To będzie mundial Jana Bednarka? Musimy zachować chłodne głowy

Fot. Tomasz Lewtak

Kontuzja Kamila Glika spowodowała, że szansę na grę w podstawowym składzie od pierwszego meczu w Rosji zyskał Jan Bednarek. Od tygodnia w mediach społecznościowych możemy przeczytać opinie, które głoszą, że to będzie mundial piłkarza Southampton. W całym entuzjazmie co do gry polskiego obrońcy trzeba jednak zachować chłodną głowę.

Aby opisać drogę Jana Bednarka na mundial, musimy cofnąć się do 8 kwietnia 2018 roku. Wtedy bowiem swój mecz rozgrywał klub reprezentanta Polski – Southampton.  W 92. minucie spotkania z Arsenalem, obrońca „Świętych” Jack Stephens otrzymał od sędziego Andre Marrinera czerwoną kartkę. Zawieszenie Anglika spowodowało, że swoją szansę po raz pierwszy w sezonie 2017/2018 Premier League otrzymał Jan Bednarek. Polak od razu został rzucony na głęboką wodę, bowiem w następnej kolejce „Święci” podejmowali na własnym stadionie Chelsea.  Do 70. minuty spotkania, mecz układał się dla Jana wręcz idealnie. Bednarek w 60. minucie strzelił bramkę, a jego drużyna na pół godziny przed końcowym gwizdkiem wygrywała z „The Blues” 2-0. Ostatecznie, gospodarze musieli uznać wyższość mistrza Anglii z sezonu 2016/2017.

Jan Bednarek po meczu otrzymał bardzo dobre oceny. Strzelona bramka i brak większych błędów w obronie spowodowały, że Mark Hughes zdecydował się dać kolejną szansę Polakowi. Od tego momentu, Bednarek rozegrał 5 na 6 spotkań w Southampton, opuszczając tylko rywalizację z Manchesterem City z powodu kontuzji.

Świetna postawa w końcówce sezonu zaowocowała powołaniem do kadry na mundial.  Adam Nawałka najpierw w Juracie, a następnie w Arłamowie bacznie obserwował Bednarka. Tuż przed ogłoszeniem 23-osobowej kadry na mistrzostwa, wszyscy oczekiwali, że w tej grupie znajdzie się również Jan Bednarek.

Piłkarz Southampton znalazł się na liście, a wydarzenia z 4 czerwca spowodowały, że to właśnie on wraz z Michałem Pazdanem wymieniani są do środka obrony na mecz z Senegalem. Wszystko przez kontuzje barku, której nabawił się Kamil Glik. Choć obrońca AS Monaco dzielnie walczy, by wrócić do kadry, to najprawdopodobniej ta właśnie dwójka Pazdan-Bednarek będzie w środku obrony przeszkadzać piłkarzom Senegalu podczas pierwszego grupowego starcia w Rosji.

Przedsmak współpracy tego duetu mieliśmy już podczas piątkowego meczu towarzyskiego z Chile. Niestety, dwójka naszych obrońców miała „swój udział” przy pierwszej bramce Chile, a winę na jednego z nich próbowało zrzucić pół Twittera. W związku z całą sytuacją wywiązała się głęboka dyskusja na tym właśnie serwisie społecznościowym.

Ostatecznie, Jan Bednarek zaliczył solidne spotkanie, czego dowodem są statystyki z tego meczu.

Sama osoba Jana Bednarka rozpoczęła również żywą dyskusję wśród ekspertów i kibiców. Od pewnego czasu możemy zaobserwować wręcz dwa obozy, które mają własne zdanie na temat piłkarza. Pierwsza grupa uważa, że piłkarz Southampton może rozegrać świetny mundial, druga natomiast chłodno podchodzi do występów polskiego obrońcy i do końca nie rozumie zachwytów nad zawodnikiem.

Jedno jest pewne – przed Janem Bednarkiem pierwsze aż tak poważne wyzwanie w karierze. Nawet jeśli Kamil Glik zdąży wyleczyć kontuzje przed 19 czerwca, to trudno wyobrazić sobie, by piłkarz Monaco po kontuzji barku wyszedł na starcie z świetnie zbudowanymi Senegalczykami. Biorąc również pod uwagę wzrost Michała Pazdana (181 cm), Jan Bednarek wydaje się idealnym kandydatem na środek obrony w tym właśnie meczu (piłkarz Southampton ma 190 cm).

Z pewnością Adam Nawałka wykorzysta jeszcze ostatnią szansę, jaką jest mecz towarzyski z Litwą, by Jan Bednarek dostał kolejne minuty. Czy po spotkaniu z naszym wschodnim sąsiadem będziemy mądrzejsi co do aktualnej formy Bednarka? Raczej nie, gdyż Litwa to zupełnie inny poziom, dodatkowo bez kilku kluczowych piłkarzy, co potwierdził trener kadry – Edgaras Jankauskas.

Załóż konto w ETOTO i odbierz zakład bez ryzyka do kwoty 100 zł

 

Komentarze

komentarzy