Tymoteusz Puchacz wyjaśnia słynne markery zmęczeniowe: Jedyne jakie widziałem, to te do podpisywania piłki

Tuż po meczu ze Słowacją spore zamieszanie wzbudziły doniesienia Tomasza Smokowskiego, który w trakcie jednego z programów na Kanale Sportowym oznajmił, iż widział markery zmęczeniowe jednego z naszych reprezentantów. Do całej sytuacji w końcu odniósł się zarówno zawodnik kadry, jak i rzecznik prasowy. Tymoteusz Puchacz skomentował sprawę lekkim żartem. 

Pojawiło się mnóstwo teorii na temat przygotowania fizycznego reprezentacji Polski. Oliwy do ognia z pewnością dolała wypowiedź Tomasza Smokowskiego, który w programie Hejt Park zdradził, że widział markery zmęczeniowe jednego z piłkarzy naszej kadry i były bardzo niepokojące, gdyż znacząco przewyższały normę.

Sprawa wyjaśniona

Ten temat został poruszony w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej. Najpierw do pytania odniósł się Tymoteusz Puchacz, który w dość zabawny sposób oznajmił, iż jedyne markery jakie widział, to te do podpisywania piłek.

Poważnie do tematu podszedł Jakub Kwiatkowski. Rzecznik PZPN wyjaśnił, że te wyniki dotyczyły zawodnika, który był kontuzjowany, więc wynik nie musiał koniecznie oznaczać przemęczenia.

Komentarze

komentarzy