W lidze hiszpańskiej mamy El Clasico, w lidze angielskiej starcia Liverpoolu z Manchesterem United i szereg innych derbowych pojedynków, które przeszły już do miana klasyków. W lidze włoskiej jednym z najbardziej oczekiwanych meczów są Derby d’Italia, czyli pojedynek Interu z Juventusem. Właśnie już w niedzielę będziemy świadkami takiego wydarzenia. Pierwszy raz w tym sezonie obiekt San Siro wypełni się po brzegi. Ten mecz trzeba zobaczyć!
Rywalizacja Interu z Juventusem to coś więcej niż zwykły mecz ligowy o trzy punkty. To przez wiele pokoleń starcie dwóch wielkich rodzin, właścicieli Fiata – Agnellich oraz rodziny nafciarzy – Morattich. W Mediolanie władzę przejął już azjatycki kapitał, rola Massimo Morattiego została zmarginalizowana, ale to właśnie on przez wiele wiele lat był znaczącą postacią w zespole Interu. Juventusem nadal zarządza klan Agnellich, obecnie na czele stoi Andrea Agnelli. Konflikt toczy się także na wielu innych polach, Mediolan kontra Turyn, dwa wielkie miasta północy Italii. Kibice obu zespołów, delikatnie mówiąc, nie przepadają ze sobą. Inter i Juventus to dwa z trzech największych klubów z Italii. Inter może ostatnie lata nieco zagubiony, ale to uśpiony niedźwiedź, w każdej chwili mogący się obudzić z zimowego snu. Wielomilionowe transfery mają w tym pomóc. Na niwie rywalizacji kibiców i wielkiej zależności jednych od drugich warto wspomnieć dwa słynne wydarzenia z nieodległej przeszłości. Sezon 2001/02, 5 maja Inter przegrywa z Lazio przez co traci scudetto na rzecz Juventusu, który w ostatniej serii gier zdołał wygrać swój mecz. Innym przykładem, który będzie wspominany przez wiele lat jest niechlubna afera calciopoli. Juventusowi został odebrany tytuł mistrzowski, a także zdegradowano Bianconerich do Serie B. Podczas gdy Juve przechodził swoisty czyściec, przyszedł okres wielkiej dominacji Interu, który obecnie jest jedynym zespołem jaki nigdy nie grał poniżej Serie A.
Pamiętne mecze, pamiętne gole, creme de la creme derby d’Italia
Historia rywalizacji Interu z Juventusem to szereg wielu pojedynków, jakie przeszły do historii. W tym miejscu nie damy rady wspomnieć o wszystkich. Subiektywnie opiszemy w skrócie kilka, które powinniście pamiętać z ostatnich lat.
Pierwszym jaki przychodzi nam do głowy jest mecz z sezonu 2005/06. 12 lutego na San Siro odbywał się pojedynek w ramach 25. kolejki Serie A. Oba zespoły szły jak burza. Bezpośredni mecz miał jednemu z zespołów usłać różami drogę do mistrzostwa. Zlata Ibrahimović dał prowadzenie Juventusowi, jednak szybko wyrównał Walter Samuel. Remis utrzymywał się niemal do końca. Wtedy to do piłki ustawionej przed polem karnym poszedł legendarny Alessandro Del Piero. Boski Alex przesądził o triumfie świetnym strzałem z rzutu wolnego! Był to okres, w którym Del Piero nie grał zbyt wiele – trener Fabio Capello nie stawiał na niego zbyt często. Zresztą zwróćcie uwagę na reakcję Capello po bramce Alexa… A w zasadzie na brak jakiejkolwiek reakcji.
W sezonie 2009/10 miał miejsce ostatni triumf Interu na San Siro w meczu ligowym przeciwko Juve. Inter dowodzony przez Jose Mourinho deklasował w tamtym okresie wszystkich, z Juventusem wygrali 2:0 po golach Maicona i Eto’o. Mecz ten przeszedł do historii głównie z gola jakiego zdobył Brazylijczyk, zabawił się przed polem karnym podbijając dwukrotnie piłkę na kolanie, po czym uderzył z powietrza nie do obrony. Czapki z głów!
