Rickie Lambert – z fabryki do reprezentacji

To jest historia człowieka, który w pewnym etapie zacisnął zęby i nie uniósł się dumą. Zacisnął zęby ze złości i zaczął starać się jeszcze bardziej. Pokazał całej piłkarskiej Anglii, co znaczy ciężka praca, co znaczy wiara we własne umiejętności i dążenie do celu, który jest tak odległy, aż niemal nierealny.

Zacznę jednak od początku. Rickie urodził się w Liverpoolu, jednak profesjonalną karierę rozpoczął w sierpniu 1998 roku w Blackpool. ”Rozpoczął” to za duże słowo, zaliczył 3 epizody wchodząc z ławki. W listopadzie 2000 roku został zwolniony z klubu. Żyjąc poza footballem zaczął popadać w długi, więc był zmuszony rozpocząć karierę w … fabryce. Nie jako manager, nie jako kierownik, czy brygadzista, ale jako zwykły pracownik fizyczny. Zarabiał 200 funtów tygodniowo, a wieczorem jechał na trening

Lambert opowiada o pracy w fabryce z szacunkiem: Z perspektywy czasu dało mi to bardzo wiele. Zdałem sobie wówczas sprawę, że jak nie robisz czegoś najlepiej, jak potrafisz, to musisz pożegnać się z marzeniami.
Jego marzeniem było zostać profesjonalnym piłkarzem. Udało mu się podpisać w końcu kontrakt z grającym wówczas Third Division Macclesfield, gdzie klub pokrywał mu koszty dojazdów. Powoli, ciężko pracując stawał się coraz lepszym graczem. Przechodził kolejno do Stockport, Rochdale, Bristol Rovers. Ku zdumieniu wielu 10 sierpnia 2009 roku przeszedł za 1mln funtów do dopiero co zdegradowanych do League One Świętych z Southampton.

Dopiero wówczas zdał sobie sprawę, że jest profesjonalnym piłkarzem i dostał pozytywnego kopa w tyłek. Dostał bodziec do tego, żeby starać się jeszcze mocniej. Lambert mówi i to powinno być zadedykowane naszym piłkarzom:
Zacząłem zarabiać niezłe pieniądze, ale wiecie, co była dla mnie ważne. Chciałem każdego dnia stawać się lepszym, cały czas gdzieś tam z tyłu głowy słyszałem głos, który przypominał mi czasy fabryki i marzeń, które wtedy miałem. Teraz już w Southampton wiedziałem, że wszystko zależy tylko ode mnie. Czułem się piekielnie silny psychicznie.


Później już były tylko kolejne awanse i coś, co wynagrodziło mu ciężką pracę. Awans do najlepszej ligi świata, w miejsce, o którym marzył jadąc na trening po pracy w fabryce. W ostatnim sezonie strzelił w lidze 15 bramek i był najlepszym strzelcem Anglikiem, lepszy nawet o Rooney’a.

Kiedy trener reprezentacji Anglii Roy Hodgson wysłał Rickiemu powołanie do kadry spełniło się jego kolejne marzenie. Roy Hodgson skomentował powołanie w taki oto sposób:
Myśle, że człowiek, który pracował przez ostatnie lata tak, jak Rickie Lambert zasłużył na powołanie. Pokazał charakter, a ten potrzebny jest w każdej drużynie.

Teraz gracz Świętych ma 2 miesiące na wywalczenie miejsca w drużynie narodowej, która poleci do Brazylii walczyć o Puchar Świata. Według prasy jest trzech pewniaków: Rooney, Sturridge i Welbeck. Lambert jest czwarty w kolejce. Hodgson w jednym z wywiadów powiedział, że w ataku chce mieć graczy o różnej charakterystyce. Wydaje się więc, że Ricki będzie tym czwartym.

Dla wielu młodych ludzi Rickie Lambert może być świetnym przykładem. Przykładem godnym naśladowania bez względu na profesję, czy wiek.

/Łukasz_Cro/