W zapowiedziach dotyczących obecnego sezonu Bundesligi wielu niemieckich ekspertów spodziewało się, że jedna z Borussii stoczy równorzędną walkę z Bayernem Monachium o tytuł mistrza Niemiec. Mało kto z nich się jednak spodziewał , że mocniejszym pretendentem na ten moment będzie zespół z Mönchengladbach, aniżeli ten z Dortmundu.
Zespół Marco Rose’a prowadzi po siedmiu początkowych kolejkach ligowych i dziś jest uznawany za kandydata do pokrzyżowania planów niemieckiemu gigantowi. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że to dopiero początek rozgrywek, ale trudno nie popaść w fascynacje projektem, którym zarządza 43-latek urodzony w Lipsku.
Trenerska kariera Niemca na dobre rozwinęła się w Salzburgu. Najpierw jako szkoleniowiec drużyn młodzieżowych wygrał między innymi UEFA Youth League, pokonując po drodze Manchester City, PSG, czy Barcelonę. Było to niejako preludium do rozpoczęcia pracy na najwyższym poziomie – konkretnie w dorosłej drużynie spod marki Red Bula. Zastąpienie Oscara Garcii w 2017 roku odbierano wówczas za coś naturalnego.
Podczas dwuletniej przygody z pierwszą drużyną udało mu się zanotować 53 spotkania bez porażki na własnym stadionie. Oczywiście poziom austriackiej ligi nie dorównuje niemieckiej, ale najwięksi sceptycy talentu tego trenera powinni docenić brak porażek w europejskich pucharach z Borussią Dortmund, Napoli, Lazio czy z RB Lipsk. To właśnie dzięki meczom przeciwko takim zespołom Rose zebrał najwięcej doświadczenia. Świetna praca zaowocowała awansem do półfinału Ligi Europy, gdzie jednak już nie udało się pokonać Olympique Marsylii.
Mimo to, ten wynik został odebrany za spory sukces. Red Bull Salzburg królował oczywiście także na własnym podwórku, choć zważywszy na przewagę pod kątem finansowym – nikogo to nie może dziwić. Owocna praca w Austrii i zdobywanie średnio podczas dwuletniej kadencji 2,35 punktu na mecz (w lidze podbił oczywiście wszelkie rekordy pod tym kątem) ściągnęło uwagę kilku klubów z teoretycznie lepszych lig. Wśród nich był Celtic, który po odejściu Brendana Rodgersa szukał odpowiedniego kandydata do przejęcia zespołu. Oba kluby miały bowiem wiele punktów charakterystycznych. Szkoci podobnie jak Austriacy skupiali się na zakontraktowaniu, rozwoju oraz sprzedaży młodych obiecujących piłkarzy ze sporym zyskiem. Po ponad dwuletniej pracy Irlandczyka na Celtic Park, również styl gry prezentowany przez obu menedżerów mogliśmy nazwać dość podobnym.
Rose się jednak nie podpalał i cierpliwie czekał na zakończenie sezonu. Jak się okazuje – było warto. Po zajęciu piątego miejsca w lidze Borussia zwolniła Dietera Heckinga. Zespołowi zabrakło zaledwie kilku punktów do Ligi Mistrzów i szkoleniowiec zapłacił za to posadą. Pomimo problemów w ostatnich latach, Marco trafił do drużyny z pewnym dziedzictwem historycznym. Mało kto pamięta, ale na przełomie lat 60-tych i 70-tych drużyna z Mönchengladbach zażarcie walczyła z Bayernem o krajowe mistrzostwo i od 1970 do 1977 roku udało się jej pięciokrotnie zwyciężać w Bundeslidze.
W kolejnych 42 latach „Źrebaki” nie zbliżyły się nawet do tego sukcesu, zaliczając od tamtego czasu kilka zjazdów na zaplecze Bundesligi. Współcześni fani niemieckiej piłki przyzwyczaili się do tego, że w XXI wieku to Bayern rozdaje karty. Przez ten czas jedynie czterem klubom (dokładnie sześć razy) udało się zrzucić ich z tronu. Była to Borussia Dortmund, Werder Brema, VfB Stuttgart i Wolfsburg.
