Jak co niedzielę zapraszam Was na kolejną niesamowitą podróż. Znów moim celem na piłkarskiej mapie był punkt, który jest już nieco wyblakły i zapomniany. Tym razem padło na naprawdę niesamowity klub, którego historia nadawałaby się pewnie na wzruszający film, albo dobrą książkę. Mowa o Pogoni Lwów, która oczywiście nie występuje już od wielu lat na polskiej ziemi, ale nadal kultywuje przedwojenne tradycje.
Historia
Mamy tu do czynienia z trochę inną przyczyną upadku niż w przypadku Zagłębia i Hutnika, ale bez wątpienia to właśnie wydarzenia sprzed wielu lat miały kolosalny wpływ na to, że teraz opisuję Pogoń, jako „upadłego boga”. Zaryzykuję twierdzenie, że gdyby nie wojna i wpływy „czerwonych” dziś Pogoń byłaby w Lidze Mistrzów – i to jako polski zespół, z naszymi rodakami w składzie. Niestety biegu historii nie da się odwrócić i nie ma nawet co gdybać na ten temat. Jak zawszę przybliżę jednak kilka faktów, które oddziaływały na losy naszego bohatera, bo łatwo jest coś opisać operując na suchych faktach i datach, ale z doświadczenia wiadomo, że może być ciężko z wyobrażeniem sobie niektórych rzeczy.
Lwów został założony jeszcze w XII wieku i od początku stał się niezwykle ważnym ośrodkiem handlu i życia. Oczywiście dzięki temu rozwinęły się też inne sektory, a co za tym idzie miasto szybko stało się jednym z większych i ważniejszych w tym regionie Europy. Losy Królestwa Polskiego sprawiły, że Lwów niestety przeżywał nie tylko chwile chwały, ale i klęski. Tak trzeba nazwać znalezienie się tego obszaru na terytorium Węgier, czy Rosji. W okresie zaborów był z kolei stolicą Galicji i najważniejszym ośrodkiem kulturalnym. Paradoksalnie niepodległość Polski przyniosła mieszkańcom sporo zmartwień. Najpierw walka o to by w ogóle miasto znalazło się w naszym państwie, potem wojna, która niosła oczywiste konsekwencje. W dodatku Lwów od zawsze był miastem wielokulturowym – żyli tu Ormianie, Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Żydzi i inne mniejszości etniczne. Nie trzeba chyba mówić, że taka mieszkanka w czasie konfliktu była niezwykle wybuchowa.
Po wojnie odłączył się chyba już na dłużej od Polski, a z nim niektórzy artyści, sportowcy i inne osobistości. Dodatkowym psikusem historii jest fakt, że Ukraińcy nadali honorowe obywatelstwo Stepanowi Banderze, który przecież wyrządził Polakom na tych ziemiach niezwykle dużo bólu.
Historia klubu
Pewnie wielu sportowców na początku XX wieku mogło pomarzyć o takich warunkach i zainteresowaniu ze strony kibiców jakie istniały we Lwowie. Oczywiście mówa tutaj raczej o sporcie amatorskim, bo nie było wtedy lukratywnych kontraktów, reklam, a wielu zawodników grało wtedy po pracy, czy zajęciach na uczelni i raczej nie dbało za bardzo o współczynnik BMI i inne pierdoły.
Pierwsze drużyny powstały jeszcze w 1900 roku w gimnazjum za sprawą nauczyciela Eugeniusza Piaseckiego. Dziś krytykujemy Sylwestra Cacka za wybór wuefisty na trenera zespołu, wtedy był to naturalny ruch, a zawód nauczyciela cieszył się dużym autorytetem. W 1904 postanowiono powołać wielosekcyjny klub z własnym statutem. Z czasem apetyty rosły, a i cały futbol pod zaborami cieszył się coraz większą popularnością. Postanowiono więc połączyć się z Lechią, która też działała od niedawna i nie miała jeszcze wyrobionej marki w tym regionie. W 1907 roku doszło do fuzji, a co najważniejsze nadano nową nazwę, która przetrwała aż do wojny. Ba, sprytni studenci podpatrzyli nawet, że na zachodzie kluby mają nawet własne barwy. W ogóle w wielu kwestiach wzorowano się na Evertonie i prawdopodobnie dlatego widzimy teraz w herbie klubu kolor niebieski. Nie chodziło jednak o sympatię do jakiegoś zespołu, ale po prostu o ograniczony dostęp informacji, a że akurat znaleziono coś na temat ekipy z Liverpoolu, no cóż…
Fantastyczną sprawą było także znalezienie sponsorów. Głównym darczyńcą okazał się Ludwik Kuchar – właściciel kin w Krakowie i we Lwowie.
Na początku Pogoń rozgrywała swoje mecze właściwie tylko z drużynami lwowskimi i krakowskimi (Wisłą i Cracovią). Kto nie wie dlaczego akurat tylko z tymi zachęcam do powrotu do akapitu „Historia”. Z czasem udało się też rozgrywać spotkania z drużynami austriackimi i węgierskimi, ale początki, jak to zwykle bywa, były trudne i bolesne.
