Wstrzymanie rozgrywek sprawiło, że wiele klubów pierwszej oraz drugiej Bundesligi boryka się z wielkimi problemami finansowymi. Jak się jednak okazuje inaczej wygląda to w Hercie Berlin, gdzie póki co nie ma nerwowych ruchów. Wręcz przeciwnie – zapowiadane są nowe transfery.
Hertha może niejako stać się jednym z największych zwycięzców obecnego kryzysu. Michael Preetz, jeden z dyrektorów klubu, w rozmowie z „Sport-1” przyznał, że nowy właściciel ma zamiar podnieść wysokość włożonego kapitału aż o 150 milionów euro. Ma to oczywiście zostać spożytkowane na załatanie pewnych strat z powodu braku spotkań, ale także na nowych graczy. Dodatkowo odnowione zostanie klubowe biurko.
– Jesteśmy w znacznie wygodniejszej sytuacji niż przed wejściem do klubu inwestora Larsa Windhorsta. Czy myślimy o transferach? Jak najbardziej. Szukamy bramkarza, szybkiego skrzydłowego i prawego obrońcy. Szansa na zakontraktowanie dobrych piłkarzy w tak niskich cenach nigdy nie była większa. Wirus drastycznie obniżył wartości transferowe graczy na całym świecie. Najlepszym przykładem jest nasz napastnik. Obecna wartość Krzysztofa Piątka spadła z 27 milionów euro do 21,5.
Wygląda więc na to, że Hertha będzie jednym z niewielu klubów Bundesligi, które będą uczestniczyć na rynku transferowym. Z pewnością władze stołecznej drużyny mogą mówić o wielkim szczęściu, że dopływ gotówki nastąpił w tak trudnym momencie.
Preetz zabrał także głos w sprawie nowego trenera. Zgodnie z jego opinią Bruno Labbadia ma wszystko, aby odnieść sukces z Herthą w przyszłości. 52-latek postanowił jednak wspomnieć także o innym kandydacie na stanowisko szkoleniowca.
– To jasne, że Niko jest chłopakiem z Berlina i kocha ten klub. Nie jest żadną tajemnicą, że miałem z nim kontakt i wymieniłem się z nim poglądami na temat ewentualnego przejęcia naszej drużyny.