Środa z Ligą Mistrzów – typy bukmacherskie (25.02).

gun__1418634055_ucl_arsenal_v_monaco

Arsenal Londyn – AS Monaco

Jedyny mecz Ligi Mistrzów w tym tygodniu, gdzie jest zdecydowany faworyt. Nie ma czemu się dziwić: gdzie znajduje się liga angielska, a gdzie francuska? Jest to podróż sentymentalna Arsene Wengera, który w Monaco osiągnął swoje pierwsze trenerskie sukcesy.

Gospodarze zdążyli przyzwyczaić już, że na wiosnę nie walczą o mistrzostwo Anglii, tylko o 4. miejsce na zakończenie sezonu i z reguły odpadają już w 1/8 finału LM. Tym razem może być inaczej, mają bowiem – obok Basel – chyba najsłabszego rywala w stawce 16 zespołów grających na wiosnę w Champions League. Są w całkiem niezłej formie i znajdują się na 3. miejscu w Premier League. Mistrzostwo może im nie grozi, ale przez ostatnie trzy sezony nie kończyli ligi na wyższym, niż 4. miejsce. Dodatkowo bardzo dobrze radzą sobie w meczach domowych: ostatnia porażka miała miejsce w listopadzie z Manchesterem United (1:2) i był to nieszczęśliwy zbieg okoliczności, bo byli zespołem lepszym, a United oddali wówczas 2 celne strzały na bramkę. Po tym meczu przyszedł przełom: Arsenal wygrał z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów na własnym stadionie i następnych 8 spotkań. Bilans bramkowy w tym czasie to 23 strzelone bramki i ledwo trzy stracone.

Patrząc na te cyferki, 4. zespoł francuskiej Lique 1 powinien być przerażony. Monaco przed obecnym sezonem znacznie się osłabiło, sprzedając m.in. Jamesa Rodrigueza i wypożyczając Falcao. Odbiło się to małą ilością strzelanych bramek. Obecnie największą bronią zespołu z Księstwa Monako jest zatem defensywa. I to nie byle jaka! W rozgrywkach ligowych stracili zaledwie 19 bramek w 25 spotkaniach (tyle samo co liderujący Lyon), a w Lidze Mistrzów bramkarz Danijel Subasić tylko raz dał się pokonać napastnikom rywali, w wyjazdowym spotkaniu z Benfiką. Plan na dziś jest prosty: obrona przez 90 minut i ewentualnie wyprowadzenie kontry. Wynikiem marzeń byłby zapewne wynik z przedsezonowego Emirates Cup, gdzie Monaco wygrało 1:0. Tyle, że był to towarzyski turniej, a nie Liga Mistrzów.

Nie ma co się oszukiwać, Arsenal jest zdecydowanym faworytem i będzie chciał do maksimum wykorzystać atut własnego boiska, aby z solidną zaliczką jechać na rewanż do francuskiego miasta-państwa. Zaatakują, ale umiejętność bronienia w wykonaniu Monaco może zatriumfować. Goście tylko w jednym spotkaniu w tym sezonie stracili więcej jak dwie bramki – na początku sezonu polegli z Bordeaux 4:1. W tym roku, w 6 spotkaniach ligowych stracili zaledwie jedną bramkę, na wyjeździe z Guingamp. Defensywa nie skapitulowała w meczu z Lyonem, ani Lille. Spotkanie z Niceą (9. miejsce w tabeli) to w ogóle majstersztyk: drużyna z Księstwa Monako przez całą drugą połowę grała w „dziesiątkę”. Nie dość, że w osłabieniu strzelili zwycięską bramkę, to jeszcze zachowali czyste konto. Arsenal nie będzie mieć łatwego meczu. Stawiam, że nie uświadczymy dużej ilości bramek, a jeśli Kanonierzy wygrają to minimalnie. Ryzykowny typ, ale „kto nie ryzykuje ten nie pije szampana” 😉
Liczba goli – Poniżej 1.5 – @3.15 (Unibet)