Juventus Stadium to twierdza ciężka do zdobycia dla przyjezdnych. Jednym z nielicznych klubów jakiemu udało się wywieźć komplet oczek ze wspaniałego obiektu Juve był właśnie Inter Mediolan. Sezon 2011/12 to zwycięstwo 3:1 po golach Argentyńczyków. Dublet Diego Milito i trafienie Rodrigo Palacio. Juve tamtego wieczora prowadził 1:0 od 1. minuty po trafieniu Arturo Vidala. Gol padł jednak ze spalonego, na którym znajdował się Kwadwo Asamoah. Historia spotkań tych zespołów to wiele podtekstów, wiele polemik, wiele wpadek sędziów, a to był tylko kolejny kamyczek do ogródka i powód do wzmożonej dyskusji pomiędzy obozami fanów obu zespołów. Jak wielki był to sukces ekipy Interu niech świadczy o tym fakt, że od tamtego starcia z Juventus Stadium tylko Sampdoria i Udinese wywiozły komplet oczek w kolejnych sezonach! Twierdza.
Frank De Boer gra o swoją posadę?
Początek sezonu w wykonaniu Nerrazzurrich jest lekko mówiąc rozczarowujący. Klub poczynił wielkie wzmocnienia, wydano sporo gotówki, a wyników nie ma. Inwestorzy z Azji są niecierpliwi, we włoskich mediach już pojawiają się komunikaty jakoby porażka w niedzielnym meczu miała uruchomić dźwignię, która spowoduje zwolnienie holenderskiego szkoleniowca. Czy to dobry ruch? Na pewno nierozsądny, ale nie da się ukryć, że porażka w meczu LE z Hapoelem Beer Szewa zachwiała posadą Franka De Boera na San Siro. Porażka to i tak delikatne słowo, to była klęska! Inter wracający do Europy zagrał fatalnie. La Gazzetta dello Sport po tym meczu na pierwszej stronie zadała zasadne pytanie „Inter, czy wy nie macie wstydu?”. Wszystko na temat. W gronie potencjalnych następców Holendra na stanowisko trenera najgłośniej i najczęściej wymienia się nazwisko Fabio Capello.
Jeśli Inter przegra z Juve De Boer może wylecieć.Kontrakt 3-letni, ale jest furtka, żeby wypłacić mu 1,5 mln i out. Możliwy następca Capello
— Piotr Dumanowski (@PDumanowski) September 15, 2016
Wydaje się, że trener nie ma koncepcji na ten zespół, miota się w swoich ruchach. Słusznie zauważył to były kapitan Interu, Alessandro Altobelli, w wywiadzie dla Corriere dello Sport: –Czy przekonują mnie jego próby zmian? Wcale nie. Często po zmianie systemu gry mówił, że to nieuniknione pomyłki. Perisić był najbardziej pozytywną postacią Interu obok Icardiego w minionym sezonie, a teraz więcej czasu spędza poza boiskiem. Candreva to moim zdaniem najlepszy transfer Interu, ale De Boer nie znalazł jeszcze dla niego miejsca. W Interze panuje niesamowity bałagan, a jedyną rzeczą jaka tu działa jest Icardi. Nie sposób się nie zgodzić z wypowiedzią byłego piłkarza. Trudno znaleźć rozsądne argumenty przemawiające za tym, że De Boer notorycznie stawia na Edera. Napastnik reprezentacji Włoch zawodzi odkąd trafił do Mediolanu! Ostatnie jego dobre ligowe mecze to jeszcze czasy Sampdorii. Owszem na Euro 2016 pokazał się z dobrej strony, ale w rozpoczętych niedawno rozgrywkach znowu dał ciała. Jak to możliwe, że Ivan Perisić nie wygrywa z nim rywalizacji? Jak to możliwe, że Antonio Candreva, który na papierze jest najlepszym skrzydłowym w klubie jest często tylko zmiennikiem, a nie pierwszym wyborem i gwiazdą? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, podobnie jak Altobelli. Wiem tylko, że chociażby wejście Candrevy znacząco ożywiło poczynania Interu w meczu z Palermo.
