Louis Van Gaal dosyć szybko rozwiał wątpliwości na temat Victora Valdesa. Hiszpan nie znalazł się w składzie na tournée i większość obserwatorów była przekonana, że bramkarz doznał kontuzji.
W zeszłym sezonie nie zgodził się na grę w meczu rezerw. Kiedy nie wykonujesz poleceń i nie rozumiesz takich decyzji to jedyną drogą dla ciebie jest opuszczenie zespołu. To spore rozczarowanie, ponieważ daliśmy mu szansę na rehabilitację po kontuzji i trening ze świetnymi fachowcami. Jest już w pełni zdrowy. On nie rozumie mojej filozofii i dlatego nie ma dla niego miejsca w zespole – tyle wiemy od Luisa van Gaala.
Sam zainteresowany tego nie skomentował. Albo nie może ze względu na zapis w kontrakcie, albo po prostu nie ma czego komentować. Anglicy traktują takie zachowanie jak zwykłe „gwiazdorzenie”. Każdy zawodnik, nawet największe gwiazdy grają lub będą grały w rezerwach. Mecze rezerw to najlepszy sposób na odbudowę formy, szczególnie po tak długiej kontuzji. Znając LVG, Hiszpan może powoli się pakować. Co ciekawe wcale nie musi trafić najgorzej. Podobno sam Real Madryt jest nim zainteresowany po tym, jak Benitez został z jednym bramkarzem, w dodatku kontuzjowanym. Numerem 1 na liście życzeń Królewskich jest oczywiście De Gea. Ten jednak ucieka od składania deklaracji. W Manchesterze jest gwiazdą uwielbianą przez kibiców. Pewny, skromny o wielkich umiejętnościach, które w ostatnich dwóch sezonach przy niepewnie grającej obronie mógł i musiał demonstrować bardzo często. Oczywiście prasa spekuluje, że 30 mln wystarczy, aby De Gea przeniósł się do Hiszpanii. Po „akcji” z Valdesem, sprzedaż De Gei w ostatnim momencie, kiedy można na nim zarobić, byłaby samobójstwem. Po pierwsze te 30 mln nie specjalnie są United potrzebne. Po drugie – kim go zastąpić? Cech jest w Arsenalu, Begovic będzie oglądał mecze w wygodnym fotelu czekając na epizody w CL przeciwko „Mariborom”. Lloris jest kontuzjowany. Pojawia się jeszcze kilka nazwisk, ale United to nie jest klub zamieniający kogoś bardzo dobrego i sprawdzonego na średniaka. Jasper Cillessen, Romero, Muslera to dobrzy bramkarze, ale De Gea jest o klasę lepszy.
Trudno przewidzieć, co się stanie. Na Old Trafford mają dla Hiszpana kontrakt z tygodniówką na poziomie 175 tys. De Gea nie spieszy się i chyba chce przyjrzeć się, jak zdeterminowany jest Real, by go pozyskać. Według prasy LvG nie dopuszcza do siebie możliwości sprzedaży. Potrzebuje Hiszpana, żeby walczyć o tytuł. Pytany o to, czy te spekulacje nie wpływają na postawę De Gei na treningu odpowiada – To najgłupsze pytanie na świecie. Jego podejście jest fantastyczne i zawsze takie było.
Niedzielny UPDATE
Louis Van Gaal podczas tournée po Stanach rozwiał wątpliwości, co do przyszłości De Gei. Hiszpan ma wciąż obowiązujący kontrakt, który wygasa w czerwcu przyszłego roku. De Gea zarabia 60 tys. funtów tygodniowo, ale na Old Trafford czeka na niego nowy kontrakt i trzykrotna podwyżka. Holender nie pozwoli odejść Hiszpanowi do Realu nawet, jeżeli spowoduje to, że ten opuści Old Trafford w przyszłym roku za darmo. Nie istniej też możliwość, aby został wymieniony na Sergio Ramosa. Gea jest bardzo ważnym ogniwem w walce o tytuł, a dobrych obrońców na rynku jest znacznie więcej niż klasowych bramkarzy. Benitez również jasno dało do zrozumienia, że Ramos nigdzie się nie wybiera. Wydaje się więc, że transfer i spekulacje na temat obu graczy można włożyć między bajki.
(TalkSport)