Tomasz Jodłowiec na życiowym zakręcie. Jego kariera stanęła pod znakiem zapytania. Czy to już uzależnienie?

jodlowiec

Kiedy Jacek Magiera przejmował stery Legii Warszawa pod koniec września tego roku, jego głównym zadaniem było scalenie rozbitej drużyny, polepszenie sytuacji klubu w tabeli LOTTO Ekstraklasy oraz uniknięcie kompromitacji w Lidze Mistrzów. Jak na prawdziwego „Magica” przystało, szkoleniowiec dokonał – wydawało się – niemożliwego, ale mimo to nie ma czasu na smakowanie swoich małych sukcesów, ponieważ wciąż napotyka kolejne przeszkody na swojej drodze. Teraz musi poświęcić sporo uwagi Tomaszowi Jodłowcowi, który zdaniem niektórych w ostatnim czasie zdecydowanie zbyt często zagląda do stołecznych kasyn.

Można by rzec zatem, że dla trenera Magiery nie jest to żadne novum, gdyż wcale nie tak dawno musiał wspomagać w walce ze słabością do hazardu innego obecnego kadrowicza Adama Nawałki, Kamila Grosickiego. Skrzydłowy reprezentacji Polski, będąc graczem „Wojskowych”, dał się porwać nocnemu życiu Warszawy, a jego uzależnienie od hazardu przyprawiło mu potężnych długów, których część musieli spłacać jego bliscy. Na szczęście popularny „Grosik” zdołał wyjść z nałogu, a spora w tym zasługa Magiery, który wcielał się w rolę anioła stróża Kamila i czuwał nad tym, by młody wówczas zawodnik nie popadł w jeszcze większe kłopoty.

W czasach, kiedy Magiera pełnił funkcję asystenta pierwszych trenerów Legii, często musiał udzielać różnego rodzaju pomocy jej graczom. Pilnował, by Grosicki nie zaglądał do kasyna, innych zaś niekiedy zgarniał spod agencji towarzyskich, a wszystko po to, by wścibscy dziennikarze nie wykonali im kompromitujących ich zdjęć. Szczęście w nieszczęściu Jodłowca polega więc na tym, że jego przełożony wie, jak należy traktować futbolistów mających mniejsze lub większe problemy, i nie skreślił go do tej pory ze swojego teamu.

Dość długo wydawało się, że uczestnik finałów mistrzostw Europy z narodową kadrą wciąż nie może znaleźć optymalnej formy po wyczerpujących przygotowaniach do francuskiego turnieju, a także szybkim powrocie na boisko, spowodowanym udziałem warszawian w eliminacjach do Ligi Mistrzów, ponieważ jego organizm był zbyt mocno w ostatnim czasie eksploatowany, ale dziś – dzięki dziennikarzowi Sportowefakty.wp.pl, Mateuszowi Skwierawskiemu – wyszły na jaw prawdziwe problemy „Jodły”. Wspomniany wyżej redaktor popularnego serwisu sportowego twierdzi, iż defensywny pomocnik Legii od pewnego czasu chętnie oddaje się hazardowi i coraz więcej trudności sprawia mu zapanowanie nad tym. Podobno włodarze mistrzów Polski poprosili osoby zarządzające stołecznymi kasynami o to, by informowały ich o ewentualnych odwiedzinach 31-letniego zawodnika.

A to oznacza, że sytuacja jest poważna. I dziwna, ponieważ łatwiej jest zrozumieć tego typu problemy, jeśli dotyczą one nastoletnich graczy, którzy dopiero od niedawna zarabiają poważne pieniądze i chcą się zabawić na mieście, niż kiedy mówimy o dojrzałym mężczyźnie, w dodatku głowie rodziny. Wypada mieć nadzieję, że żona Jodłowca, Iwona, oraz ich syn sprawią, że wychowanek Koszarawy Żywiec odzyska równowagę i powróci do dawnej, solidnej dyspozycji. Liczą na to zapewne Adam Nawałka, a także Jacek Magiera, który zapewnia, że zamierza pomóc swemu podopiecznemu. Oby się udało.