Timo Werner – nowoczesny model napastnika

Nie ma co ukrywać, że na początku obecnego sezonu Bundesligi wszystkie oczy były skupione na Robercie Lewandowskim. Nie piszemy tak tylko z powodu narodowości 31-latka, lecz regularnie zdobywanych bramek. Nieco w cieniu Polaka znalazł się Timo Werner, który po perturbacjach sprzed kilku miesięcy powoli wychodzi na prostą.

Doskonała dyspozycja RB Lipsk na początku obecnych rozgrywek jest oczywiście wielką zasługą Juliana Nagelsmanna. Niemiec po ponad trzech latach spędzonych w Hoffenheim postanowił pójść o krok dalej i przyjął propozycję z zespołu w ostatnich latach regularnie grającego w europejskich pucharach. Jednym z kluczowych zadań dla trenera było załagodzenie sytuacji z Wernerem, ponieważ ten od dłuższego czasu planował przenosiny do Anglii lub Bayernu Monachium.

Plotki na temat transferu do Premier League rozpoczęły się oczywiście dużo wcześniej. Podczas sezonu 2016/2017 Lipsk narobił wielkiego strachu Bayernowi i przez pewien czas walczył o krajowe mistrzostwo. Doskonale wiemy, jak to się zakończyło, ale młody napastnik urodzony w Stuttgarcie już wówczas sprawił, że „Bawarczycy” dokonali wstępnych zapytań o wycenę tego piłkarza. Wówczas ekipa z Lipska odmówiła. Zainteresowanie aktualnego mistrza Niemiec powracało niczym bumerang podczas niemalże każdego letniego okienka. Najbliżej do ubicia tej transakcji oba kluby znalazły się w tym roku.

Wszystko za sprawą kończącej się umowy 23-latka, która pozwalała pojmać napastnika klasy premium za dość małe pieniądze. Negocjacje jednak utknęły w martwym punkcie, a Bayern zdecydował się poczekać do zimy, aby przyklepać ten deal „za darmoszkę” tak jak miało to miejsce w przypadku Lewandowskiego i Borussią Dortmund. Ku ich zaskoczeniu Werner podpisał nowy kontrakt, ale umieszczono w nim klauzulę wykupu. Wynosi ona od 30 do 47 milionów euro. Wersji jest wiele, lecz jeśli nawet bazujemy w tym przedziale – to raczej niezbyt wygórowana kwota.

Skazany na Bayern?

Timo dość szybko zapomniał  o wszystkich zawirowaniach i dziś jedyne o czym myśli to gra dla „Byków”. Przed nim jasny cel: mistrzostwo Niemiec. Przy zniżce formy Bayernu nie powinno być to raczej wykluczone, choć zwolnienie Niko Kovaca ponownie wysunęło obrońcę tytułu do roli faworyta. Werner jednak patrzy jedynie przed siebie i nie spogląda w stronę największych rywali. Do tej pory zanotował 12 bramek w samej Bundeslidze i ma w głowie przegonienie reprezentanta Polski w klasyfikacji strzelców po raz pierwszy od czasu Aubameyanga. Będzie to oczywiście trudne, ponieważ forma Roberta znajduje się na innym poziomie.

Pozostanie w Lipsku nie oznaczało dla niego kroku w tył. Ten klub znajduje się w rękach dwóch fachowców – Rangnicka oraz Nagelsmanna, którzy doskonale znają się na swojej robocie. Ten drugi trafił tutaj jakiś czas temu, a zmiany są już zauważalne na pierwszy rzut oka. Rozwój widać przede wszystkim w ofensywie nie tylko za sprawą Wernera, ale także i Sabitzera czy wykupionego z PSG Nkunku.

Całość opiera się oczywiście na liderze nazwanym kiedyś nowoczesnym typem napastnika. W Liverpoolu takim piłkarzem jest między innymi Roberto Firmino, którego Klopp często nazywa pierwszym obrońcą. Nękanie defensorów rywali przy piłce, kreowanie akcji i strzelanie bramek – z tego wszystkiego i wielu innych cech doskonale znamy Brazylijczyka. U Wernera wygląda to nieco inaczej. W przeszłości wielokrotnie pojawiały się głosy, że to nowy Miro Klose. Patrząc szerzej – to totalny absurd. Timo bliżej chociażby do Reusa, czy Goetze, którzy w klubie oraz reprezentacji zasmakowali gry na wszystkich pozycjach w ataku.

Za kilka lat następca Roberta

Jako pierwszy, na pozycję skrzydłowego reprezentanta Niemiec przeniósł Ralph Hasenhuettl. Na tych pozycjach próbował go także Rangnick, dzięki czemu posiada doskonałe obycie we wszystkich strefach boiska. Często jeśli jesteś od wszystkiego, to jesteś do niczego. Ta zasada kompletnie nie ma przełożenia na ten konkretny przypadek. Doskonale pamiętamy napastników sprzed kilkunastu lat, takich jak wspomniany Klose czy Inzaghi, od których wymagano jednego – bramek. Futbol ewoluował do tego stopnia, że coraz częściej szukamy mobilnych piłkarzy, nawet na pozycji numer 9. Obecnie środkowi napastnicy nie powinni czuć dyskomfortu, kiedy zostaną przesunięci na jedno czy drugie skrzydło.

Mimo to Loew podczas mundialu wystawiał go w środku ataku. Po tym turnieju spadła na snajpera Lipska ogromna fala krytyki, choć całe „Die Mannschaft” wyglądało dramatycznie. Był to gorzki wstęp do dorosłej reprezentacji na wielkiej imprezie, po tym jak udało się reprezentacji Niemiec rok wcześniej zdobyć Puchar Konfederacji, w którym to napastnik został najskuteczniejszym strzelcem.

23-latek w ubiegły weekend zagrał po raz 200. w Bundeslidze i został najmłodszym zawodnikiem, który dokonał tej sztuki w niemieckiej ekstraklasie. Na własnym podwórku czuje się jak ryba w wodzie i czy jakiekolwiek przenosiny do Anglii rzeczywiście go tak kręcą? Możliwe, że za rok dołączy do Bayernu, gdzie wraz z Lewandowskim mogą siać postrach na krajowych boiskach. Robert ma już 31 lat i zapewne po wypełnieniu umowy w 2023 roku, rozejrzy się za innym klubem, najprawdopodobniej w MLS.

Pytanie tylko, czy Werner do tego czasu zaakceptuje pozycje drugiego najważniejszego żołnierza. Doskonale pamiętamy sytuację, gdy Neymar uciekł z Barcelony do Paryża, aby wyjść z cienia Leo Messiego. Ostatecznie nie skończyło się to zbyt dobrze, a reprezentant Canarinhos raczej oddalił się od zdobycia Złotej Piłki aniżeli zbliżył. Dla Wernera gra przy „Lewym” przyniosłaby sporą dawkę wiedzy. A od kogo powinien się uczyć jak nie od najlepszych?