Jednak problemy Interu w tym sezonie rozpoczęły się nieco wcześniej. Żaden poważny klub chcący rywalizować o najwyższe cele nie robi nerwowych ruchów na kilka dni przed startem Serie A. Oddajmy raz jeszcze głos Altobellemu: –Inter zaczął źle? Największym błędem było zwolnienie Manciniego 10 dni przed rozpoczęciem rozgrywek. Taka decyzja miałaby uzasadnienie gdyby doszło do niej po zakończeniu poprzedniego sezonu. De Boer miałby czas na zbudowanie swojego zespołu. Zatrudnienie go 8 sierpnia nie miało sensu. De Boer to dobry trener, pokazał to w Ajaxie. Postawienie na trenera, który nie zna języka, nie zna naszej mentalności, nie ma doświadczenia w Serie A. Po raz kolejny można tylko przyklasnąć trafnym tezom.
Stara Dama idzie jak po swoje
Po niesamowitej kampanii 2015/16 kiedy to Stara Dama w cuglach zdobyła kolejny tytuł mistrzowski wydaje się, że w obecnych rozgrywkach trudno znaleźć śmiałka mogącego postawić się Juventusowi. Początek sezonu także jasno pokazuje, że faworyt jest tylko jeden. Juve kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, mimo trudnego kalendarza jaki mają na początku tego sezonu. Po 3. kolejkach na koncie 3 wygrane – rywale to Fiorentina, Lazio i Sassuolo. W 4. kolejce derby Italii z Interem. Kibice mający w pamięci fatalną inaugurację poprzednich rozgrywek wieszczyli duże problemy i w tym sezonie. Nic z tego. Machina Massimiliano Allegriego zaczęła z wysokiego C i nie ma zamiaru się zatrzymywać, wręcz powala kolejne przeszkody na swojej drodze. Piach w trybiki biało czarnej maszyny wrzuciła Sevilla w meczu Champions League. Juventus zremisował 0:0 w środowy wieczór. Zawód był spory, ale w Turynie liczą, że ten sezon zakończą z uszatym pucharem w rękach.
Allegri wraz ze swoim sztabem już zdołał doprowadzić do używalności Gonzalo Higuaina, 3 gole w 3 meczach Serie A to świetny bilans jak na świeżo sprowadzonego zawodnika z nadwagą. Współpraca z Paulo Dybalą układa się znakomicie. Obaj Argentyńczycy znaleźli wspólny język i rozumieją się dobrze. Powoli do składu wchodzi też Miralem Pjanić, który ma stać się liderem w środku pola. Jego wejście w spotkaniu z Sevillą ożywiło poczynania Bianconerich. Póki co takim liderem jest Sami Khedira, który rozgrywa chyba sezon życia. Jedynym mankamentem o jakim się mówi w kontekście Juventusu jest jeszcze zerowy licznik bramek Paolo Dybali. Argentyńczyk w poprzednim sezonie strzelał i asystował aż miło. Obecne rozgrywki zaczął słabiej, ale nadal od jego dyspozycji zależy bardzo dużo. Cofa się, rozgrywa, bierze aktywny udział w niemal każdej akcji Juve. Gol tego wspaniałego lewonożnego Argentyńczyka to kwestia czasu.
