Początek lipca to wciąż trwające Copa America i Puchar Narodów Afryki. Poza nimi nie ma jednak wielkich turniejów, a cała plejada europejskich graczy w końcu może zregenerować siły na wyczekiwanych wakacjach. Czy to oznacza wszechobecny „smażing” i „plażing”? Niekoniecznie.
Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!
Zagadka na poniedziałek: z czym kojarzy się połączenie piłki nożnej, pracowitości, obsesji wygrywania, manii doskonałości i tytanizmu? Odpowiedzi być może byłoby kilka, jednak w ciemno można zakładać, że jedna pojawiałaby się wyraźnie częściej. Brzmiałaby: Cristiano Ronaldo.
Portugalczyk zawsze kojarzył się z tym, z czym powinno się kojarzyć wielkich sportowców. Skupiał się na karierze, chciał się wciąż udoskonalać, dbał o ciało, umysł, dietę, sen, regenerację, trening… O wszystko.
Czy lato jest odpowiednim momentem, by nieco spuścić z tonu, więcej odpoczywać i skupić się na tym, na co nie ma się czasu przez większość roku? Nie dla Cristiano Ronaldo. Nie dla kogoś, komu mózg po przebudzeniu podsuwa jedno słowo: trening.
Okazuje się, że Portugalczyk podczas „wakacji” w ojczyźnie… trenuje sprinty. Dodatkowo nie z byle kim, bo z samym Francisem Obikwelu. Nigeryjczykiem, który od 2001 roku reprezentuje Portugalię.
40-latek swego czasu był świetnym sprinterem, a w jego dorobku są m.in. mistrzostwa Europy na 100 i 200 metrów oraz wicemistrzostwo olimpijskie z 2004 roku.
To właśnie 15 lat temu Obikwelu z czasem 9,86 s ustanowił wciąż aktualny rekord Europy w biegu na 100 m, przegrywając złoto o zaledwie 0,01 s z Amerykaninem Justinem Gatlinem. Trzeba przyznać, że Cristiano Ronaldo ma całkiem niezłego nauczyciela…