Wszyscy na jednego. Trzęsienie ziemi w Dortmundzie

Hans-Joachim Watzke i Thomas Tuchel (Źródło: AFP)

Przed Borussią Dortmund trzy arcyważne mecze sezonu – dwie potyczki ligowe oraz finał DFB-Pokal. Cisza, spokój, koncentracja – tak powinny wyglądać kolejne tygodnie w obozie BVB, jednak sytuacja jest zupełnie odwrotna. Konflikt trenera z piłkarzami, trenera z działaczami i trenera z szefem skautów to fatalna wiadomość dla fanów, wydawałoby się, poukładanego i rozważnie prowadzonego klubu. Jakie są główne problemy klubu z Dortmundu?

Ze sportowego punktu widzenia wszystko gra. Postawione przed sezonem cele, czyli faza pucharowa Champions League, jak najlepszy wynik w pucharze Niemiec oraz TOP 3 w Bundeslidze (gwarancja gry w LM bez eliminacji) są bardzo bliskie spełnienia. Jednak, jak powiedział prezes BVB Hans Joachim-Watzke, o przedłużeniu umowy z trenerem Tuchelem nie będą decydować tylko kryteria sportowe, lecz także strategia, komunikacja i zaufanie. I tutaj należy się zatrzymać na dłużej. Ewidentnie widać, że między szkoleniowcem a zawodnikami i szefostwem „Żółto-czarnych” nie ma tak dobrych relacji, jak chociażby za czasów Juergena Kloppa, który w umiejętny sposób potrafił pogodzić rolę wymagającego trenera z wyluzowanym gościem, łapiącym świetny kontakt z drużyną oraz działaczami. Wypowiedź Watzkego potwierdza, że klub to nie tylko wyniki, ale także międzyludzkie relacje, w tym przypadku dość mocno napięte.

Komunikacja w klubie zaczęła szwankować przy transferze Alexandra Isaka, 17-latka ze Szwecji, który do Dortmundu trafił zimą tego roku. Tuchel zapytany o nowego gracza BVB odparł, że sam dopiero kilka dni temu dowiedział się o tym ruchu kadrowym i tak naprawdę nic o napastniku nie wie. Taka wypowiedź świadczy o braku porozumienia z szefem skautów w Borussii, Svenem Mislintatem, z którym Tuchel miał już na pieńku za niedoprowadzenie do transferu Oliviera Torresa.

Drugim punktem zaburzającym harmonię w zespole był termin rozegrania meczu Borussii z AS Monako po zamachu, kiedy to ucierpiał Marc Bartra. Tuchel nie chciał rozgrywać spotkania następnego dnia, w przeciwieństwie do działaczy Borussii mających w głowie brak innego terminu. Ta wypowiedź zdenerwowała prezesa BVB, który w jednym z wywiadów skrytykował trenera, zarzucając mu brak trzymania się jednej wersji – publicznie sprzeciwiał się rozegraniu meczu, jednak w klubie już o tym nie mówił.

43-letni szkoleniowiec także dolewał oliwy do ognia. Po meczu z Darmstadt stwierdził, że kadra jest za słaba jak na cele, jakie przed sezonem zostały postawione. W pewnym stopniu można się z tym zgodzić, bowiem niektórzy nowi zawodnicy – tacy jak Emre Mor czy Mikel Merino – mogliby jeszcze grać w młodzieżowych zespołach Borussii, a nie być częścią pierwszej drużyny. Ze strony Tuchela to także mógł być prztyczek w nos w stronę działaczy BVB, a szczególności Watzke, zapewniającego, że w żadnym wypadku trio Guendogan–Mkchitarjan–Hummels nie odejdzie z klubu podczas jednego okienka transferowego. Tak się jednak nie stało, a w klubie zarobione ponad 100 milionów zainwestowano głównie w młodych przyszłościowych piłkarzy. Mimo kadrowej rewolucji Borussia wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie – pod wodzą Tuchela zdobyła średnio ponad 2 punkty na mecz, w poprzednim sezonie była najlepszym wicemistrzem w historii Bundesligi, a za kilkanaście dni stanie przed szansą wygrania Pucharu Niemiec.

Jakie są scenariusze zakończenia konfliktu w Borussii Dortmund?

  1. Rozstanie się Tuchela z klubem po zakończeniu tego sezonu (Niemiec ma jeszcze rok ważnego kontraktu). W przypadku niespełnienia warunku zajęcia miejsca w pierwszej trójce w Bundeslidze szefostwo BVB miałoby pretekst do zwolnienia szkoleniowca latem tego roku.
  2. Wypełnienie kontraktu byłego trenera FSV Mainz do czerwca 2018.
  3. Przedłużenie kontraktu z Tuchelem.

Potencjalnym następcą 43-latka po sezonie miałby być Lucien Favre, czyli człowiek, który przestawił Łukasza Piszczka z ataku na prawą obronę, następnie wykręcił bardzo dobre wyniki w Borussią Moenchengladbach (awans do LM), po czym na początku zeszłego sezonu po fatalnym starcie rozgrywek odszedł z drużyny „Źrebaków” i przeniósł się do OGC Nice, gdzie stworzył drużynę, która w przyszłym sezonie zagra w eliminacjach LM. Media donoszą, że do wstępnych rozmów pomiędzy Borussią a Szwajcarem miało już dojść.

Drugą opcją może być związany przed laty z „Żółto-czarnymi” Hannes Wolf. W mediach wymieniani są również inni trenerzy, jednak obecnie te dwie kandydatury wydają się najbardziej prawdopodobne.

Sprawa konfliktu dotyczy także bezpośrednio relacji trenera z piłkarzami. Anonimowo jeden z graczy BVB krytykował wiele taktycznych zmian w trakcie meczu, a z informacji Goal.com wynika, że niektórzy piłkarze nie mają ochoty na dalszą współpracę z Tuchelem.

Do końca sezonu zapowiada się zawieszenie broni z obu stron. Tuchel nie wdaje się w medialne przepychanki, a na pytanie, czy pozostanie trenerem BVB w przyszłym sezonie, odpowiada, że w Augsburgu (najbliższy rywal) z pewnością zasiądzie na ławce rezerwowych. Menedżer Tuchela mówi, że celem szkoleniowca jest uspokojenie sytuacji i wypełnienie kontraktu z Borussią. Na konkrety przyjdzie czas po 27 maja, kiedy to Borussia zagra w finale Pucharu Niemiec. Wtedy dowiemy się, czy Thomas Tuchel, podobnie jak Pep Guardiola, pożegna się z klubem zwycięstwem w DFB-Pokal.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!