Kojarzycie taki utarty slogan „organizacyjnie Stal Mielec”? Teraz powinno się zmienić adresata na Argentynę. Wreszcie nie chodzi o federację, lecz o klub. Atletico Tucuman debiutuje w Copa Libertadores, ale szybko mogło odpaść przez… nieobecność na własnym meczu. Z pomocą przyszli wszyscy – dyplomaci, policja oraz własna reprezentacja.
Atletico Tucuman mierzyło się z El Nacional – ekwadorskim klubem ze stolicy. W pierwszym meczu w Argentynie padł remis 2:2, a na rewanż Argentyńczycy polecieli wcześniej, by zaaklimatyzować się do warunków panujących na miejscu. Kłopot w tym, że przebywali w drugim największym mieście kraju – Guayaquil. Do Quito mieli polecieć w dniu meczu, na kilka godzin przed spotkaniem. Ale schody rozpoczęły się na lotnisku, gdy okazało się, że nie mają możliwości polecenia czarterowym samolotem przez kłopoty z dokumentami… Dwie godziny oczekiwania na pasie startowym lotniska na nic i tutaj rozpoczął się wyścig z czasem. Ostatecznie udało się wynająć inny samolot, ale na jego pokład wsiadło jedynie 19 piłkarzy oraz kilku członków sztabu szkoleniowego.
Wiadomym było, że nie mają szans, by zdążyć na mecz, ale tutaj z pomocą przyszedł ambasador Argentyny w Ekwadorze, Luis Juez, który poprosił gospodarzy o przesunięcie meczu o godzinę. Ostatecznie spotkanie rozpoczęło się z półtorej godziny później niż zaplanowano, a w regulaminie Copa Libertadores stoi jasno, że spóźnienie powyżej 45 minut może już skutkować walkowerem.
Policja również pomogła, gdyż eskortowała autokar wiozący piłkarzy z lotniska, a według miejscowych mediów jechał on z prędkością nawet 130km/h! I wreszcie ostatni aspekt pomocy, to… stroje, które zostały w Guayaquil, przez co zawodnicy nie mieli w czym grać. Tyle że mieli gigantyczne szczęście, bo w Quito obecnie przebywa reprezentacja Argentyny U-20, która rozgrywa mistrzostwa kontynentu w tej kategorii wiekowej, i użyczyła swoich trykotów Atletico Tucuman!
Piłkarze wyszli, wygrali 1:0 po bramce Zampedriego, który przyznał, że to „coś więcej niż tylko zwycięstwo”. I nietrudno się nie zgodzić, bo takiego zbiegu okoliczności dawno nie było. Oby tylko podróż do Kolumbii zaplanowali lepiej, bo w następnej, ostatniej, rundzie kwalifikacji zagrają z Junior Barranquilla. Kolumbijczycy wyeliminowali zespół o dźwięcznie brzmiącej nazwie – Carabobo…