U-21: Włosi dali Polakom do myślenia

U-21
U-21: Lorenzo Pellegrini pokonuje Jakuba Wrąbla

Reprezentacja Polski U-21 prowadzona przez Marcina Dornę otrzymała srogą lekcję od rówieśników z Włoch. Na stadionie przy ulicy Józefa Kałuży Italia nie tylko zwyciężyła, ale pokazała jednocześnie, jak wiele dzieli Polaków od światowej czołówki. Nie tylko w naszej kadrze zabrakło bowiem największych gwiazd. Również goście musieli radzić sobie bez kilku zawodników kontuzjowanych, a także tych, których Ventura powołał do dorosłej drużyny. A mimo to młodzi „Azzurri” byli o klasę lepsi. Dominowali właściwie w każdym elemencie i tylko krótkimi momentami zdawało się, że możemy walczyć z nimi jak równi z równymi.

Możemy zasłaniać się brakiem Linettego, Zielińskiego i Milika, ale argumentów szybko zaczyna brakować, gdy spojrzymy, bez kogo do Krakowa przyjechali Włosi. Miejsce u Giampiero Ventury otrzymała dwójka z Milanu: Gigio Donnarumma oraz Alessio Romagnoli. Selekcjoner na mecze z Albanią i Holandią podebrał Di Biagio ponadto Daniele Ruganiego (Juventus), Roberto Gagliardiniego (Inter) czy Federico Bernardeschiego (Fiorentina).

Czy wszyscy zagrają w czerwcowym turnieju? Trudno powiedzieć, choć przed niedawnymi wyborami na prezydenta włoskiej federacji, walczący (udanie) o reelekcję Carlo Tavecchio zapewniał, że młodzieżówka wystawi najmocniejszy skład z możliwych, który otrzyma zresztą proste zadanie – zdobycie mistrzostwa Europy. Patrząc na personalia, cel ten jest w zasięgu młodych Włochów.

Porażka uczy bardziej

Byli lepsi, silniejsi, szybsi. Wygrali ledwie 2:1, ale mogli strzelić jeszcze ze dwie bramki. Pokazywali zagrania, które nie powinny jednak dziwić. Wszak mówimy o gościach na co dzień grających w wyjściowych jedenastkach drużyn Serie A. Było, nie było – jednej z najmocniejszych lig w Europie. Domenico Berardi masakrował naszych obrońców, a gdy zszedł on, a wcześniej Chiesa, na boisku nie zrobiło się wcale łatwiej, zastąpili ich również bardzo groźni Di Francesco oraz Ricci. To pokazuje głębię tej drużyny, Di Biagio ma na podorędziu nie tylko mocną jedenastkę, ale również wartościowych zmienników.

O wyższości gości zadecydowały indywidualne umiejętności, kilka błędów polskiej obrony i niepewność Jakuba Wrąbla w bramce, który nie popisał się szczególnie przy otwierającym wynik golu Lorenzo Pellegriniego. Później podopieczni Dorny wzięli się w garść i pokazali kilkukrotnie, że potrafią postraszyć rywala. Akcja na 1:1 była tego najlepszym przykładem. To, jak Kapustka z Kownackim rozklepali defensywę włoskiej U-21 (a przede wszystkim kompletnie zakręcili Alexem Ferrarim), zasługuje na najwyższe uznanie.

Problem w tym, że był to jeden z niewielu przebłysków gry jak równy z równym. Choć do wyrównania doszło tuż przed przerwą, to nim sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, goście z Półwyspu Apenińskiego stworzyli sobie jeszcze dwie groźne okazje do ponownego wyjścia na prowadzenie. W końcu udało się po zmianie stron. Szybkie rozegranie rzutu wolnego kompletnie zaskoczyło dyskutujących z sędzią Polaków, dzięki temu precyzyjne uderzenie zza pola karnego nieatakowanego Benassiego znalazło drogę do siatki.

Powinno natomiast skończyć się 3:1, jednak Alberto Cerri tylko obił słupek z rzutu karnego, więc nie wykorzystał prezentu od Tomasza Kędziory – jednego z najsłabszych na boisku.

Polska U-21 – czy istnieje życie bez gwiazd?

Italia wygrała to spotkanie również w środku pola, gdzie zobaczyliśmy podstawowych graczy Torino, Sassuolo czy Genoi. Po drugiej stronie mieliśmy zawodników Piasta, Zagłębia i Ruchu, co z automatu pokazuje dysproporcje. We Włoszech gra się bowiem na zupełnie innej intensywności niż w Polsce, stąd też jak bumerang musi powracać jedno pytanie. Jak bardzo potrzebni młodszym kolegom są zawodnicy grający na co dzień w Serie A?

Bezsprzecznie Piotr Zieliński i Karol Linetty daliby zdecydowanie więcej jakości w drugiej linii, a występy w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech tylko by zaprocentowały. Również nie trudno wyobrazić sobie, że Arek Milik mógłby zrobić różnicę z przodu. Przy tym jestem jednak przekonany, że w przypadku, gdy włoska U-21 również ma do dyspozycji wszystkich najlepszych graczy, to obecność wyżej wymienionej trójki niewiele by zmieniła.

Co oczywiście nie zmienia faktu, że „trzej przyjaciele z Italii” na pewno pomogliby w fazie grupowej mistrzostw Europy. Chyba wszyscy chcielibyśmy zobaczyć ich w akcji w czerwcowych mistrzostwach. Skoro Włosi (niemal) zgodnie mówią „wszystkie ręce na pokład”, to może i nasza U-21 mogłaby pójść za przykładem mocniejszego rywala? Pożyjemy, zobaczymy. Na ten moment możemy tylko napisać „oby”.