Obecne zadowolenie w Gladbach jest zatem wytłumaczalne. Starszym kibicom z pewnością przypomniały się wspaniałe chwile z lat świetności niemieckiej drużyny. Po zwycięstwie nad Augsburgiem kibice wyśpiewywali, że mistrz jest tylko jeden. To nadal wczesny etap sezonu, lecz jakie to ma znaczenie? Po prostu sympatycy klubu cieszą się obecną chwilą i z nadzieją wypatrują kolejnych meczów. Przed nimi kilka trudnych spotkań, począwszy od dzisiejszych derbów po spotkanie z Eintrachtem Frankfurt czy ponowne starcie z zespołem Luciena Favre’a w pucharze Niemiec.
Takie zadanie tylko podkręca trenera, który z ciężką pracą miał styczność jeszcze za czasów kariery piłkarskiej. Wielu rzeczy nauczył się przede wszystkim od Juergena Kloppa, który przez rok był jego kolegą z boiska, aby następnie prowadzić go jako trener. Jeśli spojrzymy na styl gry drużyn prowadzonych przez 43-latka, można zauważyć wiele podobieństw. Tzw. „Gegenpressing” odgrywa dużą rolę w jego taktyce, a gracze ciężko pracują na to, aby momentalnie odzyskać futbolówkę po stracie. Taką filozofię młodszego kolegi pochwala oczywiście szkoleniowiec Liverpoolu:– Ufam Marco we wszystkim co robi. W przyszłości może podjąć się pracy w jakimkolwiek klubie na świecie.
Podobnie jak u Kloppa, kariera trenerska Rose’a rozpoczęła się w Moguncji, kiedy bezproblemowo zamienił obowiązki piłkarza na rolę asystenta trenera rezerwowego zespołu pod kierunkiem Martina Schmidta. Wszystko zatem odbywało się naturalnie – krok po kroku, podobnie zresztą jak u Thomasa Tuchela, który także prowadził go jako trener.
W zeszłym miesiącu Gladbach otrzymało potężny cios na Borussia-Park od austriackiego Wolfsbergera w fazie grupowej Ligi Europy. Ten mecz udowodnił chwiejność zespołu i uzmysłowił wszystkim, że Rose nie jest cudotwórcą, więc naturalnie potrzebuje czasu na wprowadzenie swoich filozofii. Jednym z tych pomysłów jest wspomniana walka o piłkę. Borussia do tej pory wykonała najwięcej przechwytów w całej lidze, ale z drugiej strony także z powodu tej agresji zobaczyli prawie najwięcej żółtych kartek spośród wszystkich zespołów niemieckiej ekstraklasy.
Największy progres pod okiem Niemca zaliczyli napastnicy. Trio: Plea, Thuram oraz Embolo. Rewelacyjny powrót po kontuzji zanotował także Hermann, a 22-letni Laszlo Benes staję się powoli jednym z najlepszych młodych pomocników w Bundeslidze. Do tego wszystkiego doliczmy Kramera, czyli jednego z „bohaterów” mundialu w 2014 roku.
Dziś przed tym zespołem jednak poważne zadanie. Derby Borussii pomimo pewnych problemów ekipy z Dortmundu są idealnym momentem, aby potwierdzić swoją jakość. Dodatkowo to starcie jest nakreślone pewnym smaczkiem z powodu obecności na ławce trenerskiej rywali Luciena Favre’a, który spędził kilka lat w Mönchengladbach. Dla Rose’a nie ma jednak przeciwników, których mógłby się obawiać. W przypadku zwycięstwa będzie musiał uporać się jednak z wielką presją, ponieważ kibice BMG jeszcze mocniej uwierzą, że po 43 latach posuchy i do nich uśmiechnie się szczęście.