Upadli bogowie: Hutnik Kraków

Były na szczycie, a teraz muszą drżeć o swoją przyszłość. Zdobywały mistrzostwa, grały z potęgami europejskiej piłki, a teraz pojedynkują się na kartofliskach i jedyną nagrodą dla nich jest wegetacja w niższych ligach. Miały wszystko by utrzymać się w Ekstraklasie i święcić w niej triumfy, ale boleśnie spadły i z różnych powodów nie mogą odbić się od dna. To prawdziwe kluby po przejściach, o których mało kto pamięta, a przecież pisały historię polskiego futbolu. Portal Zzapołowy ma zaszczyt przedstawić nowy cykl pod tytułem: „Upadli bogowie”.

Przyjrzę się nie tylko historii, ale też anatomii upadku i pokażę, że każda przygoda mogła zakończyć się happy endem. Po co w ogóle oglądać relikty przeszłości, skoro można ekscytować się wielomilionowymi transferami w Europie? Bo jest to ciekawe ze sportowego i ekonomicznego punktu widzenia. O niektórych klubach już zapomnieliśmy, a przecież warto przyjrzeć się niektórym mistrzom i przeanalizować, czy w ogóle mają szansę powrócić do elity.

Na pierwszy ogień poszedł Hutnik Nowa Huta. Pewnie dlatego, że sam jestem z Krakowa i jakoś łatwiej było mi się zabrać do tematu. Wielokrotnie przejeżdżałem koło tego stadionu. Byłem też na stadionie kilka razy i ogólnie czuję klimat Huty (chodzi nie tylko o powietrze).

Żeby w ogóle zacząć opowiadać o samej piłce nożnej trzeba powiedzieć kilka słów o historii samej dzielnicy – „najmłodszej siostry Krakowa”. Nowa Huta powstała w ramach planu Hilarego Minca. Dla jednych był to oczywisty zabieg mający na celu spacyfikować i upokorzyć ówczesny antykomunistyczny Kraków (władze powiedziałyby po prostu reakcyjny), dla innych zbudowano ją ze względu na dobre warunki przyrodnicze, a takowe były potrzebne do funkcjonowania kombinatu. Oczywiście Huta miała być od początku wizytówką komunizmu, idealnym miastem socrealistycznym. Nie będę się tu rozpisywał o architekturze i innych zawiłościach politycznych, ale dla wszystkich zainteresowanych umieszczam poniżej zdjęcia. Miasto miało mieć własny ratusz, wybudowano Teatr Ludowy, szkoły, sklepy, itd. Oczywiście były też kluby sportowe, w tym Hutnik, bo sport to ważny element propagandy politycznej. Potwierdzi Wam to Putin, albo Łukaszenko, którzy od lat pompują mnóstwo kasy w hale, imprezy sportowe i sami lubią pojawiać się w towarzystwie sportowców…

Oczywiście tutaj wszystko odbyło się z pomocą dumnej klasy robotniczej. Do budowy efektownych bloków sprowadzano przeróżne osoby, które zazwyczaj chciały odmienić swoje nędzne życie, zdobyć trochę pieniędzy, dostać mieszkanie i może spotkać jakąś fajną pannę. Byli też tacy, którzy po prostu popierali władzę i chcieli wyrobić słynne 100% normy, ale to raczej mniejszość. Głównie pojawiali się tu więc junacy z różnych wsi, ludzie po przejściach, itp. Nie trzeba chyba mówić, że były to osoby mające problemy z wychowaniem, wykształceniem i sprawiające trochę problemów. Złą sławą cieszyły się zwłaszcza hotele robotnicze, gdzie urządzano często dzikie orgie z kobietami lekkich obyczajów i libacje alkoholowe, o jakich nie śnili najstarsi górale. W archiwach można nawet znaleźć raport milicji, która miała problem, albo po prostu bała się interweniować w hotelu przy os. Jagiellońskim. To trochę tłumaczy, dlaczego teraz Huta cieszy się w całej Polsce złą sławą, a wiele patologii w Krakowie przypisuje się właśnie jej. Często niesłusznie, ale prawdą jest, że jest tu wiele osób bezrobotnych (po stopniowym zamykaniu oddziałów na kombinacie ci ludzie nie mieli gdzie się podziać) i słabo wykształconych (są tu wielopokoleniowe rodziny, które nigdy nie przywiązywały wagi do edukacji) przez co często można spotkać tu specyficznych ludzi, a co za tym idzie też specyficznych kibiców. Jednak mówienie, że to dzielnica zła i siedlisko chuliganów to spora przesada, choćby dlatego, że gdy spojrzymy w policyjne statystyki to widać, że o wiele bardziej niebezpieczne jest Śródmieście.

