Uwaga, ruszyła nowa kampania TVP! Cel: zniszczyć psychikę kibicom

Pytanie wieczoru brzmi: czego, do jasnej cholery, nawdychał się reporter TVP, Adam Feder? Złe duchy podkusiły mnie, aby w oczekiwaniu na mecz Legii włączyć „Wiadomości”. Ostatni materiał pseudozabawnie starał się zapowiedzieć Piotr Kraśko: mówił o tym, że wreszcie nie spadamy w rankingu FIFA (bo nie gramy meczów, czyli nie przegrywamy), że dawno nikt nam gola nie strzelił… Ot, zwykły zbiór kraśkowych sucharów, nic nadzwyczajnego.

Potem jednak było już tylko gorzej – na scenę wkroczył wspomniany Adam Feder. Zaczęło się pytania do kibica Legii (a może przypadkowej osoby przechodzącej obok stadionu?), który najpierw stwierdził, że właściwie to nie ma pojęcia, z kim gra jego drużyna, ale… „nie można jej ignorować!”. Konkurs „jak najefektowniej zaprzeczyć samemu sobie w jednym zdaniu” rozstrzygnięty w przedbiegach.

Myślałem, że najgorsze mamy już za sobą, ale ciąg dalszy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Materiał traktował między innymi o tablicy na stadionie narodowym – Federa nurtowało pytanie czy jest ona gotowa na wyświetlanie liczb dwucyfrowych. Wszystko przez to, że niedługo zagramy tam z Niemcami. Żeby było ciekawiej, w międzyczasie wyemitowano między innymi… niecelny strzał Waldemara Soboty z meczu towarzyskiego z Danią czy też nieudany rajd Gordana Bunozy z meczu Wisła – Korona Kielce. Zabrakło jedynie Fabiena Bartheza, oddającego mocz obok słupka podczas któregoś z meczów ligi francuskiej.

Nie mogło za to zabraknąć Rafała Patyry, który z chytrym uśmiechem (tę samą minę prezentował za każdym razem, gdy podczas wywiadu w przerwie meczu nakazywał swojemu rozmówcy „zmykać do szatni”) wyjaśniał widzom, że na szczęście nie grozi nam pobicie rekordu z ligi Madagaskaru, gdzie odnotowano kiedyś wynik 149-0.

Ha, ha, ha! Koń by się uśmiał. Niestety to nie koniec… Prawdziwą kwintesencją przydługiego materiału okazały się odwiedziny u pewnego bramkarza klubu z A-klasy, który „wpuścił niedawno dziesięć bramek”. Pan Feder stał obok niego i z mikrofonem w ręku kopał piłkę do bramki, z odległości metra – nadal nie wiadomo po co. Bramkarz z kolei wyjaśniał, że nie ma żadnych szans obronić strzału z metra.

Dobrnęliśmy na szczęście do końca. Cóż – jeżeli mecz Legii z St. Patrick’s wkroczy na taki sam poziom absurdu, to boję się dzisiejszego wieczoru. Aktualnych komentarzy szukajcie na moim twitterze – www.twitter.com/Jarosz_zzp

Każdego, kto ma dostęp do stuffu, który zamawiają w redakcji „publicznej”, uprasza się o pilny kontakt z naszym zespołem.

Komentarze

komentarzy