Podział punktów w meczach z udziałem Legii i Podbeskidzia powodował uśmiech na ich twarzach, jednak w poniedziałkowy wieczór nikt z radości z powodu dopisania sobie do ligowego dorobku jednego oczka skakał nie będzie. Wręcz przeciwnie – remis przy alei Piłsudskiego traktowany będzie jak porażka. Dla obu ekip – Widzewa, bo pętla na szyi zacieśnia się coraz bardziej, a to ostatni moment, by zacząć ją odwiązywać. Lech natomiast będzie chciał wykorzystać stratę dwóch punktów przez Legię i Wisłę, jednocześnie rzutem na taśmę włączając się do walki o mistrzostwo. Strata punktów z ostatnią drużyną w tabeli też chluby nie przyniesie…
Obie drużyny od swojego celu są dalej, niż bliżej. Zarówno dla drużyny z Łodzi, jak i klubu z Poznania reforma ligi może okazać się zbawienna. Widzewiacy tracą aż osiem punktów do strefy gwarantującej spokojny oddech i ligowy byt. Terminarz do końca sezonu bardzo ciężki – Lech, Wisła i odmienione za sprawą Lenczyka Zagłębie na własnym stadionie, zaś na wyjeździe ciężkie przeprawy do Gdańska, Krakowa i Szczecina. Cięższe tym bardziej, że z żadnej z nich w tym sezonie czerwono-biało-czerwoni nie zdołali przywieźć choćby jednego punktu.
Jeżeli więc piłkarze Artura Skowronka myślą o utrzymaniu w lidze, muszą regularnie zdobywać trzy oczka przed własną publicznością. Nowy szkoleniowiec jeszcze nie zaznał smaku zwycięstwa w łódzkim klubie, więc presja spadająca na piłkarzy Widzewa jest jeszcze większa. Jeśli wygra Zagłębie, to poniedziałkowy mecz będzie jak sparing – takie opinie można było przeczytać na forach kibiców RTS-u przed starciem z „Kolejorzem” i ciężko się z nimi nie zgodzić. Tak samo, jak ciężka jest sytuacja czterokrotnego mistrza Polski. Zagłębie jednak uległo w Białymstoku tamtejszej Jagiellonii, więc pojawiła się iskierka nadziei. Iskra budzi ogień – jeśli gospodarze zamykającego kolejkę Ekstraklasy starcia wyjdą z niego zwycięsko, to mogą popłynąć na fali. Jeśli natomiast spadną z poznańskiego rumaka, to mogą się już nie podnieść.
Schody pojawiają się, jeśli zaczniemy się zastanawiać: kto ma poprowadzić Widzew do zwycięstwa? Najlepszym piłkarzem w pierwszych dwóch meczach niespodziewanie był Patryk Wolański, ale dwa błędy w meczu z Ruchem pokazały, dlaczego zarząd łódzkiego klubu przez całe okienko szukał golkipera. Może najlepszy strzelec, Eduards Visnakovs? „Wiśnia” to cień zawodnika z początków w Łodzi. Liczników meczów bez gola bije w najlepsze, szybkość i przyspieszenie zniknęło wraz ze śniegiem, a o tym że Widzew bez goli Visnakovsa nie wygrywa, możemy się przekonać spoglądając w tabelę. Co z kapitanem Widzewa, Mateuszem Cetnarskim? Z Łodzi do Bełchatowa jest dużo bliżej, niż z Wrocławia, podobnie z formą nowego nabytku RTS-u. Teraz do formy prezentowanej z czasów GKS-u kilkadziesiąt kilometrów. Zawsze lepiej, niż kilkaset, ale po człowieku, który dostał z miejsca opaskę kapitańską i misję zbawienia łódzkiego klubu oczekiwano więcej.
Nadzieja w młodych – Velijko Batroviciu, który dał dobrą zmianę w Chorzowie oraz wypożyczonym z Legii Patryku Mikicie. Czy to wystarczy na „Kolejorza”? Poznański zespół lekko zamazał plamę ze Szczecina, ale o całkowitym jej usunięciu mowy być nie może. Prawdziwy rewanż za klęskę z Pogonią czeka Mariusza Rumaka i jego piłkarzy w poniedziałkowy wieczór na stadionie Widzewa. Wygrać z będącym w słabej dyspozycji Piastem u siebie to jedno, inna sprawa to wsiąść w autokar, jednocześnie przypominając sobie smutną ostatnią podróż tym środkiem transportu i wybiec na stadion, który jeszcze niedawno śpiewał piosenki pochwalne na cześć swojego dawnego najlepszego snajpera, który jednocześnie zapakował bramkarzowi Lecha w tym feralnym meczu z Pogonią pięć bramek. Marcin Robak alealeao – słowa tej przyśpiewki stadionowej, wykrzykiwane po kolejnych bramkach Robaka wryły się doskonale w pamięć łódzkich kibiców i zaśpiewane ponownie mogą obudzić złe wspomnienia.
Wygrana z Widzewem to wbrew pozorom nie będzie bułka z masłem, nie tylko z tego powodu, że gospodarze zrobią wszystko, by szalę zwycięstwa w tym meczu przechylić na swoją korzyść. Stopień trudności podnosi również kompromitująca dla zespołu marzącego o mistrzostwie statystyka meczów wyjazdowych – 13 punktów w 12 meczach na nikim wrażenia nie robią, prędzej uśmiech politowania. Zawsze lepsze to, niż okrągłe zero Widzewa, ale drużyna Artura Skowronka, a wcześniej Mroczkowskiego i Pawlaka to nie jest zespół, do którego chcą się w Poznaniu porównywać.
Nie możemy być pewni ani bramek, ani odpowiedniej ilości podbramkowych sytuacji, ani też dobrego tempa – to jest Ekstraklasa, tu wszystko zdarzyć się może. To spotkanie jest jednak murowanym kandydatem do tego, w którym żadnemu zawodnikowi przez myśl nie przejdzie odstawienie nogi czy oszczędzanie sił, a przed pierwszym gwizdkiem sędziego na środek boiska mógłby wkroczyć Michel Buffer ze swoim Let’s get ready to rumble! Przygotujcie się na grzmoty, ewentualnie trzaski dobiegające z okolic ochraniaczy.
WIDZEW ŁÓDŹ – LECH POZNAŃ
Poniedziałek, 10.o8.2014r., stadion im. Ludwika Sobolewskiego w Łodzi
SĘDZIA: Szymon Marciniak
POPRZEDNI MECZ: Lech Poznań – Widzew Łódź 1:0
[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=XfloADB9a9I” /]
SKŁADY WG zzapolowy.com:
TRANSMISJA: Canal+ Sport
TYP zzapolowy.com: 1:0
/Bartek Stańdo/
fot. se.pl