Historia klubu
Krótka lekcja historii była potrzebna, żeby lepiej zrozumieć samą genezę Hutnika. Wraz z rozwojem nowego miasta trzeba było pomyśleć także o sporcie. To normalna kolej rzeczy i potrzeba nie tylko ludu pracującego. Za czasów PZPR-u popularne były wszelakie koła, które działały przy zakładach pracowniczych, przy szkołach, spółdzielniach, i innych organizacjach. Władza stawiała też na sport – z przyczyn o których można przeczytać wyżej. Na takiej samej zasadzie w 1950 roku powstało Koło Sportowe „Stal”. Szybko zaczęto startować w rozgrywkach okręgowych i w Pucharze Polski, bo twór mógł pochwalić się dużym zainteresowaniem ze strony mieszkańców i lokalnych prominentów. W 1952 Stal wreszcie zagrała swój pierwszy mecz ligowy, a jej pierwszym przeciwnikiem był OWKS Lublin. Problemem było właściwie tylko boisko – a raczej jego brak. Na początku rozgrywano więc mecze na obiektach Cracovii. Niestety Hutnik szybko zaliczył spadek, ze względu na reorganizację II ligi i zielony stolik już niewiele pomógł.

Kolejną datą w historii klubu, którą warto odnotować jest rok 1956. Właśnie wtedy postanowiono zmienić nazwę na Hutnik Kraków. Drużyna zaczęła robić postępy, a co ważniejsze – wreszcie grano na własnych obiektach na Suchych Stawach. Stadion leży w sąsiedztwie kombinatu i opactwa Cystersów. Być może Cystersi nie chcieli nawet nieopodal stadionu i to w dodatku częściowo na własnych ziemiach, ale kto by się tam wtedy przejmował Kościołem? Przecież Nowa Huta to miasto bez Boga… Wielu zastanawia się pewnie, dlaczego w ogóle taka nazwa? Otóż dawno, dawno temu Cystersi mieli właśnie w tym miejscu stawy rybne, a hodowla przetrwała aż do budowy Huty im. Lenina.

Stadion na Suchych Stawach może pomieścić tylko 6500 tysięcy ludzi, ale i tak w przeszłości nie było potrzeby powiększenia tego obiektu, choć zdarzały się spotkania, kiedy to brakowało biletów długo przed rozpoczęciem pierwszego gwizdka.

Wróćmy jednak do przeszłości. Drużyna Mariana Jabłońskiego na tyle dobrze prezentowała się w rozgrywkach, że mogła awansować do drugiej ligi. Wystarczyło wygrać z Arką Gdynia. Wynik bezbramkowy doprowadził jednak do tego, że o wszystkim miał rozstrzygnąć rzut monetą. Losowanie wygrała Arka, a na temat całej ceremonii do dziś krążą legendy.

W 1965 szczęście wreszcie uśmiechnęło się do piłkarzy w błękitnych strojach. Awans stał się faktem, a mecze decydujące o awansie śledziło nawet 15 tysięcy kibiców. Warto przypomnieć, że wtedy nikt nie przejmował się względami bezpieczeństwa i wiele miejsc było stojących. Przez kilka lat Hutnik w drugiej lidze był tylko średniakiem, ale w latach 70-tych dość poważnie zaczął myśleć o awansie do pierwszej ligi. Długo ocierał się o czołówkę, ale dopiero, gdy zatrudniono Władysława Łacha na stanowisku trenera marzenia wszystkich kibiców się spełniły, a awans stał się faktem. Bohaterami byli: W. Kwiatkowski, K. Tyrpa, D. Dębosz – W. Góra, M. Koźmiński, K. Węgrzyn, L. Walankiewicz, G. Wesołowski, R. Sagan, J. Kula – J. Kowalik, R. Fudali, K. Bukalski, P. Gruchała, R. Latoń, L. Kraczkiewicz, K. Popczyński, A. Zając, M. Urbański, D. Romuzga, A. Sermak, M. Waligóra. Hutnik sprawił wtedy też nie lada sensację awansując do półfinału Pucharu Polski wygrywając między innymi z Górnikiem i Lechem.

