Już jutro reprezentacja Polski rozegra jeden z najważniejszych meczów w XXI wieku. Argentyna będzie ostatnim rywalem i ostatnią przeszkodą przed osiągnięciem 1/8 finału. Na co trzeba się przygotować? O zdanie zapytaliśmy Żelisława Żyżyńskiego, dziennikarza CANAL+ Sport, z którym porozmawialiśmy w cyklu „Program Meczowy”, tworzonym razem z legalnym bukmacherem BETFAN.
***
Dwa mecze za nami. Po pierwszym niemal stypa, po drugim niemal euforia. Kompletnie różne nastroje po spotkaniach z Meksykiem i Arabią Saudyjską.
Leo Beenhakker mówił, że albo jesteś królem, albo… wiadomo kim. Nie popadałbym w skrajności. Obawiam się jednak, że ten pierwszy mecz z Meksykiem może nas finalnie wyeliminować z mundialu. Mam takie wrażenie, że łatwiej było wygrać z Meksykiem, niż będzie zremisować z Argentyną. Żałuję, że nie wykorzystaliśmy tej szansy. Z drugiej strony trafiają do mnie tłumaczenia Czesława Michniewicza, że tam była ogromna presja i trema, nawet wiążąca nogi. Ogromne było ciśnienie, by tego meczu nie przegrać.
Żałowałem tuż po meczu z Meksykiem i nadal żałuję, że nie wygraliśmy. Mogliśmy tam bardziej powalczyć o zwycięstwo. Nie mówię już o tym rzucie karnym nawet. Jednak, jeśli to był plan, żeby go nie przegrać, a potem zagrać o wszystko z kadrą Argentyny, to się udało go zrealizować.
Po pierwszym meczu drużyna była zmieszana z błotem. Mi także nie podobała się ta gra, zwłaszcza z obecnym składem. Po spotkaniu z Arabią Saudyjską była euforia, a przecież nadal momentami broniliśmy się głęboko. Owszem, były nasze sytuacje – słupki, poprzeczki itd. Jak to będzie wyglądało z Argentyną?
Skład będzie bliższy temu, który grał z Arabią. Arkadiusz Milik daje wiele tej drużynie. Zapewnia większą swobodę Robertowi Lewandowskiemu. Dzięki temu Lewy może mieć więcej miejsca, mniej pracy i grać wyżej. Bielik także udowodnił już zmianą z Meksykiem, że jest niesamowicie ważnym graczem dla kadry. Wracamy tutaj nie tyle do ustawienia, a nastawienia. Na wymianę ciosów z Argentyną to nas jeszcze nie stać. Jednocześnie nie możemy pozwolić sobie na to, by Leo Messi hasał w środku pola i zagrywał prostopadłe piłki za plecy obrońców. Z Arabią Saudyjską wiele z nich przechodziło i tylko minimalne spalone ratowały Saudyjczyków. My tego szczęścia nie musimy tyle mieć.
Musimy natomiast trochę dłużej utrzymać się przy piłce, rozgrywać akcje i zagrozić Argentynie częściej kontratakami. W Hiszpanii popularne jest określenie, że ktoś „cierpi” w trakcie meczu, gdy gra bardzo defensywnie. Jednak trzeba to robić w określonym celu – by ruszyć z kontrą i mieć fazy, gdy się przejmie inicjatywę. Cierpieć „po coś”, a nie cierpieć dla samego cierpienia, z wiarą, że się dowiezie upragniony wynik. Z takim nastawieniem trudno będzie „dojechać”.
Czesław Michniewicz uchodzi za trenera, który świetnie potrafi przygotować plan na konkretny mecz, pod konkretnego rywala. Czy uważasz, że będzie plan „anty-Messi”?
Przygotuje się na pewno pod Messiego. Wiadomo, że to jego ulubiony piłkarz, więc trochę osobiście potraktuje to wyzwanie. Chciałby mieć po prostu frajdę, by udało mu się wyłączyć z gry Messiego. To byłoby coś wyjątkowego i fantastycznego dla każdego trenera. Na ile to może się udać? Nie mamy takiego materiału ludzkiego. Będzie nam piekielnie trudno. To jest jednak turniej mistrzowski, każdy – nawet największy – się myli i zdarzają się niespodzianki. Natomiast Argentyna powoli się rozpędza. Zmiany, które zrobił Scaloni na drugi mecz, były trafione. Argentyna lepiej funkcjonowała w drugiej połowie z Meksykiem, zwłaszcza po wejściu świetnego Enzo Fernandeza. Tam jest ogromny potencjał i mówiąc wprost: obawiam się tego meczu.
Można mieć trenera, który potrafi się przygotować pod konkretnego rywala, ale czasem nawet to może nie wystarczyć. Czasem trafiasz na takiego rywala, gdzie suma umiejętności indywidualnych, możliwości gwiazd prowadzących grę, po prostu są wyższe. Messi jest w stanie sam wykreować coś z niczego. Robert Lewandowski jest topowym napastnikiem na świecie, ale gra inaczej. Messi jest w stanie jednym, dwoma, trzema błyskami rozstrzygnąć losy każdego meczu. Lewandowski najpierw musi dostać piłkę, a potem jeszcze zmierzyć się z dwoma, trzema rywalami po drodze i to jest znacznie trudniejsze.