Arsenal może niekoniecznie nastrzela milion bramek, ale może zdobyć za to dużo rzutów rożnych. W ostatnich 10 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach „nabili” ich aż 75. Jeśli defensywa Monaco nie skapituluje za szybko – Kanonierzy mogą znacznie wywindować średnią.
Rzuty rożne drużyny – Arsenal – Powyżej 6.5 – @2.10 (Bet365)

 

bayer atleti

 

Bayer Leverkusen – Atletico Madryt

 Gospodarze od czasu rozpoczęcia rundy jesiennej są w fatalnej formie i nie przypominają zespołu, który po pierwszej części sezonu walczył o miejsce na podium Bundesligi. Po przerwie zimowej rozegrali 5 spotkań, z czego 2 zremisowali i 2 przegrali. Jedyne i to minimalne zwycięstwo zanotowali z Hertą Berlin (1:0), która jest przedostatnim zespołem w lidze. W tych 5 meczach stracili już 8 bramek, strzelił im nawet bramkarz Augsburga Marwin Hitz w sobotnim meczu ligowym, który zakończył się wynikiem 2:2. Stefan Kießling, który od kilku sezonów jest najlepszym strzelcem Aptekarzy (ponad 100 bramek w Bundeslidze), w tym sezonie strzelił zaledwie 4 braki ligowe. Pod tym względem jest to jego najgorszy sezon od 10 lat, gdy grał jeszcze jako zawodnik FC Nurnberg i strzelił 3 bramki. Ratuje do zdobycz z fazy grupowej LM, gdzie jest najlepszym strzelcem zespołu, mając również 4 bramki na koncie. Również nie w formie jest Hakan Çalhanoğlu który zachwycał jesienią, teraz jest „pod formą”. Podobnie jak cały zespół Bayeru.

Atletico Madryt gra w ostatnich tygodniach w kratkę. Na początku lutego wygrali 4:0 z Realem Madryt, a tydzień później przegrali z Celtą Vigo (2:0). Mecz z Królewskimi był w ich wykonaniu fantastyczny, Real wyglądał jak zbieranina 11 facetów, którzy grają ze sobą pierwszy raz. Nie stworzyli żadnego zagrożenia pod bramką Los Colchoneros. Sądziłem, że popłyną na fali tamtego zwycięstwa i najbliższe tygodnie będą wypełnione zwycięstwami. Dokładnie tydzień później mierząc się na wyjeździe z Celtą Vigo zagrali…jakby im się nie chciało, jakby wynik 0:0 ich satysfakcjonował. Stracili 2 bramki i chyba był to odpowiedni moment na zimny prysznic dla drużyny Diego Simeone. Do końca sezonu jeszcze sporo spotkań i ważna jest koncentracja.

Równo rok temu Leverkusen na tym samym etapie Ligi Mistrzów podejmował PSG, które wówczas – tak jak teraz Atletico – było faworytem. Paryżanie w tamtym spotkaniu nie pozostawili żadnych wątpliwości kto jest lepszy – rozbili Leverkusen aż 4:0 na BayArena. Wtedy Aptekarze również nie byli w najlepszej formie, bo na 5 spotkań ligowych trzy przegrali, a dwa zakończyły się podziałem punktów. Dziś zagrają z Atletico Madryt, które jest mistrzem defensywy, a w fazie grupowej LM stracili tylko 2 bramki, potrafili zachować „czyste konto” m.in. w dwumeczu z Juventusem. I przede wszystkim są zeszłorocznym finalistą tych rozgrywek. Doświadczenie jest po ich stronie. W barwach Leverkusen nie zobaczymy trzech podstawowych zawodników, dwóch obrońców: Ömer Toprak jest zawieszony za czerwoną kartkę, Tim Jedvaj jest kontuzjowany, podobnie jak pomocnik Lars Bender. Po stronie Rojiblancos nie zobaczymy jedynie Koke. Jednak bez niego Atletico Madryt jest zespołem zdecydowanie lepszym. Do tego w formie jest duet napastników Atletico Mandżukić-Griezmann: w 4 ostatnich meczach, w których grali razem strzelili łącznie 8 bramek i 4 asysty, często przy golach partnera z ataku. Nie widzę dziś innego rozwiązania jak pewna wygrana Atletico Madryt.
Leverkusen – Atletico 2 – @2.75 (Bet365)