Starcie dwóch trenerskich sprzeczności

Jose Mourinho już od kilku tygodni miał specjalny plan na starcie z Lipskiem. Kontuzja Sona sprawiła jednak, że Portugalczyk w jeden dzień musi przemodelować zespół przed najważniejszym meczem w obecnym sezonie. Na jego niekorzyść przemawia niestety fakt, że po drugiej stronie stanie jedna z rewelacji tego sezonu, którą w efektowny sposób steruje Julian Nagelsmann. Kto w starciu dwóch trenerskich sprzeczności okaże się sprytniejszy?

Zmiany na stanowiskach trenerów największych klubów powodują, że wraz z nadejściem fazy pucharowej jesteśmy zalewani dziesiątkami opowieści na temat powrotu Pepa Guardioli do Hiszpanii, czy Thomasa Tuchela do Borussii Dortmund. W przypadku pojedynku Tottenhamu z Lipskiem na pierwszy rzut oka trudno coś takiego znaleźć. Mimo to sama obecność Jose Mouirnho robi swoje i czyni ten dwumecz interesującym z powodu całej jego otoczki. Nie inaczej powinno być tym razem, ponieważ bitwa młodego, lubującego się w ofensywnej grze trenera ze starą, pragmatyczną wygą powinno kręcić każdego. Nawet jeśli istnieje wielkie ryzyko, że przez 180 minut postronni kibice mogliby niekiedy przysypiać.

„Baby Mourinho”

Ile razy pseudonimy z dzieciństwa przylgnęły do pewnej osoby na całe życie? Z Nagelsmannem było poniekąd podobnie. Geneza tego pseudonimu przypada na 2014 rok, kiedy Tim Wiese (obecnie zawodowy zapaśnik) nazwał Niemca „baby Mourinho” w ironicznym tonie. Były bramkarz miał raczej negatywne opinie na temat ówczesnego asystenta trenera w Hoffenheim.

– Minęło kilka lat, gdy Tim Wiese, który bronił w Hoffenheim, nazwał mnie „Mini Mourinho”. Byłem asystentem i pracowałem też z ekipą U-19. Byłem tym nowym gościem, który chciał się wszystkiego nauczyć. Nie posiadamy tej samej filozofii gry, ale nie uważam, że to coś najgorszego na świecie mieć przydomek związany z Jose. Wygrał 25 trofeów i jest jednym z najlepszych trenerów na świecie.

Porównanie, które Nagelsmann uważa za komplement, obejmuje pewne wspólne cechy: żaden z nich nie ukrywa swojej wiary w siebie i posiada wysokie ego, obaj odbyli szybką podróż po drabinie trenerskiej, a także przejęli swój pierwszy zespół w młodym wieku. Na tym te nikłe podobieństwa się kończą. Liczba trofeów, sposób prowadzenia drużyny, kontakt z mediami – można wymieniać wiele sprzeczności w nieskończoność.

Portugalczyk swoje pierwsze trofeum w Europie zdobył mając 40 lat. Rok później – jak sam mawia – znajdował się tuż pod Bogiem, ale jako „The Special One” mógł nazwać się w europejskich pucharach tylko jeszcze jeden raz. O sukcesie z Interem jednak nikt już nie pamięta. Dlaczego?

Nasz typ: Remis. Załóż konto w Betclic z kodem GRAMGRUBO50. Do kwoty 50 zł zagrasz bez ryzyka! 

Odbudować reputację

Możemy jedynie przypuszczać, co dla Mourinho znaczy Champions League. To tutaj Portugalczyk zbudował swoją reputację, która w ostatnich latach za każdym razem w tych rozgrywkach legła w gruzach. Po raz ostatni jakiekolwiek spotkanie w fazie pucharowej wygrał sześć lat temu przeciwko PSG. Łącznie w tym czasie przegrał trzy dwumecze z rzędu. Konkretnie przeciwko Atletico Madryt, PSG oraz Sevilli. Co ciekawe, za każdym razem w pierwszym meczu rozgrywał niemalże partię szachów i remisował, aby w rewanżu zostać sprowadzonym na ziemie. Rywalizacja z tą ostatnią ekipą pokazała jak bardzo europejski futbol uciekł Mourinho i jak wiele musi nadrobić, aby wrócić do elity. Te spotkania udowodniły, że Portugalczyk obawia się dosłownie każdego rywala w tej fazie rozgrywek.

Mecz z Lipskiem pozwoli na odkupienie win. To szansa dla utytułowanego menedżera na pokazanie niedowiarkom, że nadal nadąża za trendem i wyciągnął wnioski z ostatnich porażek w tych rozgrywkach. Podczas pracy z Tottenhamem kilkukrotnie udowadniał, że potrafi spuścić nogę z hamulca. Przeciwko Manchesterowi United wystawił do gry czterech napastników, a z Liverpoolem przygotował doskonały plan na mecz. Gdyby jego ofensywni piłkarze wykazali się lepszą skutecznością, mógłby minimum zremisować tamto spotkanie  z „The Reds”.

Mimo to nie będziemy zszokowani, jeśli ponownie zobaczymy podwójne zasieki. Mourinho wie, jak zmieniła się Liga Mistrzów, ale także doskonale zdaje sobie sprawę z ograniczeń zespołu. Jego podopieczni stracili w 20 spotkaniach 27 bramek, a Gazzaniga oraz Lloris od momentu zatrudnienia nowego trenera zanotowali zaledwie trzy czyste konta.

