Jakie ligi wskazalibyście jako najbardziej wyrównane i zacięte? Można chyba zgadywać, że w większości przypadków byłaby to Premier League. W dalszej kolejności być może tegoroczna La Liga. Okazuje się jednak, że warto rzucić okiem także w kierunku Półwyspu Apenińskiego…
Serie A w ostatnich latach nie bez powodu otrzymała łatkę ligi jednego zespołu. Nie da się tego nawet podważyć, bo poza nielicznymi wyjątkami (np. presją Napoli) „Stara Dama” tytuły zgarnia dość spokojnie. Trochę ciekawiej dzieje się za jej plecami, a najlepszy tego przykład dostaliśmy w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Wtedy Lazio i Inter starły się bezpośrednio o to, kto z nich dostanie się do Ligi Mistrzów.
Myśleliście, że to była zacięta rywalizacja? Obecna sytuacja w tabeli nadaje temu nową definicję. Po 23 kolejkach czwarte miejsce, ostatnie premiowane awansem do UCL, zajmuje AC Milan z dorobkiem 39 punktów. Zamiast jednak skupiać się na gonieniu Interu (43 pkt.), „Rossoneri” muszą oglądać się za plecy. Roma, Atalanta i Lazio – właśnie te kluby mają bowiem po… 38 punktów.
Jest to ewenement, bo nawet w Premier League o wspomnianą pozycję, kojarzoną najlepiej z Arsenalem, walczą trzy zespoły. Biorąc pod uwagę obniżkę formy Interu, niedługo możemy mieć aż pięć drużyn Serie A bijących się na żyletki o dwa miejsca zamykające czwórkę. Komu się to uda? Jednym z najmocniejszych kandydatów może być (ku zdziwieniu wielu) Atalanta, która gra naprawdę bardzo ładną i skuteczną piłkę. Czy uda się jej ta sztuka? Czy uda się także Milanowi i za rok będziemy oglądali Krzysztofa Piątka w Lidze Mistrzów? Być może bliżsi odpowiedzi będziemy już dziś wieczorem, kiedy w Bergamo zmierzą się właśnie Atalanta i „Rossoneri”. Start o 20:30.