Tragiczna forma, przedostatnie miejsce w tabeli, najwyższa derbowa porażka u siebie od ponad 80 lat – mogłoby się wydawać, że gorzej być nie może. Jednak wydarzenia z 55. minuty 195. derbów Krakowa sprawiły, że niemożliwe stało się możliwe. Haniebne zachowanie kibiców dotknęło klub, czego nie omieszkał skomentować prezes Cracovii, Janusz Filipiak.
Przypomnijmy – przy stanie 0:3 wyraźnie zirytowani tym faktem „kibice” Cracovii postanowili urządzić sobie pojedynek czarodziejów i niczym zaklęciami z czarodziejskiej różdżki ostrzelać racami sektor gości. Praktyka spotykana czasem na rosyjskich ulicznych pojedynkach, jednak na obiektach sportowych całkowicie niedopuszczalna.
— MaciejKmita (@kmita_maciej) December 13, 2017
Harry Potter and the Deathly Homies https://t.co/93ymkK80Fn via @YouTube
— αlphαrd (@FIREB3RRY) December 13, 2017
Można sobie z całej sytuacji żartować, pastwiąc się nad „inteligentnymi inaczej”, którzy dopuścili się takiego zachowania. Do śmiechu nie jest natomiast klubowi oraz prawdziwym kibicom, dotkniętym głupotą grupki osób. Na Cracovię zostały nałożone sankcje w postaci zamknięcia stadionu na dwa kolejne domowe mecze oraz kolejny z Wisłą, zakaz wyjazdowy dla kibiców do końca sezonu oraz rekordową karę w wysokości 100 tysięcy złotych. „Pasy” wydały oczywiście oświadczenie, wyrażając potępienie dla takich czynów i zapowiadając współpracę z policją. A jak całą sytuację i decyzję PZPN skomentował prezes Cracovii, Janusz Filipiak?
– To ugodziło w klub, ugodziło we mnie. Przeżywałem to. Byłem na to trochę przygotowany, bo w ostatnich kolejkach rac na stadionach było dużo i obawiałem się, że kibice Cracovii będą chcieli pokazać, że oni w tych racach są lepsi i tak się niestety stało. Nie oczekiwałem jednak, że będą chcieli być aż tak bardzo lepsi. (…) Jako klub nie uciekamy od swojej części odpowiedzialności. W przerwie zimowej będziemy nad tym myśleć i do wiosny przystąpimy z rozwiązaniami. Szkic tych rozwiązań jest. Natomiast próba przerzucenia całej odpowiedzialności na kluby nie jest dobrym rozwiązaniem.
– Jako prezes nie mam żadnych narzędzi, żeby wyegzekwować porządek na stadionie. Nie mamy policji, nie mamy sądów. Monitoring przekazujemy i robimy wszystko tak, jak należy. Chcę zapytać: czemu ci ludzie, którzy byli w dobrze zdefiniowanym sektorze, nie zostali od razu na miejscu aresztowani? Mamy stadion, mamy wyjścia i to była prosta sprawa, żeby zatrzymać tych ludzi i zacząć wyjaśniać. (…) A PZPN najzwyczajniej w świecie zarabia na tych rozróbach. To największy wygrany tych rozrób, za które kluby płacą jak za zboże. Jakbym był skarbnikiem PZPN-u, to sponsorowałbym rozróby, żeby kar było jak najwięcej. Oczywiście, przesadzam, ale tak to mniej więcej wygląda.
Chyba należy zacząć od tego, że rozróby nie są dobre dla nikogo. Ani dla osób chcących obejrzeć mecz, ani dla klubów, których kibice się takowych dopuszczają, ani dla PZPN-u, który cierpi wizerunkowo, nie potrafiąc zapobiegać takim sytuacjom. Rozwiązanie? Może trzeba dokładniej przeszukiwać osoby wchodzące na mecze, może po takich incydentach trzeba z większą skutecznością karać winnych? A może po prostu służby takie jak policja powinny przykładać większą uwagę do takich wydarzeń i działać nie po, ale przed faktem. W końcu to jedno z jej zadań, by chronić obywateli i pilnować porządku.
Jak uważacie, prezes Filipiak ma rację i kluby powinny otrzymywać większe wsparcie? A może jednak porządku wśród tysięcy kibiców powinny pilnować na własną rękę, dokładając po prostu większych starań? Nakładane przez PZPN kary są pewnego rodzaju straszakiem, który do świadomości pseudokibiców niekoniecznie dociera. Kluby płacą jak za zboże, które przechodzi do Związku niczym przez żarna. Z tego ziarna jednak mąki nie będzie, przynajmniej nic tego na razie nie zapowiada…