Dość liberalne (jak na zaborców) reguły otworzyły włodarzom Pogoni furtkę do pójścia krok dalej. Ileż można grać mecze towarzyskie? Dzięki determinacji lwowianie zostali współzałożycielem Związku Polskiego Piłki Nożnej i od tego czasu wiadomo już było, że polski futbol zacznie rozwijać się bardziej dynamicznie.
W 1913 roku Pogoń wzięła udział w mistrzostwach Galicji, ale nie miała szans z Wisłą i Cracovią i zajęła ostatnie miejsce w turnieju. Następnej edycji nie udało się zorganizować z powodu wybuchu wojny. Niestety cztery lata później, jak już wcześniej wspomniałem, Polacy byli zmuszeni do walki o granicę na wschodzie. Lwów także był punktem strategicznym i niezwykle cennym i trudno się dziwić, że obie strony nie chciały odpuścić, dlatego toczono tam bardzo krwawe i zacięte walki. Najbardziej oberwało się jednak zwykłym ludziom, którzy musieli porzucić swoje zajęcia i sięgnąć po broń. Wśród nich byli także piłkarze Pogoni. Na liście poległych w tym konflikcie znajduje się aż 57 sportowców z tego klubu! Można śmiało zaryzykować, że dziś zespół po takiej klęsce przestałby istnieć, ale wtedy duch sportu był znacznie silniejszy niż dziś. Już dwa lata później Lwów wystawił swoją drużynę w mistrzostwach okręgu – swego rodzaju eliminacjach do mistrzostw Polski. Niestety w rywalizacji przeszkodziła wojna bolszewicka i znów wielu sportowców musiało porzucić marzenia o zdobywaniu bramek.
Pogoń dopięła swego dopiero w 1922 roku zostając mistrzem Polski. Rok później na podopiecznych austriackiego trenera – Karla Fischera znów nie było mocnych, a pokonaną drużyną w finale okazała się krakowska Wisła. W 1925 roku ponownie najlepsza była oczywiście ekipa z Lwowa, a klub zyskiwał coraz większą renomę także w Europie. Rozgrywano mecze już nie tylko z okolicznymi zespołami, ale także drużynami nawet z Jugosławi, czy nawet Danii. W tym samym roku doczekaliśmy się także pierwszych polskich piłkarzy, którzy przeszli na zawodowstwo. Emil Goerlitz i Józef Słonecki postanowili wzmocnić szeregi Edery Triest. Niestety odszedł też trener Fischer – główny architekt sukcesów, a w klubie zaczęło brakować pieniędzy. Pomimo to, Pogoń tradycyjnie już zdobyła kolejne mistrzostwo kraju.
Skończyły się jednak czasy, gdzie można było łatwo i przyjemnie zgarnąć trofeum. Od 1927 trzeba było się nieźle napocić, bo stworzono ligę. W pierwszym sezonie jej istnienia nasz bohater zajął dopiero czwarte miejsce. Od tego czasu zaczęły się chude lata, a Pogoń stała się z wielu przyczyn zwykłym średniakiem. Dopiero w 1932 udało się zdobyć wicemistrzostwo ustępując Cracovii tylko jednym punktem. W ramach ciekawostki warto dodać, że „Pasy” zapewniły sobie mistrzostwo, bo w drużynie przeciwnej grał nieuprawniony zawodnik i ekipa z Krakowa wygrała walkowerem. Rok później „Pogończycy” też przegrali walkę o „majstra” tylko o punkt, a więc pecha nie było końca!
Był to ostatni tak duży sukces klubu. Przed wojną warto jeszcze odnotować, że Pogoń była wybrana najlepszym i najbardziej zasłużonym klubem w Polsce. Ostatni mecz rozegrała z Polonią Warszawa przegrywając 1:2. Niestety po raz kolejny trzeba było myśleć o innych rzeczach, a nie ganianiu za piłką…
Na tym historia się nie kończy – nie dla tak upartych ludzi z Kresów. Co prawda wielu mieszkańców zostało przesiedlonych, ale osoby związane z Pogonią nadal kultywowały piłkarskie tradycje. Michał Matyas odtworzył Polonię Bytom, która przyjęła nawet barwy ukochanego klubu Pana Matysa. W wielu miastach trenerzy i zawodnicy ze Lwowa zakładali szkółki, albo wstępowali w szeregi innych drużyn.
Na koniec dodam jeszcze jedną ciekawą informację – otóż, Pogoń Lwów jest jedynym klubem w Polsce oprócz Warszawianki, który nigdy nie spadł z I ligi/Ekstraklasy.
