Śledząc wydarzenia ze świata piłki dobrze wiemy, że niektórzy zawodnicy wpadają czasem na niecodzienne pomysły. Najlepszym przykładem był Mario Balotelli, o którego wybrykach można by napisać książkę. Okazuje się, że nie trzeba być popularnym i szalenie bogatym, by pozwolić sobie na „nutkę” szaleństwa.
W tym przypadku nawet nie „nutkę”, co cały heavy-metalowy koncert. Szalonych i niecodziennych pomysłów jest co niemiara, jednak tym razem skala została wystrzelona w kosmos. Wszystko za sprawą Ignazio Barbagallo, weterana włoskich boisk na niższych szczeblach. Zawodnik Viagrande, występującego w jednej z sycylijskich amatorskich lig, rozgrywał swój ostatni w karierze mecz. Żeby nie było typowo i tendencyjnie, postanowił zrobić to z przytupem.
55-letni Barbagallo, znany w lokalnej społeczności z zamiłowania do tzw. pranków, upozorował własne porwanie. W przerwie meczu nad boiskiem pojawił się helikopter, który ku zdziwieniu wszystkich wylądował na placu gry. Jakby tego było mało, z powstałego kurzu wyłoniły się sylwetki uzbrojonych osób, które zaciągnęły Barbagallo do środka, a następnie odleciały.
Un delirio: Ignazio Barbagallo, jugador de 55 años del Viagrande (liga amateur de Catania), organizó a unos amigos para que le secuestrasen en pleno partido. Era su retiro del fútbol. Por esta broma pesada, su club fue sancionado y no podrá volver a jugar hasta junio… pic.twitter.com/euVFBQ2QDE
— SportsCenter (@SC_ESPN) April 5, 2019
Wybryk mężczyzny nie uszedł mu na sucho, ale ucierpi głównie klub. Viagrande dostało zakaz gry do końca maja i karę w wysokości… 200 euro. Mimo wszystko uważamy, że było warto. Nikt nie ucierpiał, wszystko było dobrze zaplanowane, a zawodnik nie dość, że będzie miał swego rodzaju pamiątkę do końca życia, to jeszcze na koniec kariery usłyszy o nim cały świat. Jak to mówią: „Tak trzeba żyć”.