Skuteczny Arsenal, opadający z sił West Ham – podsumowanie 27. kolejki Premier League

Tylko osiem spotkań mieliśmy przyjemność oglądać w 27. kolejce Premier League. Nie oznacza to jednak, że działo się mniej. Doszło do wielu niespodzianek, które w ostatecznym rozrachunku mogą okazać się kluczowe.

(+) Bezbłędny Arsenal

Od porażki w derbach zachodniego Londynu „Kanonierzy” konsekwentnie zbierają punkty potrzebne do pozostania w top4. Zwycięstwo z Evertonem to trzeci z kolei mecz, w którym ekipa Wengera zgarnęła komplet oczek. „The Toffees” nie są może w tym sezonie szczególnie wymagającym rywalem, jednak pokonanie ich nie jest aż taką formalnością, na jaką mogłoby się zdawać. Na szczególne uznanie zasługuje Olivier Giroud (autor pierwszej bramki) oraz Mesut Ozil, który w tym meczu zaliczył dwie asysty. Niemiec po kontuzji jest w wyśmienitej dyspozycji i zaczyna powoli przypominać pomocnika, jakiego znamy z czasów gry w Madrycie. Do końca pozostało jeszcze 11 kolejek, eksperci jednak coraz pewniej stawiają Arsenal w pierwszej czwórce na koniec sezonu.

(+) Mistrzowie Anglii na łopatkach

W hicie 27. kolejki Premier League Manchester City przyjechał na Anfield Road. Chelsea w ten sam dzień grała w Pucharze Ligi, była więc spora szansa na zmniejszenie straty do lidera. The Reds postawili jednak trudne warunki. Od początku naciskali agresywnym pressingiem, dzięki czemu zgarnęli komplet punktów. Pocieszeniem mógłby być najładniejszy gol spotkania, czyli bramka Edina Dzeko po pięknej akcji, jednak i tu Liverpool okazał się dużo lepszy, a trafienia Hendersona i Coutinho śmiało mogą kandydować do miana bramki sezonu.

(-) Coraz gorsza sytuacja „Świętych”

Remis z West Hamem i porażkę z Liverpoolem można było jakoś wytłumaczyć. Z klęską na The Hawthorns jest już jednak inaczej. Tamtejszy West Brom zgarnął komplet punktów po Bramce Berahino z drugiej minuty. Drużyna, która myśli o europejskich pucharach, nie może sobie pozwolić na taką stratę punktów. Jeśli Pelle i Tadic nie wrócą do optymalnej formy, to Ronald Koeman nie ma co liczyć na Ligę Mistrzów, czy choćby Ligę Europy

(-) Coraz głębszy kryzys Everonu

Pochwalony został Arsenal, czas więc na „The Toffees”. Który to już raz ekipa Roberto Martineza ląduję w rubryce „minus”. Fatalna passa trwa, a porażka z „Kanonierami” była czwartym z rzędu spotkaniem, w którym Everton nie jest w stanie wygrać. Jeszcze w grudniu z lekkim przymrużeniem oka mówiło się o walce o utrzymanie, teraz jednak drużynie z Goodison Park bliżej do strefy spadkowej, niż do górnej połowy tabeli. Czy jest szansa na poprawę? Szanse są niewielkie, tutaj dla odświeżenia analiza tego, co się tam dzieje: Analiza upadku Evertonu

Wydarzenie kolejki: Kolejne rozczarowanie West Hamu

W trakcie sezonu Southampton i wyżej wymieniony West Ham dzielnie walczyli o Ligę Mistrzów. Każdy zadawał więc sobie pytanie: kiedy i czy w ogóle te zespoły odpadną z walki o ten prestiż. W 27. kolejce „Młoty” wyraźnie odpowiedziały, uznając wyższość Crystal Palace. Ostateczny wynik to 1-3 i nawet czerwona kartka dla zawodnika „Orłów” nie pomogła w batalii o choćby remis. Do końca sezonu jeszcze 11 kolejek, możemy już chyba śmiało powiedzieć, że West Ham z obecną formą nie powalczy o Ligę Mistrzów, a cudem będzie, jeśli uda się tej drużynie zakwalifikować do Ligi Europy.

Komentarze

komentarzy