Gwiazdy
Niestety, z racji dystansu czasowe i wojen i innych przeciwności nie zachowało się zbyt wiele kronik na temat świetnych snajperów czy jakichś barwnych postaci. Przede wszystkim należy jednak wyróżnić Eugeniusza Piaseckiego – faceta orkiestrę, prawdziwego człowieka renesansu. Oprócz bardzo sprawnych działań na rzecz Pogoni i wieloletnie stanie na czele rozwijającego się klubu pan Eugeniusz był jeszcze lekarzem, Harcmistrzem RP, nauczycielem, wykładowcą, był twórcą Karpackiego Towarzystwa Narciarzy, itd.
Oprócz niego na pewno wielkimi postaciami był trener Karl Fischer, który w klubie sprawował rządy dwukrotnie i choć jego druga przygoda była krótka i mało spektakularna, to pierwsza była wręcz genialna. Ciekawym przypadkiem był też Emil Goerlitz – ulubieniec lwowskiej publiczności. Znamy teraz pojęcie piłkarz kompletny, ale jest ono zupełnie zdewaluowane w moich oczach, gdy przypominam sobie o Emilu, który grał jako bramkarz, pomocnik i napastnik.
Najlepszym strzelcem jest z kolei Michał Matyas o którym mowa kilka akapitów wyżej. Zawodnik Pogoni jak podaje wiele źródeł ustrzelił równo 100 bramek, a raz został nawet królem strzelców. Oprócz niego warto wspomnieć jeszcze o Spirydnionie Albańskim, Wacławie Kucharze, Edmundzie Majowskim, Stanisławie Deutschmannie, Mieczysławie Batschu, czy Józefie Garbieniu.
Emil Goerlitz
Eugeniusz Piasecki
Stadion
O stadionie Pogoni krążą już wręcz legendy. Obiekt oddano do użytku już w 1913 roku, co jak na owe czasy jest wynikiem co najmniej dobrym. Do tego dochodzi jeszcze pojemność trybun, która też robi wrażenie. Otóż na obiekt mogło wejść około 10 tysięcy ludzi, a przecież często limit ten nie był przestrzegany, bo ustawa o imprezach masowych nie obowiązywała jeszcze dobre kilka lat. Co więcej, na stadionie mieściła się też tak zwana „Trybuna zielona”. Ładna nazwa, ale w praktyce wyglądało to tak: przychodzi ktoś kto nie ma zbyt wiele pieniędzy przy sobie, a chce obejrzeć mecz. Najłatwiej wspiąć się więc na drzewo – widok znakomity. Dziś niestety na miejscu pierwszego stadionu mieszczą się koszary, a Pogoń musi wynajmować obiekty od innych zespołów.
Teraźniejszość i przyszłość
Po wielu latach ciszy, w 2007 roku wreszcie zaczęto działać na poważnie i pojawiła się szansa odtworzenia Pogoni. Szczególne brawa należą się studentom, którzy wynajęli halę i postarali się o dotację, a potem dzięki wsparciu konsulatu udało im się ponownie zarejestrować klub. Chwila, kiedy odprawiano mszę i składano kwiaty na cmentarzu Orląt Lwowskich przypomniała, że sport ma duszę i jest ponad wszelkimi ramami czasowymi, czy podziałami.
Ważne, że w pomoc zaangażowały się też sejm i senat i być może to także dzięki ich nagłośnieniu całej sprawy znaleźli się sponsorzy i to tacy co rzeczywiście mogą wznieść zespół na wyższy poziom i zapewnić mu spokojną egzystencję. Znalazło się też wiele klubów z polskich lig, które zaoferowały pomoc i postanowiły zagrać charytatywne spotkanie z Pogonią. Cracovia, Śląsk, Warta, Radomiak i Siarka do tej pory zagrały już takie mecze, a planowane są kolejne.
Wszystko idzie więc w dobrym kierunku, choć nadal brakuje jakiegoś sukcesu sportowego. Obecnie drużyna występuje w IV lidze, gdzie radzi sobie z różnym skutkiem. Jak będzie w przyszłości? Jeżeli tylko polskie firmy nadal będą aktywnie wspierać klub to może znów Lwów będzie kojarzony nie z Karpatami, a z Pogonią? Póki co ogromnym sukcesem jest samo istnienie zespołu. Być może nie ma wielkich osiągnięć i wyników, ale wspieranie młodzieży, dbanie o cmentarze wojenne to już duża misja tego tworu, która zasługuje na wielkie brawa. Jest jeszcze dużo do zrobienia, ale i tak łezka w oku się kręci…
free gay porn had retail and catalog sales of more than
Web Host Nexcess Expands Options for Enterprise Magento Hosting
hd porn The Adamo is clean
Fashion Show for Haiti Relief remembers Alexander McQueen photos
black porn the old days were hard
Why I Don’t Own Index Funds
cartoon porn nice fitting jeans
Northern Soul Music Dance Moves and More
girl meets world Danny DeVito and Kim Basinger as a Veronica Lake look alike
Georgia Colleges for Fashion Design
gay porn and varying textures
How to Identify Authentic Dooney Bourke Handbags
snooki weight loss green leg protection social manners
A Guide to Buying the Perfect Tuxedo
miranda lambert weight loss mga enjoyment initiates soda pop girlstm having to do with yummi