Startują Igrzyska w Rio. Neymar i spółka w pogoni za marzeniami wszystkich pokoleń Brazylijczyków

Milik

Joga bonito przez lata była symbolem piłki brazylijskiej. Niestety ostatnie lata pokazują, że przerodziło się to w mit. Na naszych oczach obraz reprezentacji Brazylii upada z roku na rok. Canarinhos grają bez polotu, gwiazd coraz mniej, a ponadto brakuje wyników. Ostatnie trzy wielkie turnieje to wręcz klęski! A przecież mówimy o kraju, który jest pięciokrotnym mistrzem świata, kraju w którym dzień w dzień żyje się piłką nożną. Kraju, z którego pochodzą tacy wirtuozi piłki jak Pele, Ronaldinho, Ronaldo, czy obecnie Neymar. Czas przerwać złą passę, pora zacząć wygrywać. Olimpijski turniej w Rio de Janeiro jest do tego najlepszym miejscem. 

Brazylijczycy do dziś liżą rany po blamażu z Mundialu 2014, który odbywał się na ich terenie. Wszyscy pamiętamy 1:7 z Niemcami, kontuzje Neymara etc. Później pod wodzą Dungi odpadli po rzutach karnych w ćwierćfinale Copa America. Uznano to za jeden z etapów przygotowań do IO w Rio de Janeiro. Ale nikt nie przewidział tego co się wydarzy podczas Copa America Centenario na niespełna miesiąc przed igrzyskami. Otóż Brazylia wypadła tam wprost beznadziejnie, nie wyszła z grupy. Dunga zagubił się już podczas samej selekcji piłkarzy.

Po przegranej Copa Americe nie trzeba było czekać na reakcję impulsywnych i znanych z raptownych, często nieprzemyślanych decyzji brazylijskich działaczy. Dunga został zwolniony. Następcą został Tite, ale to jednak nie Tite poprowadzi Canarinhos w Rio. Były szkoleniowiec Corinthians oznajmił bowiem, że nie podejmie się wyzwania, gdy tak mało czasu do rozpoczęcia turnieju. Zatem za wyniki na IO odpowiadał będzie 47- letni Rogerio Micale. A presja na trenerze będzie spoczywała naprawdę duża. Brazylijczycy pragną w końcu wywalczyć złoty medal olimpijski. Trudno w to uwierzyć, ale oni nigdy w historii nie wygrali olimpijskiego turnieju! Zawsze czegoś brakowało.

Trzy srebrne medale i dwa brązowe to znacznie poniżej oczekiwań. Brak medalu z najcenniejszego kruszcu jest wyrwą na kartach historii brazylijskiej piłki. Najbliżej tryumfu byli w 1988 roku w Seulu, przegrali po dogrywce z ZSRR, nie pomogła wtedy obecność Romario. W Londynie przed czterema laty przegrali 1:2 z Meksykiem. W 2008 roku do Pekinu ściągnięto nawet samego Ronaldinho, jeszcze w szczytowym momencie kariery. Nie pomogło. Tylko brąz…

Pozostawieni sami sobie

Brazylijczycy maja manie na punkcie piłki, ale jak się okazuje nawet oni są zrozpaczeni ostatnimi wynikami (a raczej ich brakiem) swojej reprezentacji. W połowie lipca olimpijska kadra przyjechała do Terespolis, gdzie odbywały się przygotowania. Ku zdziwieniu wszystkich, na miejscu witało ich raptem kilkudziesięciu fanów! Zwykle miasto jest sparaliżowane, policja koordynuje ruch, by autobus z piłkarzami miał swobodną drogę. Tym razem nie było to konieczne. Brakowało łowców autografów, fanek Neymara też nie było, a przecież as Barcelony jest jedną z największych gwiazd tegorocznych igrzysk olimpijskich. Można powiedzieć, że było to swego rodzaju ostrzeżenie, taka żółta kartka za ostatnie „popisy” podczas Copa America…

Milik

Kibice nie chcą oglądać kolejnej klęski. Fani mają dość skorumpowanej federacji piłkarskiej CBF, zżymali się na Dungę i jego poczynania przy reprezentacji. Buntują się, że kolejni selekcjonerzy eliminowali piłkarzy grających widowiskowo. Wspomniana na wstępie joga bonito została zastąpiona przez siermiężny styl, który miał doprowadzić do wyników…

Przyszłość w kolorowych barwach

Na papierze Brazylijczycy są faworytami w walce o złoto, jak zwykle zresztą. Papier wszystko przyjmie, jednak mimo tego co się pisze, mimo upadku brazylijskiej myśli szkoleniowej, to nie jest tak, że nagle z dnia na dzień Brazylia przestała produkować utalentowanych piłkarzy. Wchodzące pokolenie jest naprawdę utalentowane i ma zadatki ku temu by w Rio przejść do historii. A wszystko pod komendą Neymara, ale zacznijmy po kolei.

