Śląsk Wrocław przegrał z Jagiellonią, a jego kibole napadli na Biedronkę. Klub nie chce mieć z nimi nic wspólnego

W niedzielę Śląsk Wrocław grał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok i poniósł sromotną porażkę. Jak się okazało, mocno dotknęło to kibiców – a może raczej kiboli – którzy w drodze powrotnej napadli na sklep Biedronka w małej miejscowości pod Białymstokiem. Władze Śląska się od tego odcinają i nie chcą ze sprawcami mieć nic wspólnego. Wcale nas to nie dziwi, tacy „kibice” to koszmar – dlaczego wciąż sobie to robimy?

Jak relacjonuje tamtejsza komenda policji, grupa pseudokibiców wracała z meczu autobusami, które miały ich dowieźć do specjalnego pociągu. Jeden z pojazdów zepsuł się w miejscowości Horodniany pod Białymstokiem. Wszyscy wyszli na ulicę, a po chwili weszli do pobliskiego sklepu, gdzie zaopatrzyli się w wybrane produkty, ale nie mieli zamiaru za nie płacić. Policjanci zatrzymali 15 osób, które natychmiast trafiły do aresztu.

(Zdjęcie: Witold Wu/facebook.com)
(Zdjęcie: Witold Wu/Facebook.com)

Świadkowie zdarzenia relacjonują, że pseudokibice zachowywali się jak „stado dzikich bestii”. Musiało być więc niewesoło. Wczoraj oświadczenie w tej sprawie wydał Śląsk Wrocław:

Chcielibyśmy stanowczo oświadczyć, że nazywanie sprawców tego zdarzenia „kibicami” Śląska Wrocław godzi w dobre imię naszego klubu. Ktoś, kto napada na sklep, kradnie towar, bije niewinnych ludzi i stawia opór policji, nie może być nazywany kibicem Śląska Wrocław.

Śląsk znajduje się w trudnym okresie, w którym prawdziwy kibic powinien go wspierać. Wśród osób napadających na sklep w Horodnianach nie było kibiców Śląska. Byli tam pseudokibice, którzy interes klubu, jego dobre imię, mają za nic.

Wrocław jest europejskim miastem, w którym takie postępowanie nie mieści się w kanonie cywilizowanych zachowań. Takie zachowanie pokazuje, jak długa droga czeka Klub, aby poprawić jego postrzeganie przez mieszkańców miasta.

Przepraszamy właściciela okradzionego sklepu. Przepraszamy mieszkańców Wrocławia za zachowanie ludzi, którzy – niestety – nazywają siebie kibicami Śląska

Nie dziwimy się Śląskowi i nie rozumiemy tych ludzi. Jeżdżą za klubem, żeby go dopingować, czy żeby psuć jego reputację nie tylko w skali kraju? Takie zachowania to wrzucanie kamieni do własnego ogródka. To już enty raz, kiedy polscy „kibice” robią coś karygodnego (przed meczem z Ajaksem w Warszawie zrujnowano pub) i nadal nikt niczego nie zrozumiał. Może i w innych krajach również tacy się znajdą, ale nie patrzmy na innych. Patrzmy na siebie i zastanówmy się, jaki jest sens takiego kibicowania. Ustawki kibicowskie? Ok, niech idą i toczą tam własne boje, ale bez wpływu na zdrowie, życie i dobytek innych, niewinnych ludzi. Niby kilka ostatnich zdań odnosiło się do kibiców piłki nożnej, ale można odnieść wrażenie, że ten tekst jest o zwykłych chuliganach. Takiemu kibicowaniu mówimy stanowcze NIE.