Kiedy my sobie wygodnie świętujemy, we Włoszech większość ekip ma za sobą mecze 33. kolejki, a cztery inne czekają na poniedziałkowe spotkania. Czas spojrzeć, kto o co walczy w końcówce sezonu. To jeden z najciekawszych sezonów Serie A od lat.
Tabela jest podzielona na sporą liczbę grup. My wybraliśmy te, które mają jeszcze faktyczne cele do osiągnięcia. Zaczynamy od… dołu.
Utrzymanie albo płacz
To drugie już od dłuższego czasu jest w Salerno. Tak jak wiele lat Salernitany nie było na najwyższym poziomie, tak szybko wracają do Serie B. Przed startem weekendowego grania mieli 9 punktów straty do bezpiecznej strefy. Co prawda dwa mecze zaległe, ale trudno spodziewać się nagle piorunującego finiszu. Kto do nich dołączy? W tym momencie są to Genoa i Venezia. Ci drudzy mają jednak mecz zaległy i jego wygrana może pozwolić na zbliżenie się punktowo do Cagliari. Wydaje się, że właśnie ten tercet zespołów powalczy o jedno jedyne miejsce dające utrzymanie. Sampdoria ma już względnie bezpieczną przewagę, a przy okazji ma jeszcze możliwość… zrzucenia lokalnego rywala do Serie B. To mogłoby smakować podwójnie. Spezia, Empoli, Udinese i wszyscy wyżej są już bezpieczni.
Atalanta poza pucharami?
Jeszcze na początku roku trudno było w to uwierzyć. Zawsze La Dea miała lepsze wiosny, więc niektórzy spodziewali się walki nawet o scudetto. Zaczęli rok od 6:2 w Udine, a potem była tragedia. Mnóstwo bezbramkowych remisów, mnóstwo głupio straconych punktów. Dzisiaj Atalanta jest znacznie bliższa ósmego miejsca niż gry w jakimkolwiek europejskim pucharze w nowym sezonie. Do Fiorentiny mają już pięć punktów, a prawdopodobnie siódme miejsce da starty w Lidze Konferencji.
Fiorentina z Krzysztofem Piątkiem w pucharach może znaleźć się na dwa sposoby. Pozostała jeszcze gra o Puchar Włoch. Jednak forma pokazuje, że spokojnie mogą pozostać w siódemce. Przed nimi dwie rzymskie ekipy. Lazio poza przegranymi derbami, w ostatnich tygodniach spisuje się dobrze i punktuje na wysokim poziomie. Ekipa Sarriego ma kłopoty w meczach z ligową czołówką, ale im pozostały już tylko mecze z Milanem i Juve, a poza tym spokój.
Roma ma sześć punktów do Ligi Mistrzów, ale jakoś nie przewidujemy miejsca wyższego niż piąte. Forma wysoka, ale terminarz nie sprzyja. Lada moment Napoli, potem Inter, a w końcówce jeszcze Fiorentina. Wszystko przedzielone półfinałem Ligi Konferencji z Leicester. Nicola Zalewski i spółka mają szansę na pierwsze trofeum dla klubu od dawna. Można to wykorzystać.
Trzech kandydatów
Mowa o mistrzostwie rzecz jasna. Juventus zepsuł sobie wszystko porażką z Interem, a teraz remis z Bolonią. Gdyby tam wygrał, miałby pierwsze miejsce na odległość jednego meczu. Teraz osiem punktów raczej nie daje im nadziei, chociaż terminarz sprzyja. Poza Lazio i Fiorentiną, trudno mówić o trudnych rywalach. Zatem komplet punktów, jak najbardziej możliwy. Milan w ostatnich tygodniach ma kłopoty ze strzelaniem goli. Przepychał kolanem wygrane 1:0, ale skończyło się to w dwóch poprzednich spotkaniach, gdy bezbramkowo remisował z Torino i Bolonią. Ekipa Stefano Piolego nadal jest na pierwszym miejscu w tabeli, po tym jak pokonała w piątek Genoę 2:0.
Za ich plecami Inter, który ma ma dwa punkty mniej i spotkanie zaległe, ze wspomnianą Bolonią. Tutaj także kluczowy będzie najbliższy czas i mecz z Romą w przyszłą sobotę. Niemniej Inter nie jest takim pewniakiem, jakim miał być do początku lutego ani tak słaby, jak był we wspomnianym miesiącu. Zwłaszcza pokazali to w Turynie, gdy pokonali Juve 1:0.
Napoli także zaczęło się mylić. Mecze z czołówką przynoszą mnóstwo emocji. Z Lazio wygrali po golu w doliczonym czasie gry. Z Milanem minimalna porażka, a ostatnio także spotkania z Atalantą i Fiorentiną dawały sporo adrenaliny. Pozytywna była w Bergamo, gdy wypunktowali rywala i wygrali 3:1. Gorzej było tydzień temu z Fiorentiną – 2:3.