Vinicius Junior oficjalnie zostanie w przyszłym roku zawodnikiem Realu Madryt. Jak w ubiegłym tygodniu radził sobie najdroższy nastolatek piłkarskiego świata?
Transfer Brazylijczyka wywołał spore kontrowersje szczególnie ze względu na cenę transakcji. Brazylijczyk trafi do stolicy Hiszpanii za 45 milionów euro. Chociaż zawodnik przejawia wielki talent, a nawet jest porównywany z legendarnym Romario, cena nie bez powodu jest uznawana za zawyżoną. Głównie ze względu na to, że w chwili podpisania umowy z Realem Madryt zawodnik nie miał wielu występów na koncie. Właściwie dopiero od czasu, gdy usłyszał o nim świat, Vinicius Junior zaczął pojawiać się częściej na arenach brazylijskiej Serie A.
Poprzedni tydzień w jego wykonaniu nie zaczynał się najlepiej. W środowym meczu 17-letni Brazylijczyk wszedł na boisko z ławki rezerwowych w 75. minucie. Nie zdołał wpłynąć w żadnym stopniu na mecz, nie miał nawet do tego okazji. Po ośmiu minutach spędzonych na placu gry Vinicius Junior został jednak… zmieniony. Wszystko dlatego, że bramkarz Flamengo otrzymał czerwoną kartkę i aby wprowadzić innego golkipera na boisko, trener zdjął właśnie nastolatka. Decyzja taktyczna szkoleniowca została oczywiście szeroko skrytykowana w mediach, pisała o tym nawet hiszpańska „Marca”.
We wczorajszym ligowym spotkaniu, przeciwko Atletico Goianiense, trener odpowiedział na krytykę, wystawiając skrzydłowego w pierwszym składzie. To był dopiero czwarty ligowy mecz Viniciusa Juniora, rozpoczęty w wyjściowej jedenastce. Zresztą ostatni raz miało to miejsce ponad dwa miesiące temu, w meczu z Fluminense, gdy nastolatek został zmieniony w przerwie. Tym razem jednak przyszły zawodnik Realu Madryt w pełni odpłacił się za zaufanie ze strony trenera.
Wyjątkowo, zawodnik Flamengo został wystawiony na szpicy. Już w pierwszej połowie wypracował sobie kilka akcji, których ostatecznie nie potrafił wykorzystać. Był jednym z najlepszych zawodników na boisku, ale brakowało mu precyzji. Do siatki udało mu się jednak trafić w 56. minucie. Marcio Araujo zobaczył 17-latka wychodzącego na wolne pole, a ten w znakomitym stylu pokonał bramkarza. Felipe Garcia znalazł się sam na sam z Viniciusem Juniorem w 75. minucie. Wtedy nastolatek go ograł i golkiper nie zdążył sięgnąć piłki, zanim ta znalazła się w siatce.
Bramki przeciwko Atletico Goianiense były dopiero pierwszymi ligowymi trafieniami „nowego Romario”. Choć to wciąż za mały dorobek jak na zawodnika, który kosztował 45 milionów euro, po wczorajszym występie można wierzyć w jego talent. Jeśli oczywiście trener będzie mu pozwalał na grę przez całe spotkanie. Wczorajszy mecz to dopiero pierwsze pełne 90 minut w dorosłej karierze Brazylijczyka. Swoją grą udowodnił jednak, że może grać dłużej i częściej, na co trener Flamengo powinien przystać w najbliższych tygodniach.