Steeven Langil nie wie, co to skrucha. Odchodzi z Legii, nie mając sobie nic do zarzucenia

langil

Kariera Steevena Langila w Legii Warszawa nieuchronnie zmierza ku końcowi. Za głównego winowajcę takiego stanu rzeczy uchodzi sam zawodnik, który pod koniec listopada opublikował w Internecie film, na którym widać, jak imprezuje wraz z przyjaciółmi, a główną atrakcją wieczoru jest palenie fajki wodnej. Kilka dni później zaś w sieci można było natknąć się na zdjęcia z zabawy urodzinowej kolegi reprezentanta Martyniki suto zakrapianej alkoholem. Nic zatem dziwnego, że władze „Wojskowych” postanowiły pozbyć się Langila z drużyny, choć on sam nie ma sobie nic do zarzucenia.

A takie wrażenie można odnieść, czytając wywiad Piotra Koźmińskiego z czarnoskórym zawodnikiem, który dziś rano ukazał się na stronie internetowej „Super Expressu”. Piłkarz sprowadzony na Łazienkowską latem tego roku za pół miliona euro (według Transfermarkt.de) z belgijskiej drużyny Waasland-Beveren w rozmowie z dziennikarzem nie wyraża praktycznie żadnej skruchy i twierdzi jednocześnie, że nie ma nic złego w paleniu fajki wodnej czy wypiciu szklanki wódki, nawet jeśli jest się profesjonalnym piłkarzem.

Langil mówi też, że jego kłopoty rozpoczęły się jeszcze zanim do Internetu trafiły kompromitujące go nagrania, a mianowicie wraz ze zwolnieniem z Legii Albańczyka, Besnika Hasiego, za sprawą którego piłkarz, podobnie jak Vadis Odjidja-Ofoe oraz Thibault Moulin, trafił do Polski. Zdaniem pięciokrotnego reprezentanta Martyniki u Jacka Magiery nie mógł on nigdy liczyć na takie wsparcie, co u jego poprzednika, dlatego też lada moment można spodziewać się kolejnego transferu Steevena. Piłkarz zdradził, że otrzymał oferty z trzech krajów i na dniach ogłosi swoje pożegnanie ze stolicą Polski.

Płakać nikt za nim zapewne nie będzie, gdyż widać, że Langil nie jest typem człowieka, który uczy się na własnych błędach. Zamiast wyrazić skruchę i chęć odbudowania zaufania swoich przełożonych, obwieszcza w rozmowie z „SE”, że nic tak naprawdę złego nie zrobił, a we Francji na przykład palenie sziszy jest jedną z ulubionych rozrywek tamtejszych piłkarzy: – Tak, paliłem sziszę, i co z tego? To czegoś dowodzi? Niczego! Zapewniam cię, że prawie wszyscy piłkarze w lidze belgijskiej czy francuskiej palą sziszę. Jeśli ktoś oskarżyłby mnie, że palę marihuanę, to już co innego. Powiedziałem działaczom Legii, że jeśli chcą, to możemy zrobić testy na obecność narkotyków w moim organizmie. Nie chcieli – mówi w rozmowie z Koźmińskim Langil.

Cóż, może rzeczywiście fajka wodna nie jest równie szkodliwa dla zdrowia sportowca, co zażywanie narkotyków, ale dla jego wizerunku już na pewno tak. Akurat piłkarze powinni dawać przykład młodym adeptom futbolu, jak należy postępować nie tylko na boisku, ale też poza nim, czego Langil najwyraźniej nie potrafi. Podobnie jak przyznać się do błędu i własnej kompromitacji.

Komentarze

komentarzy