Pod koniec ubiegłego tygodnia pojawiła się informacja, iż Francesco Totti opuści Romę. Powody swojej decyzji miał przedstawić w poniedziałek, ale chyba nikt nie spodziewał się, że przedstawione przez niego czynniki będą aż tak poważne.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
30 lat. Tyle Totti spędził w AS Roma. Najpierw jako junior, potem (przez ćwierć wieku) jej zawodnik, następnie jedna z osób decyzyjnych. Przynajmniej teoretycznie, bo ten ostatni punkt miał mało wspólnego z rzeczywistością.
Francesco Totti niejednokrotnie udowadniał swoje przywiązanie do klubu. Gdyby należał do 95% innych piłkarzy, dawno temu wylądowałby w Realu Madryt. Nie zrobił tego, bo kochał klub. Wciąż go kocha i chciał dawać z siebie wszystko, nawet poza murawą. Chciał czuć się przydatny i ważny.
Zamiast tego został… maskotką. Jak sam przyznał, z prezydentem Pallottą w trakcie ostatnich dwóch lat rozmawiał raz – po zakończeniu kariery. Nie kontaktowali się z nim żadni najwyżej postawieni ludzie, nie dzwonili, nie wysłali żadnego e-maila.
„Odchodzę, ponieważ moje poglądy czy opinie nie były i nie są brane pod uwagę” – powiedział Totti. Jego zdanie nie liczyło się przy rozważaniach nt. nowego trenera, nowych zawodników, kierunku, w jakim miał podążać klub. Klub, który kilka lat temu został przejęty przez nowych właścicieli.
Dokąd zmierzasz, piłko?
„Głównym celem niektórych osób było usunięcie Rzymian z Romy. W trakcie ostatnich ośmiu lat, odkąd klub przejęli Amerykanie, starali się w każdy możliwy sposób odstawić nas na bok. To, czego chcieli, w końcu im się udało” – dodał 42-latek.
Całe życie w jednym miejscu, całe życie poświęceń i wylewania potu, miłość do barw, które stały się niemal drugą skórą, stadion, który był jak dom. Wszystko po to, by po 30 latach, jak powiedział Totti, „dostać nóż w plecy”. Podobnie może czuć się wypchnięty na siłę Daniele De Rossi, kolejny Rzymianin z krwi i kości.
Gdzie podąża piłka? Jeśli nie szanuje się klubowych legend, zrywa z nimi jak z pierwszym lepszym pracownikiem i zatraca się tożsamość, chyba nie można uważać tego za dobrą zmianę. Kroenke zrobił z Arsenalu wyłącznie maszynkę do zarabiania, Amerykanie z Romy robią… sami nie wiemy co. Jak dodał Totti, „trener prosił o czterech-pięciu zawodników. Nie dostał żadnego”. Nie tak wygląda zdrowo działający klub.