Minął rok od prawdziwej tragedii w ośrodku treningowym Flamengo. W wyniku pożaru życie straciło dziesięciu młodych piłkarzy, których rodziny do dziś oczekują na odszkodowanie. Dlaczego nadal jeden z największych klubów w Ameryce Południowej nie rozwiązał tej sprawy w ludzki sposób?
W dzień rocznicy, konkretnie 8 lutego, zawodnicy oraz sztab trenerski oddali cześć zmarłym graczom na boisku treningowym. Na uroczystość nie zostali jednak wpuszczeni rodzice, którzy odmawiali modlitwę na poboczu. Takie zachowanie klubu spotkało się z powszechną krytyką w Brazylii. Dodatkowo niejako pokazało jak Flamengo poradziło sobie z tą trudną sytuacją.
Christian Esmerio, Jorge Eduardo, Athila Paixao, Rykelmo Vianna, Arthur Vinicius de Barros Silva Freitas, Bernardo Pisetta, Samuel Thomas Rosa, Pablo Henrique, Vitor Isaias oraz Gedson Santos. Łącznie dziesięciu nastolatków w wieku od 14 do 16 lat spłonęło w ośrodku treningowym. Nazwa tego budynku brzmiała tak jednak tylko dla zachowania pozorów. Chłopcy spali bowiem w zmontowanych kontenerach, z zakratowanymi oknami i tylko jednym dostępnym wyjściem. Takie zakwaterowanie otrzymało aż 31 grzywien od władz lokalnych Rio de Janeiro z powodu braku wymaganych certyfikatów bezpieczeństwa. Pożar wybuchł, gdy nastąpiło zwarcie w klimatyzatorze i szybko rozprzestrzeniło się przez piankę izolacyjną zastosowaną w konstrukcji, zabijając 10 z 26 osób mieszkających w takich warunkach.
Do tej pory jedynie trzy rodziny zawarły porozumienie z Flamengo, zaś pozostałe siedem nadal uczestniczy w długich i bolesnych sporach prawnych. Prokuratorzy stanu Rio de Janeiro zasugerowali ugodę pozasądową polegającą na natychmiastowej wypłacie 2 milionów reali brazylijskich każdej rodzinie (około 355 tysięcy funtów) oraz 10 tysięcy reali (1750 funtów) miesięcznie na każdą rodzinę do dnia, w którym ich synowie skończyliby 45 lat. Płatności nie wpłynęłyby diametralnie na finanse Flamengo. W 2019 roku klub odnotował przychód na poziomie 152 milionów funtów, a w ciągu ostatnich 18 miesięcy wydał ponad 36 milionów funtów na transfery.
Brakuje winnych
Jednak prezes klubu Rodolfo Landim nie zgodził się na te warunki, proponując 71 tysięcy funtów z góry dla każdej z rodzin. Taka propozycja została natychmiast odrzucona. W grudniu sąd w Rio nakazał Flamengo płacić każdej z siedmiu rodzin 10 tysięcy reali miesięcznie, dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana.
To wszystko w dobie wielkich sukcesów Flamengo. Wygrana brazylijskiej Serie A i Copa Libertadores przyniosła ekipie z Rio de Janeiro najlepsze wyniki pod kątem finansowym w historii. Jakby tego było mało, póki co nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej za całe to straszne wydarzenie.