Wychowanek FC Barcelona w II lidze polskiej

zzzz

Nazywasz się Simon Colina Dominguez i w wieku 12 lat trafiasz do legendarnej La Masii, mówią ci tam, że będziesz nowym Leo Messim, a co najmniej takim dos Santosem, to już na pewno. Zamykasz oczy na niespełna 10 lat i budzisz się w Radomiu. Chyba bardziej spektakularnego zjazdu nie dałoby się wymyślić przeżyć.  

Od wielu lat istnieje przekonanie, że trafiając do akademii Barcelony, minimalizujesz szanse na to, że nie wyjdzie ci w piłce. Jak się okazuje w ostatnim czasie, to dopiero początek i musisz pokazać, że jesteś coś warty, bo inaczej skończysz naprawdę bardzo, bardzo nisko w piłkarskiej hierarchii. Przekonał się o tym choćby Sito Riera, który jest zawodnikiem Śląska Wrocław i trzeba sobie jasno powiedzieć, że w ekstraklasie nie zachwyca.

Kolejnym takim przypadkiem, a nawet bardziej poważnym, może być Dominguez, który nie trafia nawet do ekstraklasy, lecz do Radomiaka, który walczy o awans do 1. ligi. Piłkarz ten ma 21 lat i w juniorskich drużynach Barcelony spędził aż sześć. W wieku 18 lat przeniósł się do szkockiego Patrick Thirstle, a następnie wylądował w cypryjskim Nea Salamina Famagusta. Niestety, ale były to dla niego zbyt wysokie progi. Sam ten fakt powinien coś znaczyć, ale w końcu prezesem Radomiaka jest legendarny „Pan Sławek” (ekspert Canal+ – przyp. red.).

Cała kariera Domingueza jest jednak dość dziwna i niestandardowa, bo jeśli ktoś myśli, że on w Barcelonie po prostu trenował, a zwykle siedział na ławce, to grubo się myli. Regularnie grał we wszystkich kategoriach wiekowych, w których występował, a co więcej bywał nawet kapitanem takich zawodników jak Munir, Sandro Ramirez czy Adama Traore. Ten pierwszy gra w Valencii, Sandro obecnie występuje w Maladze i jest w czołówce najlepszych strzelców w Primera Division. Natomiast Adama Traore trafił za dziewięć milionów euro do Aston Villi, a obecnie gra w Middlesbrough.

Co więc poszło nie tak w karierze nowego zawodnika Radomiaka? Przecież tak nagły zjazd w takim wieku nie jest normalny. Może ten piłkarz nie nadawał się na granie w Hiszpanii, ale na przestrzeni trzech lat zaliczyć tak niszowe kluby, a później trafić do Radomiaka, pokazuje, że albo ten gościu ma po prostu wielkiego pecha, albo naprawdę coś jest z nim nie tak.

Dominguez jest już po testach w swoim nowym klubie, a kibice Radomiaka zapewne niebawem przekonają się, czy ich nowy nabytek to pechowiec, czy może jednak w tej całej Barcelonie nie do końca znają się na futbolu.

Komentarze

komentarzy