Włosi nie chcą robić sobie dobrze. De Laurentiis porównał calcio do meczu City – Tottenham

Serie A, jak i cały włoski futbol, ma wielu fanów. Można nawet rzec, że wyznawców. Wiadomo – o gustach się nie dyskutuje, a wszędzie znajdzie się coś, co da się lubić. Trudno jednak nie zauważyć, że w tym przypadku czasem mamy do czynienia miłością tragiczną.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Jeśli futbol jest światłem życia, włoskie calcio bywa rachunkiem za prąd. Kluby z Półwyspu Apenińskiego od wielu lat nie zaistniały poważnie na arenie międzynarodowej, a ich honor starał się ratować jedynie Juventus. To już nie te czasy, w których Włosi dominowali – futbol się zmienił, co w zeszłym tygodniu zaobserwował Aurelio De Laurentiis, właściciel SSC Napoli.

„Modern football” gruchnął na niego niczym grom z jasnego nieba przy okazji starcia Manchesteru City z Tottenhamem. Każdy postronny kibic obserwował to spotkanie wręcz uskrzydlony, ale raczej nie doświadczylibyśmy tego, gdyby na tym poziomie zmierzyły się dwie włoskie ekipy.

– Zeszłej nocy, oglądając mecz Manchester City – Tottenham, to było jak zupełnie nowy świat. Powiedziałem do siebie: „To jest futbol”. Włochy są prehistoryczne w swoim podejściu do niego. Wygląda to tak, jakbyśmy nie chcieli bawić się dobrze, zamiast tego chowając się za taktyką. To prawdziwe niebezpieczeństwo, kiedy trafi się na angielski klub – skomentował Włoch tuż przed rewanżem z Arsenalem.

Klubów Serie A nie ma już w europejskich rozgrywkach i znów można powiedzieć, że wielbione calcio znów jest męką dla swoich wyznawców. Jest nią także dla postronnych kibiców śledzących choćby poczynania Krzysztofa Piątka i jego Milanu. Wiele poprzednich występów drużyn z miejsc 4-8 wygląda tak, jakby czwarte, ostatnie miejsce premiowane udziałem w Lidze Mistrzów, było gorącym ziemniakiem i nikt nie chciał się na nim znaleźć. Biorąc pod uwagę zamiłowanie do taktyki, być może jest to „taktyczny unik”, by nie sprawić sobie jesienią wstydu?

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy