W niedzielę Śląsk Wrocław grał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok i poniósł sromotną porażkę. Jak się okazało, mocno dotknęło to kibiców – a może raczej kiboli – którzy w drodze powrotnej napadli na sklep Biedronka w małej miejscowości pod Białymstokiem. Władze Śląska się od tego odcinają i nie chcą ze sprawcami mieć nic wspólnego. Wcale nas to nie dziwi, tacy „kibice” to koszmar – dlaczego wciąż sobie to robimy?
Jak relacjonuje tamtejsza komenda policji, grupa pseudokibiców wracała z meczu autobusami, które miały ich dowieźć do specjalnego pociągu. Jeden z pojazdów zepsuł się w miejscowości Horodniany pod Białymstokiem. Wszyscy wyszli na ulicę, a po chwili weszli do pobliskiego sklepu, gdzie zaopatrzyli się w wybrane produkty, ale nie mieli zamiaru za nie płacić. Policjanci zatrzymali 15 osób, które natychmiast trafiły do aresztu.

Świadkowie zdarzenia relacjonują, że pseudokibice zachowywali się jak „stado dzikich bestii”. Musiało być więc niewesoło. Wczoraj oświadczenie w tej sprawie wydał Śląsk Wrocław:
Chcielibyśmy stanowczo oświadczyć, że nazywanie sprawców tego zdarzenia „kibicami” Śląska Wrocław godzi w dobre imię naszego klubu. Ktoś, kto napada na sklep, kradnie towar, bije niewinnych ludzi i stawia opór policji, nie może być nazywany kibicem Śląska Wrocław.
Śląsk znajduje się w trudnym okresie, w którym prawdziwy kibic powinien go wspierać. Wśród osób napadających na sklep w Horodnianach nie było kibiców Śląska. Byli tam pseudokibice, którzy interes klubu, jego dobre imię, mają za nic.
Wrocław jest europejskim miastem, w którym takie postępowanie nie mieści się w kanonie cywilizowanych zachowań. Takie zachowanie pokazuje, jak długa droga czeka Klub, aby poprawić jego postrzeganie przez mieszkańców miasta.
Przepraszamy właściciela okradzionego sklepu. Przepraszamy mieszkańców Wrocławia za zachowanie ludzi, którzy – niestety – nazywają siebie kibicami Śląska
Nie dziwimy się Śląskowi i nie rozumiemy tych ludzi. Jeżdżą za klubem, żeby go dopingować, czy żeby psuć jego reputację nie tylko w skali kraju? Takie zachowania to wrzucanie kamieni do własnego ogródka. To już enty raz, kiedy polscy „kibice” robią coś karygodnego (przed meczem z Ajaksem w Warszawie zrujnowano pub) i nadal nikt niczego nie zrozumiał. Może i w innych krajach również tacy się znajdą, ale nie patrzmy na innych. Patrzmy na siebie i zastanówmy się, jaki jest sens takiego kibicowania. Ustawki kibicowskie? Ok, niech idą i toczą tam własne boje, ale bez wpływu na zdrowie, życie i dobytek innych, niewinnych ludzi. Niby kilka ostatnich zdań odnosiło się do kibiców piłki nożnej, ale można odnieść wrażenie, że ten tekst jest o zwykłych chuliganach. Takiemu kibicowaniu mówimy stanowcze NIE.