Z angielskich boisk: Dean’owe szaleństwa

A  jednak to możliwe! 6. kolejka angielskiej ekstraklasy pokazała nam, że Manchester City jednak jest do ukąszenia. Po klapie w Lidze Mistrzów „The Citizens” nie dość, że stracili pierwsze bramki w sezonie, to jeszcze doznali bolesnej porażki. Oglądaliśmy więc w tej kolejce pogoń pozostałych zespołów. Brakowało bramek, ale to akurat nie jest spowodowane marną grą napastników czy pomocników.

Jak latać, to z klasą

Bramek zobaczyliśmy niewiele, ale Ci, którzy cenią sobie również popisy bramkarskie, nie mogli narzekać. Goalkeeperzy byli bowiem w tej kolejce w transie. Bronili strzały, które normalnie nie dawałyby im szans. Świetnie spisał się Butland, genialnie bronił McCarthy. De Gea przechodził samego siebie, a Adrian pewnie będzie się śnić po nocach Aguero i spółce. Występy najwyższych lotów.

https://www.youtube.com/watch?v=_r7ZBqJ9kKo

Koreańska nadzieja

Wydaje się, że na White Hart Lane wzeszło słońce. Ekipa Mauricio Pochettino w końcu zgarnia komplety punktów i ucieka spod topora. Dwa kolejne zwycięstwa, a to drugie, nad mocnym Crystal Palace, nie obyło by się bez nowego nabytku – Heunga-Min Sona. Koreańczyk dwoił się i troił na boisku, był niezwykle aktywny. Zaliczył co prawda kilka głupich strat, ale jego występ z pewnością należy ocenić na plus, tym bardziej, że zdobył zwycięską bramkę. Czyżby to był ten brakujący element, którego Pochettino szukał od kilku sezonów?

Walka Kliczki z…Kliczką

Jeden z hitów tej kolejki skończył się tak, jak większość przewidywała, a mimo to pozostaje po meczu ta nutka zdziwienia, czy zaskoczenia. Wiadome było, że Everton i Swansea prezentują podobny poziom, że obie drużyny grają ofensywnie, grają skutecznie i są w dobrej formie. Ale żeby podobieństwo było aż tak mocne? To spotkanie śmiało mogło przypominać walkę dwóch bokserów. Identyczna waga, identyczny zasięg ramion i identyczny sposób walki. No i jak tu zaskoczyć rywala? Jak tu ominąć gardę? Nie ma możliwości. I mimo, że obie drużyny stworzyły sobie kilka okazji na zdobycie bramki, to ostatecznie jednak skończyło się to bezbramkowym remisem. Nikt nie może być jednak z tego powodu rozczarowany. No chyba, że kibice, którzy liczyli na spektakl z dużą ilością goli.

Martial przepłacony? Mina Van Gaala mówi co innego

Fala krytyki, która związana była z astronomiczną kwotą za nastolatka z Monaco odeszła w niepamięć. Anthony Martial wkupił się już w łaski kibiców atomowym wejściem do drużyny. Bramka w derbach Anglii z Liverpoolem to było mało. Francuz w niedzielne popołudnie dołożył kolejne dwa trafienia i zapisał się w historii „Czerwonych Diabłów”, będąc dopiero trzecim (wcześniej Macheda i Saha) zawodnikiem, który zdobywał bramki w dwóch pierwszych występach dla Manchesteru. Dał on Van Gaalowi to, czego zaoferować nie mógł Rooney – skuteczność. jeśli młody utrzyma takie tempo strzeleckie, to niedługo nikt nie będzie pamiętać o kwocie, jaką za niego zapłacono.

Bramka kolejki: Matt Ritchie vs Sunderland

Już w poprzednich meczach Matt udowodnił, że ma dobrze ułożoną stopę i potrafi uderzyć z dystansu. Teraz jednak uderzenie wyszło mu w stu procentach. Pajęczyna zdjęta!

https://www.youtube.com/watch?v=IQmZ05x9n6o

Gracz (człowiek) kolejki: Mike Dean

Sędziowanie w Anglii stoi na tragicznym poziomie. To wiemy wszyscy. Mike Dean postanowił jednak zejść z tym poziomem jeszcze niżej. Podejmował fatalne decyzje w tak ważnym meczu, jakim były derby stolicy. Kompletnie nie poradził sobie z sytuacją z końca pierwszej połowy, kiedy to wlepił Gabrielowi czerwoną kartkę. Ok, Paulista nie zachował się najlepiej i dał się w dziecinny sposób sprowokować. Ale nie zrobił niczego, co zasługiwałoby na czerwoną kartkę. Podobnego zdania była komisja FA, co poskutkowało anulowaniem owej czerwieni. To jednak wierzchołek góry lodowej Deana. Popełniał rażące błędy i to nie tylko na niekorzyść Arsenalu (choć te błędy okazały się dużo boleśniejsze) ale również Chelsea i można śmiało stwierdzić, że zabił nam świetne widowisko, bo takim do 43. minuty były derby.

Jedenastka 6. kolejki Premier League:

11 kolejki BPL 6

Nie lada wyzwaniem było wybrać bramkarza kolejki. Jak już pisałem, kandydatów było sporo. Adrian się chyba jednak najbardziej napocił i co najważniejsze, zatrzymał najskuteczniejszą drużynę w Anglii. W tym spotkaniu rewelacyjny był również Reid. Blokował i wybijał niemal wszystko, co było możliwe. Odrodził nam się również Eden Hazard, choć słowa „odrodził” używam chyba za wcześnie. A nieobecni? Poza bramkarzami miejsca zabrakło tu chociażby dla Sona, czy Moreno. Nie zrobili oni jednak tyle, co panowie na powyższej grafice.