Daniele De Rossi to żywa legenda AS Roma. Związany z klubem od 17. roku życia, od początku wyróżniał się ambicją i niesamowitą wolą walki. Dokładając do tego niemałe umiejętności, swego czasu uważany był za jednego z najlepszych i najbardziej uniwersalnych pomocników na świecie, łączono go nawet z Realem Madryt. Jednak akcjami takimi jak ta dziś na pewno nie przysporzy sobie fanów…
„Walczak” a „walczak” to dwa różne pojęcia. Wystarczy przypomnieć sobie Carlesa Puyola – zawodnika niesamowicie walecznego, zaangażowanego zawsze na 100%, wylewającego za swoją drużynę litry potu, nigdy nieodstawiającego nogi. Puyol miał jednak ogromną klasę, szacunek do rywala, nigdy nie był skupiony na wyrządzeniu komuś krzywdy. Jego celem była jedynie piłka. Niestety wśród piłkarzy docenianych za wolę walki tacy zawodnicy stanowią wyjątki. Większość z nich często zapomina, po co jest na boisku.
Głupota – bo tak to trzeba nazwać – nie ominęła dziś kapitana „Giallorossich”. W trudnym, wyjazdowym spotkaniu przeciwko ekipie z Genui rzymianie dzięki El Sharaviemu prowadzili 1:0. Wtedy De Rossi – 34-letni kapitan – bez jakiegokolwiek bezpośredniego zagrożenia pociągał za koszulkę Lapadulę i… uderzył go w twarz. Co ważne, zrobił to we własnym polu karnym. O żenującej symulacji po całym zajściu nawet szkoda wspominać.
Skandaliczne zachowanie De Rossiego… ?
Zobaczcie co zrobił kapitan AS Romy w meczu z Genoą CFC. pic.twitter.com/QvdYZmbyRr
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) November 26, 2017
Podobne „cwaniakowanie” i próby zaszkodzenia rywalowi bez wiedzy arbitra obserwujemy niestety od zawsze. Czasem jest to uszczypnięcie, czasem oplucie, czasem dyskretny kuksaniec. Wszystko oczywiście paskudne i niemające nic wspólnego z futbolem, jednak i z tym można walczyć. Wszystko oczywiście dzięki technologii VAR. Technologii, która rozgościła się m.in. w Serie A i jak widać – czasem się przydaje. Zapomniał o tym doświadczony De Rossi i to – na szczęście dla sprawiedliwości – go zgubiło.
Wyłączenie myślenia to niestety częste zjawisko na boiskach. Przecież wystarczyło pomyśleć przez sekundę, żeby zauważyć, że takie coś nie ma jakiegokolwiek sensu i przysporzy jedynie problemów. W przypadku 117-krotnego reprezentanta Włoch trudno chyba oczekiwać myślenia podczas przebywania na boisku, jeśli nawet po skorzystaniu przez arbitra z systemu VAR, nie mógł uwierzyć w czerwoną kartkę. Zero skruchy, zero pokory, zero czegokolwiek. W efekcie tego zachowania gospodarze wyrównali po rzucie karnym, De Rossi zmusił kolegów do gry w osłabieniu, a AS Roma straciła cenne dwa punkty i trzecią pozycję w Serie A. Takie coś byłoby trudne do wytłumaczenia w przypadku juniora, a co dopiero w tym przypadku. Mamy nadzieję, że woda pod prysznicami była zimna – Daniele zdecydowanie przyda się chłodna głowa…