z udziałem reprezentacji Polski i przekonać się, że ci chłopcy, którzy tworzą fajny zespół, są warci kibicowania i śledzić ich losy nie tylko w reprezentacji, ale i później, w spotkaniach ligowych. Za kilka tygodni Ekstraklasa futsalu wraca do hal i można sobie wszystko zweryfikować.
Dla kibica, preludium przed rosyjskim mundialem.
Gdy widzę zawodników z orzełkiem na piersi, bez względu na to czy to jest piłka ręczna, czy piłka nożna, skoki narciarskie, czy jakikolwiek inny sport, to się chętnie ogląda. Tutaj chodzi o piłkę nożną, która jest bliska dużej liczbie Polaków, więc łatwo to wszystko odczytać, mimo że futsal nieco różni się od dużej piłki swoimi zasadami. Koniec końców chodzi o skierowanie piłki do siatki, więc myślę, że ta oglądalność powinna być zadowalająca.
Rozmawiał Rafał Szyszka