Gramy na turnieju, gdzie mecze odbywają się, co kilka dni, w krótkich odstępach. Jesteśmy zespołem, który dokonuje niewielu zmian. Trzy z Meksykiem, dwie z Arabią Saudyjską. Czesław Michniewicz jest wierny tym zawodnikom, którzy rozpoczynają mecz. Teraz jednak trzecie spotkanie w ciągu ośmiu dni, więc jakieś pierwsze symptomy tego zmęczenia mogą się pojawić. Zwłaszcza w meczu, gdzie intensywność psychomotoryczna może być na wysokim poziomie.
Reprezentacja Polski zagra ten mecz, jakby jutra miało nie być. Nie będzie kalkulowania, kto jest bardziej zmęczony czy kto może pauzować za kartki w czwartym meczu. Po zwycięstwach piłkarz szybciej dochodzi do siebie pod względem nie tyle fizycznym, a mentalnym. Inaczej się czuje, inaczej pracuje między jednym a drugim meczem. Teraz nastroje są dobre. Nie przewiduję wielu zmian ze względu na zmęczenie fizyczne jednego czy drugiego piłkarza.
Czesław Michniewicz mógł uznać, że wpuszczanie piłkarza, który potrzebuje trochę czasu na wejście w meczu, jest jakimś ryzykiem. Zwłaszcza, że nie było na murawie piłkarza, kto odczuwałby skutki spotkania lub odstawał poziomem gry. Mógł też uznać, że mechanizm gry można byłoby zakłócić czterema lub pięcioma zmianami. Mógł tez uznać, że nie ma piłkarzy wystarczającej jakości na ławce, by nie stracić jej na boisku.
Jaki wynik typujesz?
Przy mundialu nie pracuję, więc mogę być kibicem. Patrzeć na wszystkie mecze serduchem. Nie namówisz mnie zatem na typowanie (śmiech). To może pójść naprawdę we wszystkie strony. Czesław Michniewicz też nas i piłkarzy na to przygotowuje. Otwarcie mówi, że musi być przygotowany plan B, czyli na wypadek, gdy dostaniemy szybko „cios”. Trzeba wtedy wstać, grać dalej i walczyć. Jednak jeżeli dostaniemy „cios”, a w drugim meczu będzie remis, to nie będzie aż tak groźne dla nas. Możemy przegrywać też dwoma bramkami, ale wynik drugiego meczu będzie dla nas korzystny i da nam awans. Wtedy nie będzie sensu atakować, stawiając wszystko na jedną kartę. Scenariuszy jest multum.
Mówimy, że wystarczy nam patrzeć na siebie. Tak, wystarczy zremisować czy wygrać i gramy dalej. Nasz los jest w naszych rękach. Natomiast paradoks polega na tym, że nasze poczynania może determinować wynik drugiego meczu. Jeśli będziemy przegrywać 0:1, wówczas sytuacja w drugim spotkaniu może zaważyć na naszej grze i to będzie oczywiste. Mam nadzieję, że nie będzie sytuacji, w której będziemy przegrywać, ale jeśli… Gdy do tego dojdzie, sądzę że będzie nasłuchiwanie wieści ze spotkania Meksyk – Arabia Saudyjska. W ogóle myślę, że ktoś będzie oglądał tamto spotkanie. Nie tylko wynik, ale też obraz meczu. Tak, żeby wiedzieć czy np. przy 0:0 jest mnóstwo okazji Meksyku. Trzeba być przygotowanym na plan B, C i D.
Można mówić, że to kalkulowanie. Z drugiej strony od tego jest sztab, by przygotować zespół na jak największą liczbę scenariuszy.
Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuacje, gdy w doliczonym czasie gry Argentyna prowadzi 1:0, a w drugim meczu 0:0. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie wtedy piłkarzom, że mają ruszyć do przodu i walczyć na siłę o gola. Takie wyniki przecież dają nam awans. To co się będzie działo na drugim stadionie, zdeterminuje końcówkę naszego meczu z Argentyną.
Pomijając już wszystkie przygotowania. To będzie wyjątkowe wydarzenie. Nazwa „Argentyna z Leo Messim” wywołuje większe emocje. Dodajmy do tego miejsce i czas, w którym to się odbywa, powoduje jeszcze większy dreszczyk przedmeczowy.
Dla mojego pokolenia to szczególny mecz. Pamiętam, jak przez mgłę mundial w 1986 roku, gdy rodzice wołali mnie na mecze w nocy. Pamiętam trzy gole Gary’ego Linekera czy porażkę z Brazylią i poprzeczkę Jana Karasia w tamtym meczu.
Nowi gracze w BETFAN, którzy wpłacą min. 50 zł, otrzymają bonus 200% od pierwszego depozytu
Jednak w XXI wieku, poza Niemcami, nie mieliśmy rywala z takiej półki na mundialu.
Tym bardziej o taką stawkę. Z Niemcami graliśmy o przedłużenie nadziei. Remis dałby nam jeszcze jakąś nadzieję na pozostanie w grze. Tutaj gramy o awans. Dla mojego pokolenia i dla osób 10-15 lat młodszych to coś, czego w dorosłym życiu nie zaznaliśmy z kadrą na mundialu. Chciałbym, żeby to był mecz, w którym narodzi się wielka kadra reprezentacji Polski.
Może uda się zastąpić Wembley 73′, właśnie tym meczem z Kataru. Ileż razy można odgrzewać tego samego kotleta…
Czesław Michniewicz i jego ekipa już zrobili fajną rzecz, że doprowadzili do takiego meczu, w którym zagramy z Argentyną o awans. To nie jest mecz o honor czy liczenie na jakiś cud w postaci zbioru kilku wydarzeń o scenariuszu science-fiction. To realna rywalizacja o 1/8 finału. A przecież tam możemy spotkać się nawet z Australią…