Związek piłkarza z klubem w dzisiejszych czasach jest burzliwy niczym miłość gimnazjalistów. Przekonaliśmy się o tym ostatnimi czasy choćby na przykładzie Donnarummy. Czy czeka nas polski odpowiednik tej historii? Pojawiają się bowiem sygnały, że do opuszczenia Legii przymierza się Vadis Odjidja-Ofoe.
Ona pożądała. On był dojrzały i wyrachowany. I choć żadne z nich nie liczyło na dłuższy związek, umówili się na krótki romans. W jego trakcie oboje wznieśli się jednak do gwiazd. On dał jej to, o czym marzyła, Ona zaś była w niego wpatrzona, jak w obrazek, i nie wyobrażała sobie życia bez niego. I choć była podświadomie przygotowana na to, że kiedyś to wszystko dobiegnie końca, On zaczął dawać jej nadzieję. W końcu padły te słowa – tak, zakochał się w Niej. Przynajmniej tak mówił. Nie musiało jednak minąć wiele czasu, aby rozmyślił się i – gdy byli już niemal zaręczeni – On powiedział, że chce zerwać, bo ma na oku inną.
Jak wynika z informacji, jakie za pośrednictwem Twittera opublikował dziś Krzysztof Stanowski, Vadis Odjidja-Ofoe chce grać dla Olympiakos SFP i z tego względu naciska na Legię, aby pozwoliła na ten transfer. Fakt, w tym momencie Grecy są w stanie zaoferować Odjidji zapewne nieporównywalnie więcej niż Legia. Wyższy poziom ligi, gra w pucharach, prawdopodobnie dużo wyższe zarobki, być może dalszy rozwój i – przede wszystkim – możliwość wybicia się z ligi greckiej do jednej z poważnych lig zachodnich, co z ekstraklasy jest raczej nierealne.
Vadis Odidja-Ofoe naciska na Legię, by zaakceptowała ofertę Olympiakosu Pireus. Problem w tym, że ta oferta wynosi 2 miliony euro.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) June 26, 2017
W ten sposób na to patrząc, od razu można by bronić zawodnika. Jasne, Vadis chce jak najlepiej rozwijać swoją karierę, do tego pokopać z ziomkami na swoim poziomie (nie oszukujmy się – w ekstraklasie piłkarzy na poziomie Vadisa nie ma, on po prostu miażdży tę ligę), a przy okazji zarobić sobie więcej kasy. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie wcześniejsze wypowiedzi, choćby jego agenta, takie jak ta:
Agent Vadisa Odidji-Ofoe: – Najdziwniejsza sprawa, której początkowo nie zakładaliśmy, jest taka, że Vadis troszkę zakochał się w Legii.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) June 5, 2017
Ostatnio wiele osób zwraca uwagę na fakt, że w futbolu brakuje szczerości i takiego swoistego szacunku dla kibiców i klubu. Fakt, niektórzy od początku mówienie o zakochaniu się Vadisa w Legii interpretowali jako podbijanie ceny. To byłoby nawet niezłe, ale… coś chyba nie wyszło, bo oferta Olympiakosu wynosi jedynie dwa miliony euro. To naprawdę marne pieniądze za takiego zawodnika.
Mówi się o tym, że już za chwilę Jan Bednarek ma odejść z Lecha Poznań za 8 milionów euro. OSIEM (!) milionów. Oznacza to, że Anglicy wykładają za obrońcę, który – powiedzmy sobie szczerze – na Euro U-21 nie zachwycił – CZTERY razy tyle, ile Olympiakos jest w stanie zapłacić za gościa, który podczas bezpośrednich starć robiłby z nim, co chciał.
Mimo tak śmiesznych pieniędzy dla Legii „zakochany” Vadis chce odejść. Więcej? Ano… wszystko wskazuje na to, że grecką drużynę w następnym sezonie poprowadzi Besnik Hasi. Tak, ten sam, którego piłkarze Legii (z Vadisem w składzie) „zwolnili” niespełna rok temu.
I choć tak często powtarza się, o ile więcej od Hasiego dla Legii zrobił w tym sezonie Magiera i choć tak często przywołuje się historie z szatni przy Łazienkowskiej, świadczące o braku porozumienia trenera z zawodnikami, Vadis chce wrócić?! Czar prysł. Z zapowiadanej pięknej miłości do klubu wyjść może bowiem syndrom sztokholmski albo – co gorsza – miłość do pieniądza.