Kolejna kolejka Premier League zmieniła nam już sensacyjnego lidera tabeli. Leicester zaledwie zremisowało z United, jednak jest jedna osoba, która mogła być po tym meczu zachwycona. Mowa oczywiście o Vardy’m, który przebił van Nisterlooy’a i zapisał się w kartach historii. Co poza tym? Sporo, ale skupmy się najpierw na rekordzie Anglika.
Vardy is having a party
A ta impreza nie wydaje się zmierzać ku końcowi. Nie zatrzymała go najlepsza defensywa w lidze. Nie zatrzymał go najlepszy bramkarz w lidze. Kto więc jest w stanie to zrobić? Następny w kolejce jest Fabiański i Swansea. Może to właśnie Polak okaże się tym superbohaterem, który dokona tego, na co czekał do tej pory Ruud van Nisterlooy? Ktokolwiek by tego jednak nie zrobił, to Vardy zrobił już swoje, a śrubowanie lepszego wyniku będzie po prostu dodatkiem. Czapki z głów przed Anglikiem i czapki z głów przed panem, który w 2012 roku „ćwierknął” tego twitta:
Ja twittera nie mam, więc podzielę się tym z Wami tutaj. Zapamiętajcie to, wydrukujcie, obramujcie i powieście nad łóżkiem: Jack Butland. Remember the name. 2015.
Zepsuty Mc(C)Laren
Powiedzieć, że Newcastle wygląda w tym sezonie słabo, to jak nic nie powiedzieć. Pytanie, kto ponosi za to większą odpowiedzialność – przeciętni piłkarze, czy słaby trener? McClaren zdecydowanie nie ma pomysłu na tę ekipę. Efektowne zwycięstwo nad Norwich było wyłącznie zasługą Wijnalduma, a „dniem konia” danego piłkarza można wygrać co najwyżej 3 spotkania w sezonie (no chyba, że tym piłkarzem jest Suarez). W spotkaniu z Crystal Palace obrona „Srok” była parodią. Zero asekuracji, zero krycia, zero organizacji. O dziwno początek spotkania nie zapowiadał takiej kanonady. Po pierwszej, dość przypadkowej, bramce McArthura coś jednak pękło i od 14 minuty piłkarze Newcastle zaczęli się jedynie przyglądać, jak rywal rozrywa ich na strzępy. W poprzednim sezonie udało im się utrzymać, teraz tyle szczęścia mieć już raczej nie będą. Jedynym ratunkiem może być nowy trener, który wpoi zawodnikom choćby trochę woli walki.
Filmowa sobota spod szyldu thrillerów
Takich emocji chcemy co tydzień! Mowa oczywiście o dwóch spotkaniach, w których końcówki przypominały bardziej playoffy NBA, aniżeli kolejkę Premier League. W jednym z nich Aston Villa o mały włos nie urwała punktów beniaminkowi z Watford. „Szerszenie”, mimo wyraźnej przewagi, do końca musiały drżeć o wynik. Bramka Deeney’a na 5 minut przed końcem dała jednak wystarczającą przewagę, aby wywieźć z Villa Park komplet punktów. Jeszcze ciekawsze widowisko zafundowano nam na Dean Court, gdzie Everton zgubił punkty z Bournemouth. Tu również nic nie zapowiadało takich fajerwerków w końcówce. „The Toffees” prowadzą sobie spokojnie 2-0, aż tu w 80. minucie Smith posyła bombę niemal w okienko bramki. No i się zaczyna. Barkley zdobywa szczęśliwą bramkę, ale jest bezsilny wobec przedstawienia autorstwa duetu Smith-Stanislas. Ten drugi zdobył dwie bramki i, mimo przeciętnego występu, stał się bohaterem „Wisienek”. Takiej walki oczekujemy od każdego w tej lidze!
Głęboki oddech Sunderlandu
Sunderland podnosi się z kolan. Drugie zwycięstwo z rzędu pozwoliło im już uciec ze strefy spadkowej. „Big Sam” po nieciekawym początku może się w końcu cieszyć z efektów swojej pracy. Widzimy bowiem drużynę, której się chce, ale najważniejsze, że widzimy drużynę, która nie popełnia już tylu błędów w obronie. Defensywa „Kotów” na niewiele pozwoliła niezłemu ostatnio Stoke. Wciąż jest tu wiele do poprawy, ale jest światełko w tunelu. To światełko, którego brakuje u sąsiadów z Newcastle i to światełko, które daje nadzieję na pozostanie w Premier League.
Bramka kolejki: Adam Smith vs Everton
Bramka, która tak na prawdę odmieniła to widowisko i zapewniła tak emocjonujący finisz. Adam Smith był prawdziwym game-changerem tego popołudnia, a jego bramkę można oglądać i oglądać:
Gracz kolejki: Kevin de Bruyne
Belg nie zawodzi w Premier League. Największa zmora Mourinho po raz kolejny zachwycała. Każde zagranie de Bruyne’a było wymierzone co do centymetra. O ile bramka była jedynie formalnością, tak asysta i wykreowane sytuacje to już majstersztyk. Obecnie chyba najlepszy gracz ligi.
Wtopa kolejki: Występ Fabregasa
Pozwólcie, że filmik zastąpi tutaj opis. Żadne słowa nie dały by zresztą rady opisać TEGO:
Jedenastka 14. kolejki Premier League:
Tym razem nie mamy już takiej dominacji w „11”. Znalazło się tu dwóch głównych zbrodniarzy, odpowiedzialnych za strzelaninę na Selhurst Park. Do tego dwóch obrońców z derbów Londynu. Obaj czyste konto, obaj pewna gra (co dziwić może w przypadku Bronka). Nie mogło tu również zabraknąć Ighalo, którego na boisku było pełno i wszędzie. Najtrudniejszy wybór dotyczył lewej obrony. Nie na co dzień obserwuje się sytuację, w której aż tylu zawodników jeden pozycji notuje tak świetne występy. No ale nadzieja w Was, z pewnością sprostacie temu trudnemu zdaniu wyboru najlepszego:
[socialpoll id=”2312874″] [socialpoll id=”2312876″]