Bayern Monachium z wielkim przytupem rozpoczął rewolucję w swoim składzie. Niemiecki zespół sprowadził już Lucasa Hernandeza za 80 milionów euro. Analizując politykę transferową zespołu, taki ruch może zaskakiwać. Pesymistycznie do decyzji Monachijczyków podchodzi były piłkarz tej drużyny, Stefan Effenberg.
Lucas Hernandez dał się poznać szerszej publiczności podczas mistrzostw świata w Rosji. Francuz wraz ze swoją kadrą sięgnął po ten prestiżowy puchar. Takie osiągnięcie zapewne wpłynęło wpłynęło na fakt, iż Atletico Madryt przy sprzedaży 23-latka nie zamierzało negocjować kwoty. Bayern musiał zatem wpłacić klauzulę, która wyniosła 80 milionów euro.
Ze sporym dystansem do całej transakcji podchodzi Stefan Effenberg. Niemiec dwukrotnie grał w barwach „Bawarczyków”. Najpierw w latach 1990-1992, a następnie w okresie 1998-2002. Były pomocnik oznajmił bowiem, że fakt iż zarówno Pavard, jak i Hernandez mają na swoim koncie mistrzostwo świata nie gwarantuje ich wysokiego poziomu – Salihamidzic zawsze mówi o zakontraktowaniu Lucasa i Benjamina jako sprowadzeniu dwóch mistrzów świata. Z mojego punktu widzenia, nie ma znaczenia fakt, że sięgnęli po ten puchar w 2018 roku. Nie oznacza to bowiem, że będą mistrzami przez najbliższe 10 lat. Jeśli popatrzymy na kwotę transferu, jaką Bayern wydał na Lucasa, można stwierdzić tylko jedno. Zwycięzcą tej transakcji jest Atletico.
Bardzo pesymistycznie pochodzi zatem były pomocnik Bayernu do ruchów klubu. W kontekście pieniędzy zainwestowanych w Hernandeza zapewne miały wpływ jeszcze dwa inne czynniki. Po pierwsze, Lucas ma już na swoim koncie niesamowite doświadczenie, na szczeblu ligowych rozgrywek, europejskich zmagań i reprezentacyjnych spotkań. Dodatkowo sporym atutem 23-latka jest fakt, iż może on grać zarówno na lewej stronie obrony, jak i w środku defensywy.