Czy w światku piłki nożnej każdy lubi każdego? Oczywiście, że nie. Środowisko jest po prostu zbyt duże, a ludzie zbyt różni, by zawsze wszystko było między nimi kolorowo. Tym bardziej, jeśli dochodzi do tego rywalizacja i emocje. Polska liga może nie zawsze gwarantuje piłkarskie emocje, ale nadgania je innymi…
Na początku 2019 roku głośno zrobiło się o konflikcie na linii Dominik Furman – Taras Romanczuk. Podczas meczu drużyn obu panów, ten pierwszy miał nazwać Ukraińca „banderowcem”, a interweniować musiał nawet PZPN.
– Wszyscy jesteśmy przeciwko rasizmowi, a on dzisiaj wyzywa mnie od Bandery… Ciężko jest opanować emocje, znając historię mojej rodziny. Ta również została zamordowana przez Banderę, a on mnie tak wyzywa… Ciężko coś powiedzieć. To jest brak szacunku. Myślę, że dziś ostatni raz podałem mu rękę. Więcej mu nie podam – mówił wtedy Romanczuk.
Cóż – dziś danego wtedy słowa dotrzymał. Podczas meczu, w którym Wisła Płock walczyła o pozycję lidera, a Jagiellonia o miejsce w top5, „przywitanie” kapitanów obu drużyn zdecydowanie nie przebiegło w atmosferze fair play. Ręka Furmana, wyciągnięta w kierunku Tarasa, spotkała się jedynie z chłodnym powiewem powietrza.
Zrozumiała sytuacja? Z jednej strony tak, znamy przecież podobne przypadki i to w piłce na najwyższym poziomie. Tu jednak jest inaczej, bo obaj panowie zdążyli już zapewnić, że sprawa została rozwiązana.
Żelek, ale co to ma wspólnego z byciem charakternym? Patrz pod czym obaj się podpisali. Już ich piłka nie łączy? pic.twitter.com/YX048K4Mas
— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) October 27, 2019
Uniesienie się po zostaniu dotkliwie obrażonym to jedno, ale jeśli już deklaruje się zakopanie topora wojennego, dobrze byłoby się tego trzymać. Piłka ma łączyć, a nie dzielić. Podczas dzisiejszego meczu wolelibyśmy zobaczyć właśnie taki obrazek, a nie wracać ponownie do całej sytuacji i odbierać negatywne emocje jeszcze przed jego rozpoczęciem. Szkoda.