Derbowy bilans
Niedzielny mecz będzie 233. pojedynkiem obu drużyn. Ogólny bilans gier jest lepszy dla Bianconerich, którzy wygrywali 103 razy, wobec 71 zwycięstw Nerazzurrich. Bilans bramkowy to 329-286 na korzyść Juve. Inter jednak ma swego rodzaju niemoc w starciach z Juventusem na San Siro w ostatnich latach, chodzi rzecz jasna o pojedynki w Serie A. Otóż ostatni triumf nad rywalem z Turynu miał miejsce w sezonie 2009/10. Wspominaliśmy to już nieco wyżej przypominając fenomenalne trafienie Maicona. Jeżeli jednak chodzi o inne rozgrywki to Inter zdołał wygrać nad Juve w Coppa Italia wiosną 2016 roku. Mecz, a w zasadzie dwumecz także przeszedł do historii. Kiedy Juve pokonało u siebie 3:0, wydawało się, że rewanż to tylko formalność. Nic bardziej mylnego, na San Siro role się odwróciły, to Inter nadawał tempo i rytm temu meczowi. Wygrał 3:0 i doprowadził do dogrywki. Pierwsze skrzypce tamtego wieczora grał Marcelo Brozović (o dziwo niemal odsunięty od pierwszego składu przez de Boera). Juventus myślał, że bez większego zaangażowania uda się odfajkować to starcie i przypieczętować awans, jednak derby to derby. Stara Dama dopiero w dogrywce wzięła się do roboty, gole jednak nie padły i doszło do jedenastek. W bramce Interu nie było jednak Samira Handanovica, który przesiedział cały mecz na ławce. Minuty w dogrywce mijały, wydawało się, że Mancini czeka na końcówkę z ostatnią zmianą by postąpić jak Louis van Gaal na MŚ w Brazylii kiedy to na rzuty karne zmienił bramkarza. Nie od dziś wiadomo, że Handanoivić to wybitny specjalista od bronienia rzutów karnych. Jednak w 113.minucie Mancini zdecydował się wpuścić na boisko Manaja w miejsce Edera i cały plan obserwatorów legł w gruzach. Jak się okazało w serii jedenastek, Juan Carrizo nie podołał, puścił wszystkie pięć strzałów z wapna, a Juventus odjechał w roli półfinalisty Pucharu Włoch.
Jedyna nadzieja w Icardim?
W obecnej dyspozycji Interu faworyt jest tylko jeden. Jeżeli jednak na siłę mielibyśmy szukać argumentów za Interem to takowy znajdujemy – Mauro Icardi. Argentyńczyk ma patent na Juve. Swoje jedne z pierwszych bramek w Serie A zdobył właśnie przeciwko Starej Damie i to w jej nowej twierdzy, na Juventus Stadium. Sampdoria jechała jak na ścięcie, jednak dublet Argentyńczyka przesądził o wygranej Sampy 2:1! W tym samym sezonie 2012/13 w rewanżu Icardi także trafił, a Sampdoria wygrała 3:2 na Luigi Ferraris! W sezonie 2013/14 był już graczem Interu. W 3 kolejce doszło do derbów Italii, na San Siro padł remis 1:1, a jedyną bramkę dla Interu w swoim drugim ligowym meczu dla tego klubu zdobył rzecz jasna Mauro. W sezonie 2014/15 także trafił na nowym wspaniałym obiekcie Juve i mecz zakończył się remisem 1:1, w rewanżu na San Siro oczywiście także wpisał się na listę strzelców, Inter jednak przegrał 1:2 na San Siro. W sezonie 2015/16 już nie było ta kolorowo, Inter grał toporną piłkę, nie stwarzał wielu dogodnych sytuacji, więc Icardi nie miał za bardzo okazji do wpisania się na listę strzelców. Na dodatek oba mecze Inter kończył bez zdobytej bramki. Podsumowując, przeciwko Juventusowi w Serie A Mauro Icardi zdobył 6 goli w 7 meczach. Bilans niesamowity.
Argentyńczyk to jedyna nadzieja fanów jacy licznie zgromadzą się w niedzielny wieczór na Giuseppe Meazza San Siro. Przed tygodniem Mauro Icardi przeszedł do historii Interu. Otóż jego drugi gol zdobyty w meczu przeciwko Pescarze był trafieniem numer 50 we włoskiej Serie A. Tym samym zdołał wyprzedzić w tej klasyfikacji słynnego Brazylijczyka Ronaldo, który w barwach klubu zanotował 49 trafień.
Po jednej stronie Icardi, po drugiej Dybala & Higuain. Pytanie czy indywidualne popisy któregoś z nich pozwolą zwyciężyć ich klubom? Juventus czy Inter? Odpowiedź na to pytanie poznamy w niedzielę około godziny 20:00, ale już dziś wiele wskazuje na to, że kluczowe role w swoich zespołach mogą odegrać Argentyńczycy. Rozjemcą tego spotkania będzie Paolo Tagliavento.