Do Rio ostatecznie nie poleciał Douglas Costa i Fernando Prass. Obaj zawodnicy otrzymali powołanie w ramach piłkarzy powyżej 23 roku życia. Przypomnijmy, że przepisy podczas igrzysk pozwalają na powołanie trzech takich graczy. Skrzydłowego Bayernu Monachium wykluczyła kontuzja uda. Z kolei bramkarz Palmeiras z problemów zdrowotnych stracił imprezę życia, jaka przeszła mu koło nosa. Prass to już doświadczony bramkarz, aczkolwiek rewelacyjnie broniący w ostatnim czasie. Nigdy nie był na świeczniku, nigdy nie był jedynką, ale mógł spełnić marzenia. Niestety nie było mu to dane.

Ostateczna kadra składająca się z 18 nazwisk prezentuje się następująco:

Bramkarze:

Weverton (Atletico PR)
Wilson (Atlético-MG)

Obrońcy:
Luan (Vasco)
Rodrigo Caio (São Paulo)
Marquinhos (PSG-FRA)
Douglas Santos (Atlético-MG)
Zeca (Santos)
William (Internacional)

Pomocnicy:
Rafinha Alcântara (Barcelona-ESP)
Rodrigo Dourado (Internacional)
Thiago Maia (Santos)
Renato Augusto (Beijing Ghoun)
Walace (Gremio)

Napastnicy:

Neymar (Barcelona-ESP)
Gabriel (Santos)
Gabriel Jesus (Palmeiras)
Luan (Grêmio)
Felipe Anderson (Lazio-ITA)

Mimo braku Douglasa Costy skład olimpijskiej kadry robi naprawdę duże wrażenie. Odpowiedzialność za defensywę ma wziąć na siebie Marquinhos z PSG, obok niego zagrają zdolni piłkarze z ligi brazylijskiej. Rodrigo Caio mimo wątłej budowy ciała jest utalentowanym piłkarzem, były próby kupna go przez Valencię przed rokiem, próbowało Lazio, ostatecznie piłkarz nadal gra w Sao Paulo. Zeca, warto na tego zawodnika zwrócić uwagę, Santos wypuszcza w świat co chwila mega utalentowanych piłkarzy. Zeca jest kolejnym bocznym obrońcą jaki wyszedł z Vila Belmiro. Z Santosem Copa Libertadores wygrywali przecież Danilo (dziś Real Madryt) oraz Alex Sandro ( obecnie Juventus).  Nie byli to może rdzenni wychowankowie, ale w Santosie wykonywali ostatnie szlify przed wielkimi transferami do Europy. Tak samo było z Bruno Peresem, byłym kolegą klubowym Kamila Glika w Torino. Zeca to lewy obrońca, bardzo aktywny w grze do przodu.

W środku pola warto zwrócić uwagę na Thiago Maia, defensywny pomocnik, skuteczny w odbiorze, grający bardzo czysto, pracujący na chwałę ofensywnym piłkarzom. Thiago Maia to kolejny piłkarz Santosu, który na powołaniach swoich graczy traci najwięcej. Liga brazylijska nie myślała o przerwie w czasie Copa America Centenario, ale także nie mają zamiaru przerwać rozgrywek z okazji Igrzysk w Rio! Liga gra w najlepsze. Santos więc mimo walki o tytuł musi sobie radzić bez kluczowych graczy…

Milik

Obok Neymara grać będą sami błyskotliwi gracze, o które już zabijają się największe kluby Europy. Gabriel Jesus (na zdjęciu) jest liderem strzelców brazylijskiej ligi, podobno już podpisał kontrakt z Manchesterem City, aczkolwiek brakuje oficjalnego komunikatu, więc poczekajmy z ocenami, czy był to słuszny wybór. Gabriel negocjuje z czołówką włoskiej Serie A. Obaj mają skutecznie uzupełniać atak. A przecież wśród powołanych jest też ciągle Felipe Anderson, dobrze znany już kibicom w Europie. FA błyszczał w poprzednim sezonie w barwach Lazio Rzym. Ponadto kolejny diamencik z ligi brazylijskiej, Luan. Gremio już teraz ma z niego wielki pożytek.

Brazylia naprawdę dysponuje bardzo mocnym składem. Trener Rogerio Micale testuje podobno ustawienie 4-2-4, czyli wraca jakby do korzeni brazylijskiej piłki. Zamierza postawić na ofensywną i radosną grę. To tylko może zachęcać do włączania meczów Canarinhos. Początek wymarzonej drodze ku złotym medalom już w czwartkowy wieczór. Rywalem Republika Południowej Afryki. Ponadto w fazie grupowej Brazylijczyków czekają jeszcze starcia z Danią i Irakiem.

Największymi rywalami do złota w całym turnieju wydają się być Niemcy, Kolumbijczycy i Argentyńczycy. Nie wolno też lekceważyć Szwedów czy Portugalczyków. Jednak analizując głębiej ciężko sobie wyobrazić lepszy moment na spełnienie marzeń wszystkich pokoleń mieszkańców Kraju Kawy.