Władysław Łach

Debiutancki mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrano ze Stalą Mielec. Hutnik zremisował, a pierwszą, historyczną, bramkę zdobył niezastąpiony Mirosław Waligóra.  Co ciekawe, podopieczni Łacha zakończyli rundę jesienną na drugiej pozycji! Wiosna była już w ich wykonaniu słabsza, ale i tak piąte miejsce można uznać za ogromny sukces. Kolejny przełomowy sezon po kilku średnio udanych to lata 1995/1996. Właśnie wtedy krakowianie zajęli trzecie miejsce w pierwszej lidze, a co za tym idzie wywalczyli przepustkę do występów w Pucharze UEFA. Tu wbrew pozorom zespół z ul. Ptaszyckiego nie ma się czego wstydzić. Wygrana z Chazri Baku 9:0, a potem pokonanie Sigmy Ołomuniec to spory sukces i apetyt rósł w miarę jedzenia. W 1/32 trafiono na drużynę poza zasięgiem nasz reprezentant musiał uznać wyższość AS Monaco, a więc klubu znacznie większego i bogatszego. Cieszy jednak zdobyty gol u siebie.

Hutnik utrzymał się w elicie przez siedem sezonów wygrywając 75 spotkań i strzelając 299 bramek. Pewnie dało się wycisnąć z tej przygody jeszcze więcej, ale to i tak duży sukces. Wiele osób obawiało się co będzie po transformacji i ich obawy były uzasadnione. Co prawda udało się zająć trzecie miejsce w lidze, ale raczej dzięki pokoleniu piłkarzy z poprzedniego pokolenia – wychowanych jeszcze w czasach PZPR-u. Potem było już znacznie gorzej, bo każdy musiał radzić sobie na własną rękę, bez opieki „wielkiego brata”. Dlatego spadek Hutnika nie dziwi, upadek innych sekcji sportowych też nie, problemy ze znalezieniem sponsora tez nie, bo przy Wiśle i Cracovii trudno zdobyć bogatego darczyńcę i myśleć o podboju Polski. Smutne natomiast, że nie znalazł się żaden obrotny prezes, który potrafiłby wydobyć więcej ze świetnego szkolenia juniorów i który utrzymałby klub przynajmniej na drugim poziomie rozgrywkowym. Przyjazd kadry Polski, jak w 1980 i 1990 roku, pewnie Hutnikowi też nie grozi, ale teraz są  tu inne priorytety.

Hutnik kroczył więc z ligi do ligi, a jednocześnie coraz bardziej się zadłużał. Upadek w 2010 roku był więc kulminacją wielu zdarzeń, braku odpowiedniego zarządzania. Wielu krakowian mówiło wtedy, że to już koniec i po 60 latach egzystencji klub zniknie z mapy. Od czego są jednak kibice? Co jak co, ale akurat fani Hutnika to jego bardzo mocna broń. Może nie jest ich tylu co kibiców Wisły i Cracovii, ale są równie oddani klubowi, a niektóre ich fanatyczne oprawy pewnie do tej pory śnią się niektórym po nocach. To trochę tacy angielscy kibole w starym stylu i nawet kilka obrazków z filmu Hooligans od razu mam przed oczami, gdy o nich myślę. Ich akcja ratowania Hutnika też nadaje się na projekcję i to, że dziś istnieje to tylko i wyłącznie zasługa garstki dumnych „Nowohucian”. Co z tego, że musiano rozpoczynać kolejny sezon od IV ligi i pod nieco inną nazwą (Stowarzyszenie Nowy Hutnik 2010)?

Gwiazdy
Tych oczywiście było całe mnóstwo. Na pewno kogoś pominę i wielu mi tego nie wybaczy, ale postaram się wymienić tych przynajmniej najbardziej znanych dla przeciętnego kibica. Nie chciałbym przedstawiać ich sylwetek, bo prawdopodobnie zajęłoby to kilkadziesiąt stron. Z młodszych piłkarzy kibice na pewno będą pamiętać: Marcina Cabaja, Piotra Banię, Marcina Chmiesta, Tomasza Hajtę, Sundaya Ibrahima, Dariusza Kołodzieja, Dariusza Łatkę, Piotra Madejskiego, Michała Pazdana, Marcina Wasilewskiego, Łukasza Sosina, Pawła Strąka, Grzegorza Goncerza. Prawda, że dużo ich jak na nie największy ośrodek? To wielka zasługa szkolenia młodzieży i bądź co bądź scoutingu, który wypatrzył kilka perełek. Mistrzostwo juniorów U-17 zdaje się tylko potwierdzać tę tezę. To tu bez ciśnienia na wielki sukces można stawiać pierwsze kroki w seniorskiej piłce.

