Sadam Sulley, czyli jak przepłacać w polskim stylu

Sadam Sulley
Sadam Sulley (Zdjęcie: Legia Warszawa)

Gdy przychodził do Legii, był kompletnie anonimowy. Po roku pobytu w Polsce, wciąż nie dał się poznać szerszej publiczności. Dziś wyszła na jaw kwota jego transferu.

Sadam Sulley czy Sulley Sadam? Największe portale sportowe w Polsce do tej pory różnie podają jego nazwisko. Do Legii trafił w zeszłym roku, prosto z drugiej ligi ghańskiej. Podobno wszyscy skauci klubu (i z zagranicy), którzy wówczas obserwowali Czarny Ląd, zanotowali w kajetach właśnie jego nazwisko. Zarząd nie miał więc wątpliwości, że wówczas 20-letni Ghańczyk okaże się strzałem w dziesiątkę. A może nawet z miejsca wskoczy do pierwszej drużyny legionistów.

Po przyjeździe do Polski Sulley od razu został przeniesiony do rezerw klubu. Ostatecznie jednak nawet tam nie został pierwszoplanową postacią. Łącznie w całym sezonie 3. ligi Ghańczyk rozegrał zaledwie czternaście spotkań. Głównie wchodził na ostatnie minuty, a gdy wychodził w pierwszym składzie, bywał zmieniany już w połowie meczu. Sezon w zespole rezerw zakończył z koszmarnymi statystykami. Jedyną bramkę w zespole zdobył w spotkaniu przeciwko ostatniemu w tabeli Motorowi Lubawa, który w całym sezonie stracił aż (UWAGA!) 108 goli. Okazał się więc kompletnie nietrafionym zakupem, a kibice mogli się o nim dowiedzieć jedynie tyle, że jest za słaby na choćby 3. ligę. I jeszcze, że lubi spaghetti i woli Jennifer Lopez od Nicole Kidman.

Jak się okazało, Legia zapłaciła za młodego Ghańczyka 1,5 mln złotych. Wliczając około pół miliona, jakie klub musiał wydać na pensję zawodnika, transfer wyniósł łącznie dwa miliony. Dziś w sieci krążą listy Radosława Kucharskiego do zarządu Legii, w których skaut wypowiada się o formie Ghańczyka w samych superlatywach. Pozytywnie wypowiadał się o nim również Michał Żewłakow. Zarząd uwierzył w to, że zawodnik może od razu po przyjściu do klubu rywalizować z Nemanją Nikoliciem i Aleksandrem Prijoviciem. Okazał się jednak za słaby na rezerwy.

Przy okazji wyciekły również szczegóły transferów i pensji innych zawodników – Steevena Langila, Tomasa Necida i Daniela Chukwu. Bardzo możliwe, że klub wydał łącznie za całą czwórkę około siedmiu milionów złotych. W dodatku żaden z nich nie wpłynął pozytywnie na grę zespołu, można nawet powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Steeven Langil zasłynął rozrywkowym trybem życia, Necid nieskutecznością, Chukwu kontuzjami. A Sulley? Po prostu okazał się za słaby nawet na 3. ligę…

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!

Komentarze

komentarzy