Na drugim biegunie znajduje się ekipa spod znaku Red Bulla. W Niemczech nigdy nie zyskali miano lubianej drużyny ze względu na ich korporacyjną przeszłość i niejako „kupienie” wyników. Mimo to tylko wyjątkowi ignoranci deprecjonują to, co od czerwca udało się zrobić temu młodemu trenerowi. Rywalizacja z Bayernem, kiedy ten odbiera ci najcenniejsze skarby nie należy do najłatwiejszych zadań, o czym przekonała się przez wiele lat Borussia Dortmund.

W Lipsku wygląda to nieco inaczej. Szeroka kadra pozwala na występy na kilku frontach, a podczas spotkań widać wielką dojrzałość oraz kontrolę na boisku. Choć przy linii bocznej, na pierwszy rzut oka, dyryguje nimi przecież tak młoda osoba jak na specyfikę trenerskiego rzemiosła. Nagelsmann przywiązuje niemalże obsesyjne oddanie najbardziej mikroskopijnym szczegółom taktycznym, ale to nie niweluje jego silnych cech interpersonalnych. Nawet po braku zwycięstwa w czterech spotkaniach i pewnym teoretycznym kryzysie potrafili się podnieść przed ważnym spotkaniem z Tottenhamem.

Wygląda to całkowicie odmiennie aniżeli chociażby rok temu w fazie grupowej Ligi Mistrzów, kiedy wraz z Hoffenheim nie potrafił wygrać meczu. Trzy porażki i trzy remisy – na tyle go było stać. To pokazało, że Julian nadal się uczy gry na tym poziomie. Rywalizacja – nawet z Bayernem – w Bundeslidze to jedno, ale europejskie puchary zawsze pokazują, czy jesteś gotowy na dokonanie wielkich rzeczy. Jeśli tego nie udowodnisz, nastepuje bolesna weryfikacja. Ostatecznie w trzy lata udało mu się przekształcić z walczących o utrzymanie „Wieśniaków” do zespołu występującego w Lidze Mistrzów. Zaowocowało to pracą dla Lipska, choć jeszcze wcześniej, jak sam zdradził, zgłosił się po niego Real Madryt.

– To normalne, że jeśli dzwoni do ciebie Real Madryt, to myślisz o tym. Na początku byłem tym zaskoczony, ale przeanalizowałem to i nie czułem się komfortowo z decyzją, aby się tam przenieść. Jeśli idziesz do takiego klubu, nie masz czasu, by poprawiać się jako trener.

Sparingi z mini-Lipskiem

Naturalnie Mourinho jeszcze nie miał okazji zmierzyć się z Nagelsmannem lub Lipskiem. Jednak w tym sezonie trzykrotnie mierzył się z Southampton. Ralph Hasenhuettl, były szkoleniowiec ekipy Red Bulla, wpoił „Świętym” podobne wartości, do jakich przyzwyczaił się w Bundeslidze. W starciach z Tottenhamem narzucali wysoki pressing, a gracze Mourinho natychmiast wyglądali jak osamotnione dzieci w supermarkecie. I to dosłownie w każdym z meczów.

Jeśli Portugalczyk miał problem z ustawieniem zespołu na średniaka ligi angielskiej, to czy nie powinien obawiać się zespołu, który od kilku lat sukcesywnie się wzmacnia i w ofensywie ma między innymi Timo Wernera, jednego z najlepszych napastników na świecie? Przypomnijmy – porażka w lidze, remis oraz zwycięstwo w pucharze. Ta wygrana została po prawdzie wyrwana jednak dopiero w ostatnich minutach. Był to niejako występ, do którego „Koguty” nas przyzwyczaiły. Dobre 50-60 minut, ale brak odpowiedniej intensywności przez całe spotkanie mógł pozbawić „The Special One” szansy na awans do dalszej fazy FA Cup.

Wszystkie trzy mecze pozostawiły nas z pytaniem, czy Mourinho ma jakikolwiek pomysł, aby jego pomocnicy poradzili sobie z mocnym pressingiem. Póki co raczej nie mamy co do tego przekonania.

Problemy jednych i drugich

A może kluczowe będą osłabienia? „Spurs” wczoraj otrzymali potężny cios w postaci urazu Sona do końca sezonu. Koreańczyk złamał rękę w spotkaniu z Aston Villa, co na pewno wbiło sztylet w samo serce Portugalczyka, po tym jak jakiś czas temu z gry wypadł Harry Kane. Walka o TOP 4 po tej stracie wygląda blado, tym bardziej biorąc pod uwagę ostatnią formę napastnika.

Gorzej wygląda to u Niemców. Nagelsmann boryka się z brakiem dwóch kluczowych środkowych obrońców – Konate oraz Orbana. Z kolei lider defensywy Upamecano w tym meczu musi odbębnić zawieszenie. Przygotowywany do roli środkowego defensora jest Ethan Ampadu. Walijczyk w tym sezonie rozegra około 200 minut, a jego nominalna pozycja to raczej środek…pomocy. Wszystko zatem wskazuje na to, że szkoleniowiec Lipska będzie zmuszony postawić w centrum defensywy na prawego obrońcę Klostermanna, a także lewego defensora Halstenberga.

***

Nagelsmann jest 25 lat młodszy od Mourinho i posiada uboższe CV o 25 trofeów. Wygląda to na przepaść, ale dziś nie ma to większego znaczenia. Liczy się to co tu i teraz, a obecnie więcej argumentów stoi po stronie młokosa. Chytry, stary wyga tak łatwo jednak nie odpuści i wykorzysta każdą zagrywkę, aby odwołać swój pogrzeb w europejskich rozgrywkach.

Nasz typ: Remis. Załóż konto w Betclic z kodem GRAMGRUBO50. Do kwoty 50 zł zagrasz bez ryzyka! 

Komentarze

komentarzy