Siedzenie w domu w wolny weekend, w momencie, gdy nie grają żadne poważne ligi, w tym nasza Ekstraklasa, przypomina mi trochę lekcje fizyki z liceum. Niby byłem na nich obecny, ale nigdy nie wiedziałem co się wokół dzieje i co mam ze sobą zrobić. Z samego rana postanowiłem pojechać na zakupy i będąc w jednym ze sportowych sklepów, byłem świadkiem ciekawej rozmowy.
(Stoisko piłkarskie, młody chłopak w wieku ok. 12 lat przymierza buty z mamą. Gość ma na głowie więcej żelu niż Hamsik, torebkę „nerkę”, która jest większa od jego głowy, a na nogach oczywiście halówki Mercuriale)
Sprzedawca – „Niestety nie będzie rozmiaru z tych butów” (jakieś błyszczące korki Nike)
(młody w tym czasie powstrzymuje się przed płaczem…)
Mama (z wielkim oburzeniem) – „To jak teraz mój syn ma trenować? Ma przestać chodzić do klubu?”
W tym momencie już odszedłem, uświadamiając sobie jedną ważną rzecz. Kiedyś każdy chciał grać jak Pele, Maradona, Baggio czy Lato. Teraz, każdy chce być jak Messi, Neymar czy Ronaldo. Wbrew pozorom, w tych dwóch wyrażeniach jest spora różnica. Większość młodych trenuje nie po to, żeby mieć ponadprzeciętne umiejętności, a po to, żeby stać ich było na najnowsze ubrania, sportowe samochody itd. Oczywiście, są to naturalne dodatki w momencie, gdy jesteśmy na topie, ale nie powinny być one priorytetami. Dla małolatów najważniejsze są teraz modne piłkarskie buty, bo przecież bez nich nie będą w stanie dobrze grać (przykład z zaobserwowanej sytuacji). Zamiast grą, upodobniają się do swoich idoli kosmicznymi fryzurami i damskimi torebkami. Zresztą przykład mają tuż za rogiem, gdzie np. w Złotych Tarasach można spotkać połowę młodej Legii kilka godzin po meczu, ze świeżutko nałożonym żelem na głowę. Nie ma się potem co dziwić, jak nasze plastikowe piłkarzyki nie są w stanie podjąć walki z przeciwnikiem. Idealnie na zakończenie mojego krótkiego wywodu niech posłuży wypowiedź Izabeli Łukomskiej-Pyżalskiej o piłkarzach Warty Poznań.
„Spodziewałam się po nich większej siły charakteru. Tego, że będą zawsze walczyć do końca, a na boisku wypruwać z siebie flaki. A tutaj wychodzi na to, że niektórzy z nich są bardziej zniewieściali niż kobiety. Większość z nich nosi na boku te swoje saszetki, które nazywam „chlebaczkami”, a w środku mają oczywiście żel do włosów. To nie jest mój typ faceta. Zdecydowanie wolę prawdziwych twardzieli!”
/ Bolek /