W Monachium tuż przed świętami Bożego Narodzenia ogłoszono transfer Sandro Wagnera. Telenowela związana z szukaniem zmiennika w ataku dla Roberta Lewandowskiego została zakończona. Kto najwięcej zyska na tym ruchu – Wagner, Lewandowski, a może Bayern?
Dla Sandro Wagnera podjęcie decyzji o powrocie do Monachium nie było zbyt trudne. Tak, powrocie, bowiem Niemiec jest wychowankiem Bawarczyków. Latem 2008 roku odszedł do MSV Duisburg, a później kontynuował karierę m.in. w Werderze Brema i Darmstadt. Za 13 milionów euro Bayern zyskał napastnika solidnego, ale w żadnym wypadku nie nadzwyczajnego. Liczby nie kłamią – urodzony w 1987 roku piłkarz w seniorskiej piłce nigdy nie zdobył więcej niż 15 goli w sezonie ligowym. Ostatnie dwa – w Darmstadt i Hoffenheim – zakończył z dorobkiem odpowiednio 11 i 14 trafień w Bundeslidze. Co zatem przemawiało za pozyskaniem Wagnera poza sentymentem do klubu z Monachium?
Po pierwsze kwestie rodzinne – cała jego rodzina mieszka w Unterhaching. Są to przedmieścia Monachium, co sprawia, że Sandro w tym momencie byłby bardzo blisko swoich bliskich w trakcie trwania kontraktu.
Po drugie – w lutym rodzina Wagnerów spodziewa się dziecka, co w przypadku każdej rodziny rodzi potrzebę stabilizacji – w tym wypadku także pod względem logistycznym.
Po trzecie – jego menedżerem jest Roman Rummenigge. Jest to syn Karla-Heinza Rummenigge, czyli jednej z najważniejszych osób w Bayernie. Kwestie negocjacji zapewne przebiegłby bez większych problemów.
Po czwarte – dla Wagnera to zapewne ostatnia szansa zarobienia takich pieniędzy, a także możliwość gry z najlepszymi zawodnikami na świecie. Po latach kariery będzie miał co opowiadać dzieciom, a może i wnukom, że był w jednej ekipie z samym Robertem Lewandowskim. Szacunek potomnych gwarantowany.
Co transfer Wagnera oznacza dla Lewandowskiego?
W sumie nic wielkiego – wciąż będzie mocno eksploatowany w najważniejszych meczach, jednak będzie miał świadomość, że w końcówkach rozstrzygniętych spotkań może zostać zmieniony. Lewy mówił w słynnym wywiadzie dla „Der Spiegel” o dużych obciążeniach takich zawodników jak on, dlatego teraz będzie mógł spędzić na murawie kilka procent mniej czasu, co może przełożyć się na mniejsze zmęczenie podczas mundialu w Rosji.
Co transfer Wagnera oznacza dla Bayernu?
Większy spokój trakcie rundy wiosennej. Heynckes nie będzie musiał wystawiać Muellera na środku ataku w przypadku niedyspozycji Lewandowskiego (na razie Polak nie trenuje podczas przygotowań w Doha). Opcja z Wagnerem na szpicy w niektórych momentach sezonu może okazać się pozytywna dla Bayernu, który zyskał kolejny wariant w ataku. Bayern zgarnął także kolejnego reprezentanta Niemiec, co w przypadku tego klubu nie jest obojętne. Bawarczycy chcą pozyskiwać klasowych piłkarzy z Niemiec (patrz Suele i Rudy), by nie stawać się klubem całkowicie międzynarodowym, jak chociażby Eintracht Frankfurt.
Zakup Wagnera jest także gwarancją zaangażowania – aby pojechać na mistrzostwa świata były gracz Hoffenheim będzie musiał pokazywać się z jak najlepszej strony. Joachim Loew spoglądać będzie także na takich piłkarzy jak Mario Gomez (zimą przeszedł do Stuttgartu) czy Lars Stindl – wszyscy trzej mają szansę wyjazdu do Rosji. Poza konkurencją jest oczywiście Timo Werner, pewniak do pierwszego składu.