FC Porto – Basel
Gospodarze dzisiejszego starcia na Estádio Do Dragão są zdecydowanym faworytem po osiągnięciu dobrego – bo takim należy nazwać remis 1:1 – rezultatu 3 tygodnie temu. Na własnym stadionie w tegorocznej Lidze Mistrzów wygrali z BATE (6:0), Athletic Bilbao (2:1), a zremisowali z Szachtarem Donieck (1:1). Basel natomiast był rewelacją fazy grupowej LM, dzięki ich dobrej dyspozycji Liverpool odpadł z Champions League już jesienią. Na własnym stadionie potrafili nawiązać walkę z Realem Madryt, nieznacznie przegrywając (1:0). Zdaje się, że po tamtej formie pozostało jedynie wspomnienie…
Zdawało się, że w pierwszym meczu Szwajcarzy mający atut własnego boiska mocno „przycisną” Porto. Zaczęli fantastycznie, bo inaczej nie można nazwać prowadzenia już w 11. minucie meczu. Wszyscy oczekiwali, że pójdą oni za ciosem. Okazało się, że bramka to wszystko na co stać zespół mistrza Szwajcarii tego dnia. Był to jedyny ich strzał oddany na bramkę Porto, podczas gdy rywale oddali ich łącznie 11 (7 celnych). Piłkę posiadali zaledwie 39% czasu, nie mieli nawet rzutu rożnego (Porto miało 9). Basel w tym sezonie w Lidze Mistrzów nie wygrał jeszcze meczu wyjazdowego. Poniósł porażkę z Realem (5:1), Ludogorcem (1:0), udało im się jedynie wywieźć punkt z Anfield (remis z Liverpoolem 1:1). Forma wyjazdowa Basel nie jest najlepsza nawet na krajowym podwórku, dwa tygodnie temu przegrali z Young Boys Berno aż 4:2.
Porto jest zespołem znacznie bardziej „obytym” na piłkarskich salonach. Praktycznie co roku są zespołem groźnym dla europejskich tuzów futbolu, szczególnie w Portugalii. W ostatnich latach wychodzili zwycięsko z konfrontacji z m.in. PSG czy Arsenalem Londyn. W pierwszym spotkaniu z Basel pokazali już kto jest lepszych zespołem. Nie sądzę, aby na Estádio Do Dragão oddali inicjatywę przyjezdnym. Tak samo jak 18. lutego zdominują rywali, pokazując im miejsce w szeregu. Nawet nieobecność najlepszego snajpera „Smoków” – Jacksona Martíneza nie powinna być sporym problemem, bowiem w fantastycznej formie jest wypożyczony z Barcelony Hiszpan – Cristian Tello, który w dwóch ostatnich meczach strzelił wszystkie 4 bramki dla Porto.
FC Porto wygra do zera – @2.20 (Bet365)
Real Madryt – Schalke 04 Gelsenkirchen
Real Madryt praktycznie już w pierwszym spotkaniu – wygranym 2:0 – przesądził losy awansu na swoją stronę. Wówczas sądziłem, że Schalke może powalczyć nawet o wygraną, bowiem „Królewscy” nie byli w najlepszej formie. Zespół z Gelsenkirchen miał swoje okazje (np. strzał w poprzeczkę), ale nie potrafił ich wykorzystać. Real Madryt nie był dużo lepszym zespołem, ale miał kilka okazji, z których wykorzystał dwie. Czy coś się zmieniło w ciągu tych 3 tygodni w grze obu drużyn? Raczej niewiele.
Real wciąż nie jest w optymalnej formie, jednak na zespoły typu Elche to wystarcza (2:0). Kiedy pojawia się już nieco lepszy rywal, zaczynają się schody. Wynikiem tego jest domowy remis z Villarreal (6. miejsce w La Liga) 1:1, albo ostatnia wyjazdowa porażka z Athletic Bilbao (8. miejsce) 1:0 (swoją drogą piękna bramka Aduriza – LINK). Wciąż do gry niezdolni są Sergio Ramos i James Rozdriguez. Jednak najważniejszą wiadomością dla fanów Realu Madryt jest powrót do kadry Luki Modricia.
W obozie Schalke niewielkie zmiany nastąpiły od czasu pierwszego meczu z „Królewskimi”. Zespół wciąż gra w kratkę, ma problemy z ustabilizowaniem formy. 3 ostatnie spotkania to remis z Werderem (1:1), wysoka porażka z derbach Zagłębia Ruhry (3:0) i wreszcie wygrana z Hoffenheim (3:1). Wciąż Roberto Di Matteo ma plagę kontuzji w swoim zespole, niezdolni do gry są: Ralf Fahrmann, Fabian Giefer, Dennis Aogo, Jan Kirchoff, Julian Draxler, Chinedu Obasi, a od ponad pół roku pauzują Sead Kolasinac oraz Jefferson Farfan. Niepewny jest występ Benedikta Höwedesa, Marco Högera i Klaasa-Jana Huntelaara, którzy narzekali na drobne urazy po ostatnim meczu ligowym. Z tego powodu do Madrytu z drużyną poleciało trzech zawodników drużyny U19.
Wydaje się, że Schalke pogodziło się już z zakończeniem swojej przygody z tegoroczną Ligą Mistrzów. Jednak wątpię, żeby oddali mecz z Realem bez walki. Mimo sporych osłabień mają w kadrze zawodników, którzy umieją zdobywać bramki: Eric Choupo-Moting, Huntelaar czy Max Meyer. Wobec słabszej dyspozycji Realu mogą liczyć na okazję bramkowe. Real z kolei może wykorzystać braki kadrowe w defensywie Schalke. Wydaję mi się, ze zobaczymy sporo bramek, oczami wyobraźni widzę powtórkę zeszłorocznego meczu w Madrycie, który Real wygrał 3:1.
Wynik/Suma goli – Real Madryt i powyżej 3.5 – @2.05 (Bet365)