W ostatnią niedzielę, 19 lutego, miał odbyć się mecz ligi stanu Parana, w którym naprzeciwko siebie stanęły Atletico Paranaense i Coritiba. A raczej miały stanąć, bo mecz, mimo że sędzia miał już gwizdać na jego rozpoczęcie, ostatecznie nie odbył się. Wszystko przez telewizję, a poszło oczywiście o pieniądze.
Stadion prawie pełen, piłkarze po rozgrzewce, na stadionie intensywnie pracuje klubowa telewizja Ateltico. Klimat jak najbardziej sprzyjał, w końcu pojedynek obu drużyn to miejscowe derby. Kilka minut potem oficjalne wyprowadzenie, przedstawienie składów, zawodnicy już rozstawiają się na murawie, sędzia gotowy rozpocząć mecz, aż tu nagle… Stop, nie ma grania! Dlaczego?
Sędzia otrzymał sygnał, że władze ligi nie pozwalają na rozegranie tego meczu. Wszystko przez potężną telewizję Globo, która wykupiła prawa do transmitowania ligowej piłki, ale akurat Atletico i Coritiba nie chciały sprzedać praw tej stacji. Klasyku w telewizji zobaczyć więc nie było można, ale oba kluby zaplanowały transmisje na żywo za pośrednictwem YouTube’a oraz Facebooka – transmisje otwarte, bez opłat. Medialny magnat oczywiście nie chciał na to pozwolić i porozumiał się z ligowymi władzami, które natychmiast nakazały wstrzymać spotkanie.
Mecz zakończył się więc na etapie oficjalnego wyjścia na murawę. Piłkarze nie wiedząc, co mają robić, dogrzewali się jeszcze kilka minut na placu gry, po czym zeszli na ławki rezerwowych i do szatni. Na boisku trwał inny mecz. Prezydenci obu klubów negocjowali z sędzią i wysłanym na mecz przedstawicielem ligowego związku. Nie udało się, w tym meczu nie wygrał futbol, lecz pieniądze.
A imagem do ano!
Parabéns pela atitude Atlético Paranaense e Coritiba! #Atletiba pic.twitter.com/LFK9k4lNQT— Futebol Por Elas (@futporelas) February 19, 2017
Wraz z upływem kolejnych minut ze stadionu zaczęli wychodzić kibice. Piłkarze nie chcieli dać jednak za wygraną i ponownie wyszli na boisko, tym razem chodząc po środkowym kole, wyrażając tym samym jedność i sprzeciw wobec biznesu, jaki na piłce w Brazylii szare eminencje chcą robić nieczystymi zagraniami. Z tym procesem chcą też walczyć właściciele obu klubów, co podczas transmisji zapowiadali w wywiadach dla klubowych telewizji.
Mecz się nie odbył, oficjalnie zostając przełożonym. Patrząc na zachowanie ligowych władz, można się spodziewać, że oba kluby zostaną za swoje poczynania srogo ukarane. Jeśli więc kiedyś będziecie mieć wątpliwości, czy futbol to już w tylko biznes, przypomnijcie sobie tę sytuację. Całe szczęście, że jest jeszcze grupa ludzi głośno wykrzykujących znane hasło: against modern football.