Symulka dekady podopiecznego Henninga Berga. Powiedzieć żenada, to nie powiedzieć nic

Najbardziej irytujące rzeczy dla obserwatora piłki nożnej? Na czele zdecydowanie znajdują się koszmarne błędy sędziów oraz zawodnicy, którzy często mylą boisko z basenem, a ich układ nerwowy staje się nadto wrażliwy na choćby dotknięcie palcem. Obie te rzeczy sukcesywnie próbuje się wypleniać, jednak bez radykalnych kroków wciąż będą pojawiały się różne kwiatki. Jednym takim popisał się Danko Lazović, kompromitując się w żenujący sposób.

Nie trzeba szukać statystyk, opinii psychologów czy przeprowadzać setek badań, by wiedzieć, że piłkarzom najczęściej odwala w meczach o dużą stawkę. Nie szukając daleko pamięcią, wróćmy do tegorocznego Dnia Kobiet w Barcelonie razem z Ligą Mistrzów. Spektakularna pogoń Barcelony za wynikiem niejako wymuszała szukanie małych czynników, które mogą zadziałać na jej korzyść. Tak oto Luis Suarez wykorzystał w polu karnym kontakt z Marquinhosem, dodając jednak od siebie zdecydowanie za dużo. Wprowadzając Was do sytuacji, która miała miejsce na Węgrzech, przypomnijmy sobie kilka symulek, które ich wykonawcom się zdecydowanie nie udały:

Żenada, prawda? My jednak mamy coś jeszcze lepszego. W sobotę rozgrywana była ostatnia kolejka węgierskiej OTP BANK Liga, a co za tym idzie – kilka drużyn walczyło o utrzymanie, niejasna była również sprawa mistrzostwa. Ta miała się rozstrzygnąć w absolutnym meczu na szczycie, w którym Honved podejmował Videoton Henninga Berga. Przed spotkaniem obie ekipy miały po 62 punkty, przystępując do niego z serią kilku zwycięstw z rzędu. W 55. minucie, przy stanie 0:0, dziwacznym zachowaniem postanowił zabłysnąć właśnie Danko Lazović. 34-letni napastnik, były zawodnik m.in. Feyenordu, PSV czy Zenita, po typowym w piłce faulu padł na murawę jak rażony prądem. Co więcej, ten prąd szybko go nie opuścił, bo rzucał się po murawie niczym węgorz. Trzeba przyznać, że całkiem żwawo jak na 34-latka…

Dramat… Taki komentarz chyba wystarczy. Nawet sam Henning Berg wygląda na filmie na człowieka myślącego i pokazującego coś w stylu „chłopie, bez przesady, ogarnij się”. Pajacowanie nie popłaciło – Honved już cztery minuty później objął prowadzenie, którego nie oddał do końca spotkania, zapewniając sobie tym samym czternasty tytuł mistrza Węgier. Videoton po triumfach w 2011 i 2015 roku dalej ma na koncie tylko dwa takie osiągnięcia.

Po raz kolejny taka sytuacja daje podstawy do dyskusji na temat tego, jak powinni być traktowani tak perfidni symulanci. Ważny krok w tym kierunku zrobiła angielska Premier League, która od przyszłego sezonu wprowadza wysokie kary dla symulantów. Trzymamy kciuki, by podobne inicjatywy jak najszybciej znalazły zwolenników we wszystkich ligach, a piłka nożna znów stała się sportem dla facetów, a nie płaczących jak panienki aktorów. A według Was, jaka powinna być kara za pokaz, jakim popisał się Lazović?

 

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!

 

Komentarze

komentarzy