Tuż po meczu ze Słowacją spore zamieszanie wzbudziły doniesienia Tomasza Smokowskiego, który w trakcie jednego z programów na Kanale Sportowym oznajmił, iż widział markery zmęczeniowe jednego z naszych reprezentantów. Do całej sytuacji w końcu odniósł się zarówno zawodnik kadry, jak i rzecznik prasowy. Tymoteusz Puchacz skomentował sprawę lekkim żartem.
Pojawiło się mnóstwo teorii na temat przygotowania fizycznego reprezentacji Polski. Oliwy do ognia z pewnością dolała wypowiedź Tomasza Smokowskiego, który w programie Hejt Park zdradził, że widział markery zmęczeniowe jednego z piłkarzy naszej kadry i były bardzo niepokojące, gdyż znacząco przewyższały normę.
Sprawa wyjaśniona
Ten temat został poruszony w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej. Najpierw do pytania odniósł się Tymoteusz Puchacz, który w dość zabawny sposób oznajmił, iż jedyne markery jakie widział, to te do podpisywania piłek.
#Euro2020. Tymoteusz Puchacz: "markery" zmęczeniowe? Jedyne markery, jakie widziałem, to te, którymi podpisujemy piłki#wieszwięcej @sport_tvppl pic.twitter.com/DCTVEo0K9v
— tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) June 21, 2021
Poważnie do tematu podszedł Jakub Kwiatkowski. Rzecznik PZPN wyjaśnił, że te wyniki dotyczyły zawodnika, który był kontuzjowany, więc wynik nie musiał koniecznie oznaczać przemęczenia.