Warto jeszcze dodać do tej galerii sław dwóch ekspertów NC+: Kazimierza Węgrzyna i Krzysztofa Przytułę.

W przeszłości o sile drużyny stanowili natomiast: Edward Bielewicz, Jacek Bobrowicz, Krzysztof Bukalski, Rafał Domarski (syn Jana – reprezentanta), Ryszard Fudali, Waldemar Góra, Jan Karaś, Jerzy Kasalik, Robert Kasperczyk, Arkadiusz Kaliszan, Mariusz Krzywda, Kazimierz Moskal, Marek Motyka, Wojciech Ozimek, Wiesław Pajor, Dariusz Romuzga, Andrzej Sermak, Paweł Weinar, Mirosław Waligóra, Jerzy Wojnecki i wielu, wielu innych, których pewnie pominąłem.


Mirosław Waligóra – autor pierwszej bramki w elicie

Teraźniejszość i przyszłość
W składzie nie ma gwiazd. Zespół występuje w III lidze, w grupie małopolsko – świętokrzyskiej, gdzie na dzień dzisiejszy zajmuje ósmą pozycję. Trenerem pierwszej drużyny jest Andrzej Paszkiewicz, a władzę sprawuje Stowarzyszenie – czyli de facto kibice. Na pewno bardzo cieszy świetna infrastruktura Suchych Stawów. Chyba nikt w trzeciej lidze nie może się pochwalić tak znakomitymi obiektami. Kilka boisk na sztucznej i naturalnej trawie, odnowiony stadion dzięki federacji angielskiej przed Euro 2012 i nowoczesne centrum rozwoju Com Com Zone z wypasionymi halami, basenem i wszystkim czego potrzebuje sportowiec. Z zewnątrz być może nie widać takiego raju, bo całość wygląda jak upadający obiekt po katastrofie w Czarnobylu, ale im wejdziemy dalej, tym bardziej będziemy zachwyceni. Oczywiście dalej, oznacza ominięcie placu manewrowego.


Wyremontowany budynek klubowy


Com Com Zone

Prezesi spokojnie patrzą w przyszłość i nie wytwarzają niepotrzebnego ciśnienia, a kibice starają się na razie otoczyć troską drużyny młodzieżowe, ale też reaktywować inne sekcje sportowe. Póki co udało się odtworzyć drużynę siatkarską. Jeśli chodzi o finanse, to znalazło się kilku mniejszych sponsorów, a w pomoc włączyło się też miasto nadając stadionowi nazwę „Stadion miejski”. Od czasu do czasu kilka złotych wpadnie do budżetu dzięki sprzedaży jakiegoś zawodnika. Najsłynniejszym przykładem ostatnio jest chyba Damian Buras, który trafił do Wisły Kraków i choć pojawiają się różne kwoty w kontekście jego przenosin to chyba w Nowej Hucie zarząd cieszy każda złotówka. Wszystko zmierza więc w dobrym kierunku i kto wie, może kiedyś będziemy jeszcze świadkami nie tylko derbów Cracovia – Wisła. Póki co musimy się jednak zadowolić potyczkami z Garbarnią (te też bywają ciekawe)…

 

 

First Glimpse of Royal Bride a Crowd Pleaser
free gay porn blood tension vol

Why Buy Organic and Fairtrade Cotton Clothes
hd porn but they run on algorithms

Coach chooses Gwyneth Paltrow to Represent Their Brand
black porn a new do’s in addition dont’s

IMAGE Skincare exclusive Iluma beautifies as it wakes up and illuminates skin
girl meets world men need not worry about accentuating their curves

A Guide To Buying Sexy Men
gay porn make magazine wedding gowns

Jaguar Beckford talks Rainbow Fashion Week and social responsibility
snooki weight loss for you burners out there

Modern Fashion Tips for the Short and Pear
miranda lambert weight loss Fashion journalist Caroline Evans recalls that McQueen’s collection

How to Identify Authentic Dooney Bourke Handbags
christina aguilera weight loss 10 mode problems that can make you look mature