W klubie od 15. roku życia, tam dojrzewał piłkarsko i tam wchodził do dorosłej piłki. Tam też grał w gorszych dla klubu czasach, zostając nawet wtedy, kiedy przy Reymonta trwał bałagan po smutnym epizodzie z Jakubem Meresińskim. Teraz Alan Uryga odchodzi po tym, jak Wisła postanowiła nie przedłużać z nim kontraktu, a w klubie nie mieli nawet na tyle klasy, żeby zrobić to jak należy.
Po zakończeniu sezonu przy Reymonta trwały prace nad nowymi kontraktami dla piłkarzy, którym z końcem czerwca wygasały obecne. Ostatecznie Wisła postanowiła nie przedłużać umów z aż ośmioma zawodnikami, pozbywając się m.in. wszystkich bramkarzy, jakich miała w kadrze. Już wcześniej wiadomo było, że do Pogoni Szczecin przenosi się Łukasz Załuska, ale część z tego grona liczyła na nowe kontrakty.
– Wisła Kraków SA pragnie serdecznie podziękować za reprezentowanie barw „Białej Gwiazdy” zawodnikom, których przygoda z krakowskim klubem dobiega końca.
– Dziękujemy za występy w trykocie z białą gwiazdą na piersi Michałowi Buchalikowi, Cristianowi Echavarrii, Krystianowi Kujawie, Michałowi Miśkiewiczowi, Alanowi Urydze, Mateuszowi Zacharze, Mateuszowi Zającowi (bramkarzowi) i Łukaszowi Załusce – napisano na oficjalnej stronie klubu.
Jeden z nich, Alan Uryga, czyli wychowanek krakowskiego klubu, do końca nie wiedział, jak potoczą się jego dalsze losy. Ostatecznie Wisła i jemu nie zaoferowała umowy, ale przecież miała do tego pełne prawo, a dla samego Urygi może to i dobrze. Gorzej jednak, w jaki sposób klub poinformował zawodnika o zaistniałej sytuacji. Jak się okazuje, Wisła nie zrobiła tego wcale, a Uryga o decyzji klubu dowiedział się z internetu…
Słabo. pic.twitter.com/IbFMt3n25H
— Adam Delimat (@a_delimat) June 15, 2017
Jego przypadek boli szczególnie, bo to przecież piłkarz, który w Wiśle się ukształtował. Skoro Urydze nie powiedziano wcześniej o nieprzedłużeniu kontraktu, to co z pozostałymi (oprócz Załuski oczywiście)? Tak się po prostu nie robi, bo piłkarzom, nawet gdyby byli bardzo przeciętni, należy się godne pożegnanie, chociażby poinformowanie o decyzji twarzą w twarz. Tak zwyczajnie, z szacunku. A dla Alana – choć dziś o miłości do klubów mówi się coraz mniej – Wisła była tą pierwszą. Rozstanie przez internet? To tak jak zerwać z dziewczyną przez SMS.