Tak się dzieje, gdy przerasta cię własna ambicja

wisla-plock-dominik-furman_26191785

Każdy z nas ma w swoim życiu takie chwile, że bardzo czegoś chcemy, ale cele są niewspółmierne do naszych możliwości. W niektórych przypadkach nazywamy to przerośniętą ambicją.

Po meczu Wisły Płock z Arką Gdynia pomiędzy piłkarzami gospodarzy doszło do sporej sprzeczki. Niektóre media łatwo mogą to podchwycić, zwabiając Was nagłówkami „piłkarze pobili się na boisku”, „piłkarz oszalał, zobacz, tylko u nas!”. Nie chcemy jednak tego robić.

Dominik Furman po meczu miał kilka zastrzeżeń do Arkadiusza Recy. Młody skrzydłowy po wejściu na boisko miał doskonałą sytuację do zdobycia bramki, ale ostatecznie minął się z piłką w polu karnym. Poza tym nie można było mieć do niego większych zastrzeżeń. Były piłkarz Legii miał jednak inne zdanie na temat gry swojego kolegi. Trener od przygotowania fizycznego odciągnął Furmana na bok i wydawało się, że jest już po wszystkim.

Do akcji dołączył jednak Stępiński, który widząc jak Furman przyczepił się do Recy, postanowił mu wygarnąć. Zapewne miał już dość „gwiazdorzenia” w wykonaniu defensywnego pomocnika. Wyraźnie pokazał mu, żeby udał się już do szatni.

Nie da się tego ocenić jednostronnie. Furman jest piłkarzem szalenie ambitnym. Wrócił do Polski, żeby odbudować swoją formę i nazwisko na rynku transferowym. Nieudana przygoda w Tuluzie i Weronie mocno się na nim odbiła, a on sam nie chce już do tego wracać. Prawdopodobnie etap z zagraniczną piłką odbiera jako wewnętrzną porażkę.

Dominik od czasu wyjazdu za granicę wydoroślał. Dojrzał jako piłkarz i zauważył trochę większego piłkarskiego świata. W minimalnym stopniu, ale jednak. Teraz gra w Płocku, gdzie, nie ukrywajmy, zrobił krok do tyłu, by za kilka miesięcy zrobić dwa do przodu. W ekipie „Nafciarzy” nie zostanie dłużej niż do lata i każdy o tym wie. Płock jest tylko przystankiem, więc sam w każdym meczu chce dawać jak najwięcej. Chce, żeby drużyna, w której gra, wygrywała za wszelką cenę. Nawet za cenę dobrych relacji z kolegami w zespole i opiniami kibiców.

Nigdy nie był i nie będzie związany z Płockiem. Nie zawsze zależy mu na tym, by wszyscy go lubili. Nie będzie też całował herbu czy podlizywał się kibicom. Na boisku jednak nie można odmówić mu niczego. Zawodnik, który jest chwalony w każdej kolejce, dostaje najwyższe noty, po prostu nie może zaakceptować tego, że jego koledzy nie zawsze prezentują się na podobnym poziomie co on.

Przypatrzcie się czasami Furmanowi po jego nieudanych zagraniach. Jest na siebie zły, często uderza pięścią w murawę. Po niestrzelonym karnym w Cracovią w jego głowie prawdopodobnie rozpaliło się piekło. Ambicja. Czasami chora, ale tylko ona potrafi zmuszać nas do długoterminowej i ciężkiej pracy.

Ludzie ambitni mają w życiu znacznie trudniej. Bardzo często są gdzieś na uboczu, bo nie pasują do reszty. Wymagają bardzo wiele od siebie, ale równie dużo od osób dookoła. Taki jest właśnie Furman. Furman, który potrafi być wściekły na samego siebie, ale i na kolegów z drużyny.

Kibice i media w większości ocenią go bardzo negatywnie. Gwiazdor i burak. Różnica polega jednak na tym, że jego determinacja prędzej czy później zaprowadzi go znacznie wyżej.

Trener Kaczmarek ma teraz dwa tygodnie, by naprawić atmosferę w drużynie, która ewidentnie się pogorszyła.

Komentarze

komentarzy